Proces Amber Heard i Johnny'ego Deppa już został ochrzczony przez media mianem "procesu dekady". Ale abstrahując od szokujących faktów na temat wspólnego życia aktorów, batalia między aktorami nauczyła nas też znacznie ważniejszych rzeczy. Oto 5 z nich.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Pod koniec kwietnia podczas toczącego się w Wirginii procesu o zniesławienie Johnny Depp ujawnił na sali sądowej szczegóły dotyczące wyrzucenia go z franczyzy "Piraci z Karaibów". Aktor nie krył żalu i rozczarowania oraz gorzkich słów pod adresem Disneya. – Nie do końca rozumiałem, jak po tak długiej i udanej – szczególnie dla Disneya – relacji, nagle zostałem uznany "winnym do momentu udowodnienia niewinności" – wyznał aktor, cytowany przez serwis Screen Rant.
– Ból, po prostu ból. Czułem się, jakby ktoś uderzył mnie w głowę. Kapitan Jack Sparrow to postać, którą budowałem od podstaw. Włożyłem w nią kawałek siebie, pracowałem nad nią z wyjątkowymi ludźmi, przepisywałem dialogi, sceny, żarty – mówił w sądzie aktor, który utrzymuje, że nigdy nie uderzył żadnej kobiety i domaga się od byłej żony 50 milionów dolarów odszkodowania za wspomniany felieton (przypomnijmy jednak, że w listopadzie 2020 roku Depp przegrał proces o zniesławienie, który wytoczył dziennikowi "Sun" – ten nazwał go w artykule "żonobijcą").
Co nas nauczyło fragment procesu o Disneyu? Że nikt nie powinien być, jak powiedział Depp, winnym do momentu udowodnienia niewinności. Powinno być wręcz odwrotnie, a każdy ma prawo do obrony. Tego odmówiono jednak Johnny'emu Deppowi, który stracił rolę Jacka Sparrowa zanim miał okazję przedstawić swoją wersję historii.
I mimo że sąd nie wydał jeszcze wyroku i nie wiadomo, komu z byłych małżonków należy wierzyć, to można założyć, że oboje – również Amber Heard – mają swoje za uszami. Wskazuje na to zeznanie w sądzie w Wirginii Laurel Anderson, terapeutki, która prowadziła terapię związkową pary. Jej zdaniem i Depp, i Heard dopuszczali się nadużyć.
2. Nie tylko kobieta może być ofiarą przemocy
Johnny Depp utrzymuje, że był ofiarą przemocy. Twierdzi, że była żona miała m.in. dwa razy uderzyć go w twarz i raz rzucić w niego butelką – rozbite szkło poszarpało jego środkowy palec, który musiał być chirurgicznie przyszyty. W poprzednich latach jego prawnicy ujawnili także zdjęcia, na których widzimy siniaki i obrażenia aktora. Do przemocy fizycznej wobec męża Amber Heard przyznała się także w sekretnie nagranej rozmowie z Johnnym Deppem.
Obojętnie, jaki będzie wynik głośnego procesu, zdaliśmy sobie sprawę, że nie tylko kobiety są ofiarami przemocy domowej. Cierpią również mężczyźni, którzy często wstydzą się powiedzieć o tym głośno, aby nie usłyszeć żartów w stylu: "Ale z ciebie mięczak, że kobieta cię bije". Przemoc domowa wobec mężczyzn jest wciąż lekceważona, a z założenia zawsze wierzymy kobiecie. I mimo że nie wiemy, jak było w przypadku Deppa i Heard, to nie możemy ani lekceważyć jego zeznań, ani zapominać, że przemocy może dopuszczać się oboje partnerów.
3. Nigdy nie wiemy, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami
Z kolei 4 maja Heard zeznała przed ławą przysięgłych, że Depp zachowywał się zwykle agresywnie wobec niej, gdy był pod wpływem alkoholu lub narkotyków, Miał ją obrażać i oskarżać o zdradę, co często "eskalowało do momentu, w którym ją popychał albo przewracał na ziemię". – To wydarzyło się kilka razy – przyznała aktorka.
Z kolei Amber Heard pogrążyła relacja jej byłej asystentki, która zeznała, że nigdy nie widziała, by ta doświadczyła fizycznej przemocy z rąk jej ówczesnego męża. Stwierdziła natomiast, że jej była szefowa była "bardzo dramatyczną osobą", która znęcała się nad nią werbalnie i często była pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Również zeznania byłych pracowników Deppa pogrążają Heard w złym świetle, a zdaniem Deppa Heard... załatwiła się w akcie zemsty na jego łóżku.
– Sam nigdy nie doszedłem do punktu, w którym dotknąłem panią Heard w jakikolwiek sposób. Nie uderzyłam żadnej kobiety w całym swoim życiu. Moim celem jest prawda – zapewniał z kolei Johnny Deep.
Zeznania, które słyszymy na transmitowanym w telewizji procesie w Wirginii, są bez wątpienia szokujące i nie do uwierzenia, a momentami wręcz kuriozalne (słynne już fekalia na łóżku). Jednak – abstrahując od ich prawdziwości, którą oceni ława przysięgłych – jedno jest pewne: nawet pozornie szczęśliwe małżeństwo, i to takie, które uśmiechnięte pokazuje się na czerwonym dywanie, może przeżywać w domu prawdziwe piekło. Nigdy nie wiemy, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami, a pozory mylą.
4. Fani zawsze będą stali murem za Deppem
Johnny Depp to aktor uwielbiany i mimo że oskarżenia Amber Heard zaszkodziły jego karierze, to nie zniszczyły jego popularności. Wystarczy wejść na Twittera albo Reddita, aby przekonać się, że większość internautów jest po stronie aktora.
"Dlaczego tak trudno jest uwierzyć w to, że kobiety też mogą być okrutne", "wymiar sprawiedliwości jest popier******", "bycie ofiarą nie ma płci", "#MeToo działa tylko w jedną stronę" – oburzali się. "Według sędzi to, że ona go uderzyła, nie ma znaczenia. To, że go maltretowała, nie ma znaczenia. Ten wyrok wysyła jasną wiadomość: męskie ofiary przemocy domowej nie mają znaczenia" – denerwował się ktoś nawiązując do przedstawionych w sądzie w Londynie nagrań z prywatnych rozmów Deppa i Heard, w których aktorka przyznaje się do przemocy wobec byłego męża.
Nie ma więc wątpliwości, że obojętnie jaki będzie wyrok ławników w Wirginii, fani aktora nigdy nie uwierzą w jego winę. Depp może nie dostawać kolejnych ról, ale dla olbrzymiej liczby ludzi zawsze będzie idolem. Zresztą nawet jeśli przegra proces, to... wygra internety. Aktor robi bowiem w sądzie prawdziwe show, czym zaskarbia sobie jeszcze większą sympatię. A to – w odniesieniu do tematu procesu – jest jednak niesmaczne.
Autorka petycji, którą można znaleźć na stronie Change.org tłumaczy, dlaczego usunięcie aktorki z filmu jest tak istotne. "Mężczyźni padają ofiarami przemocy domowej tak samo jak kobiety. Musi to zostać zauważone w przestrzeni publicznej. Potrzebne są działania, które zapobiegną promowaniu w branży rozrywkowej znanej sprawczyni przemocy" – pisze.
Faktycznie, skoro Depp stracił rolę w "Piratach z Karaibów" jeszcze przed sprawą sądową, to powinno to działać w dwie strony. Zarzuty o przemoc obu aktorów powinno traktować się tak samo poważnie. Jednak zdaje się, że internauci po prostu nie wierzą Heard. Aktorka nie ma takiej fanbazy jak Deep, jest bohaterką niezliczonych memów i określana obraźliwymi epitetami. A to nie jest w porządku.
Internet wydał już werdykt: to ona jest ta zła i to ona kłamie. I chociaż dużo zeznań obciąża Heard, a zdaniem specjalistów ona również mogła dopuszczać się przemocy wobec męża, to poczekajmy może jednak na werdykt sądu, bo kwestii przemocy domowej nigdy nie powinno się lekceważyć.