Amber Heard w czwartek złożyła kolejne zeznania w sądzie w procesie o zniesławienie, który wytoczył jej były mąż, Johnny Depp. Aktorka opowiedziała o ich awanturze, podczas pobytu w Australii. Opisała sytuację, w której miała zostać ofiarą napaści seksualnej przy użyciu butelki po alkoholu.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.
Przypomnijmy, że Depp pozwał byłą żonę o zniesławienie w związku z tym, że opisała się jako ofiara przemocy domowej w felietonie dla "Washington Post" w 2018 roku. Wszystkie podejrzenia spadły wówczas na gwiazdora "Piratów z Karaibów".
Obecnie aktor przekonuje, że to była partnerka znęcała się nad nim zarówno fizycznie, jak i słownie. Heard zaprzeczyła temu i w odwecie wniosła własny pozew o 100 milionów dolarów.
Drugi dzień zeznań Heard. Aktorka opisywała rzekomą napaść przy użyciu butelki
W drugi dzień zeznań Amber mówiła, że odwiedziła Deppa w Australii, gdzie brał udział w zdjęciach do piątej części "Piratów z Karaibów". Minął wówczas miesiąc od ich ślubu. Aktorka zeznała, że kolacja pierwszego wieczoru "przerodziła się w kłótnię".
Ta sytuacja była już omawiana w kontekście kawałka odciętego palca Johnny'ego Deppa. Z jego relacji wynikało, że Heard rzuciła w niego butelką po alkoholu, powodując uszczerbek na zdrowiu. Teraz celebrytka tłumaczyła, że nie widziała tego momentu.
Przywołała natomiast własne wspomnienia. Przekonywała, że Depp przycisnął ją do blatu i przytrzymał za gardło. Gwiazdor miał później zerwać z niej koszulkę nocną i dokonać napaści seksualnej przy użyciu butelki po alkoholu.
– W pewnym momencie znalazł się na mnie i krzyczał: 'Nienawidzę cię, zrujnowałeś mi życie'. Leżałam na blacie, trzymał mnie za szyję i był na mnie. Patrzyłam mu w oczy i już go nie widziałam. To nie był on. W życiu się tak nie bałam – mówiła.
Heard nie powstrzymywała łez i kontynuowała: – Następną rzeczą, jaką pamiętam, było to, że leżałam pochylona do tyłu na barze i wpatrywałem się w niebieskie światło. Wydawało mi się, że mnie bije. Czułam ucisk na kości łonowej i ruchy jego ręki. Wyglądało to tak, jakby mnie bił. Po prostu czułam ten nacisk – opisywała.
– Byłam nieruchoma, nie chciałam się poruszyć. Pamiętam, jak rozglądałam się po pokoju, patrząc na wszystkie potłuczone butelki, stłuczone szkło i nie chciałam się poruszyć, bo nie wiedziałam, czy butelka, którą we mnie włożył, była stłuczona – zeznawała.
Aktorka twierdzi, że nie pamięta, jak zakończyła się cała sytuacja. Wspomniała jednak, co działo się z nią, gdy po rzekomej napaści seksualnej udała się do łazienki.
– Nie wiem, jak udało mi się zejść z blatu. Pamiętam tylko, że byłam w łazience. Pamiętam rechotanie, dźwięk, jaki wydawał mój głos. Straciłam kontrolę nad pęcherzem. Pamiętam, że po prostu wymiotowałam, a na podłodze była krew – opowiadała.
Przedstawiciele Deppa nazwali zeznanie Heard "najlepszym spektaklem jej życia". Twierdzą, że to, co powiedziała na temat molestowania rozwinęło się o nowe i wygodne dla niej kłamstwa, które zamierzają zdemaskować podczas przesłuchania.
Przypomnijmy, że ponad dwa tygodnie temu swoje zeznania składał Depp. – Sam nigdy nie doszedłem do punktu, w którym dotknąłem panią Heard w jakikolwiek sposób. (...) Nie uderzyłam żadnej kobiety w całym swoim życiu. Moim celem jest prawda – zapewniał.