
Reklama.
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Krytycy polscy i zagraniczni niemal jednogłośnie ogłosili film "365 dni: Ten dzień" totalną klapą. Na każdym możliwym poziomie.
"Sequel '365 dni' trudno zresztą nazwać w ogóle filmem. To tani i efekciarski teledysk, w którym nie zgadza się nic: ani akcja, ani fabuła, ani montaż, ani aktorstwo. Myśleliście, że pierwsza część była złym filmem? Przy "Tym dniu" to rasowa produkcja, a to mówi już wiele" – oceniła Ola Gersz w recenzji dla naTemat.
Bezlitosny werdykt wydała także Karolina Korwin-Piotrowska, która zaznaczyła, że aktorstwo w drugiej części "365 dni" jest na poziomie "tego, czym jest ten film, czyli żadne". Na koniec dziennikarka skwitowała: "Nazwanie tego filmem obraża tych, którzy prawdziwe filmy robią. To będzie jednak hit. Ludzkość wykończy się sama. Wszak większość populacji to analfabeci".
Może cię zainteresować także: Ktoś musiał się poświęcić i to zrobić. Oto ranking najgorszych scen seksu w "365 dni. Ten dzień"
"Odnoszę wrażenie, że zamiarem twórców było wydać na świat beznadziejny film. Montaż jest przeokropny, sceny seksu niezdarne, przyprawiające o dreszcze 'kreacje aktorskie', a jeszcze do tego te potworne piosenki. (...) NIE OGLĄDAJCIE TEGO. Trudno powiedzieć, czy ten film jest gorszy podczas scen seksu, czy poza nimi" – krytykowali dziennikarze "Decidera".
"Potworne piosenki" i ich niezgrabne wkomponowanie w całość, wytykane przez recenzentów, zdaje się jednak niewielkim problemem dla fanek produkcji. A te – dosłownie oszalały na punkcie piosenki, która towarzyszyła Laurze i Massimowi (podobnie było po premierze pierwszej części, gdy z utworem "Feel It", który zaśpiewał Michel Morrone).
Tym razem serca widzek zdobyła piosenka "365 Days" wykonywana przez Marrisę (we współpracy z EMO). Pod utworem w serwisie YouTube zaroiło się od pozytywnych komentarzy (głównie od kobiet z innych krajów). Sukces utworu potwierdzają statystyki.
"365 Days" zaledwie 48 godzin po premierze trafił na 12. miejsce światowego zestawienia Shazam, a w serwisie Spotify został odsłuchany 250 tys. razy. Utwór znalazł się również w TOP50 w 11 krajach na świecie.
"Moja muzyka jest zawsze w pełni moja. Nikt nie pisze za mnie tekstów, a przy produkcji muzyki zawsze jestem obecna i daję jakieś wskazówki, aby to brzmiało tak, jak to sobie wyobraziłam. Co do tekstów, nie ukrywam, że bardzo często piszę je ze łzami w oczach, ponieważ wiąże się z nimi emocjonalnie" – mówiła Marissa w wywiadzie dla "Plejady".
Widzowie zwracają jednak uwagę nie tylko na tę piosenkę, ale również balladę "My Girl" wykonywaną przez polskiego młodego artystę Oscara Cymsę. Mężczyzna od kilku lat udostępnia w sieci swoje covery, ale dopiero teraz dotarł do szerszej publiczności. Tylko w pierwszej dobie od premiery filmu w aplikacji Shazam utwór wyszukało ponad 100 tysięcy osób z całego świata. Szacuje się, że za kilka godzin "My Girl" znajdzie się w TOP3. Internauci wyrażają również entuzjazm pod nagraniami Oscara, co zapewne jest jeszcze bardziej satysfakcjonujące dla artysty.