"365 dni: Ten dzień" z miejsca stał się międzynarodowym hitem Netflixa, ale rozczarowana jest nawet lwia część erotyków Blanki Lipińskiej. Film zmiażdżyła zarówno większość widzów, jak i praktycznie wszyscy recenzenci. Do tego stopnia, że druga część "365 dni" otrzymała na Rotten Tomatoes... zero procent.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Laura i Massimo znów są razem i jeszcze bardziej między nimi iskrzy. Jednak nowy początek nie będzie dla nich prosty z powodu powiązań rodzinnych Massimo i tajemniczego mężczyzny, który wkracza w życie Laury, by za wszelką cenę zdobyć jej serce i zaufanie. W drugiej części filmowego tryptyku bohaterka Anny-Marii Siekluckiej przejdzie transformację, która przyniesie znaczące zmiany w jej dotychczasowym życiu i związku z Massimo (Michele Morrone)" – brzmi oficjalny opis filmu "365 dni: Ten dzień", który 27 kwietnia miał premierę na Netflixie.
Producenci drugiej części "365 dni" kusili również fanem zapowiedzią: "Na ekran powrócą ulubieńcy - najlepsza przyjaciółka i powierniczka Laury, Olga (Magdalena Lamparska) oraz zaufany pomocnik Don Massima, Domenico (Otar Saralidze) - a wraz z nimi nowa postać, zabójczo przystojny i tajemniczy Nacho (Simone Susinna), na widok którego serca zabiją mocniej".
Krytycy miażdżą "365 dni: Ten dzień"
Jak jednak wyszło w praktyce? Koszmarnie. "Sequel '365 dni' trudno zresztą nazwać w ogóle filmem. To tani i efekciarski teledysk, w którym nie zgadza się nic: ani akcja, ani fabuła, ani montaż, ani aktorstwo. Myśleliście, że pierwsza część była złym filmem? Przy "Tym dniu" to rasowa produkcja, a to mówi już wiele" – pisaliśmy w recenzji w naTemat.
Z kolei od widzów polska produkcja otrzymała 19 procent (na podstawie ponad 250 opinii). Dla porównania pierwsza część, "365 dni", również może pochwalić się zerem od krytyków (na bazie 16 recenzji), a od widzów ma 29 procent (bazując na ponad tysiącu ocen).
A co sądzą poszczególni zagraniczni recenzenci? "Druga odsłona adaptacji trylogii ‘365 dni’ (…) to straszna padaka. (…). ‘Dziewczynka’ Laura nawet odnosi się do swojego niegdysiejszego porwania jako ‘chorego’, zaznaczając przy tym swoją siłę w sposób tak skąpy jak jej bielizna" – czytamy w recenzji Jessiki Kiang na portalu Variety. "Sceny seksu w stylu 'Team America', drewniane aktorstwo i cienka jak papier fabuła, ojej!" – skwitowała Kate Erbland dla IndieWire.
"'365 dni: Ten dzień' często opada w ospałą mgłę zapętlonych, zwolnionych montaży, które tak naprawdę nie rozróżniają ujęć seksu, zakupów, supersamochodów i krzepiących rodzinnych obiadów. Bogate porno jest tak samo wyraźne jak porno-porno" – napisał z kolei Oli Welsh z portalu Polygon.