Izabella Łukomska - Pyżalska była kiedyś modelką, pozującą w pismach dla panów. Teraz, jako pani prezes Warty Poznań, przestaje widzieć sens inwestowania w piłkę.
Izabella Łukomska - Pyżalska była kiedyś modelką, pozującą w pismach dla panów. Teraz, jako pani prezes Warty Poznań, przestaje widzieć sens inwestowania w piłkę. fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta

Izabella Łukomska-Pyżalska kiedyś do zdjęć pozowała skąpo ubrana. Dziś - jako elegancka pani prezes, najczęściej z szalikiem Warty Poznań. - Zastała klub drewniany, a już teraz jest murowany - mówi jej współpracownik, Hubert Niedzielski. Pyżalska nie jest jednak zadowolona z wyników. Coraz częściej sugeruje, że drewniani są jej piłkarze. I że Warta nie jest warta takiego finansowania. Kim jest najpiękniejsza twarz polskiej piłki nożnej?

REKLAMA
Baranówko w gminie Mosina, okolice Poznania. Siedziba Fundacji Stworzenia Pana Smolenia. Bohdana Smolenia. Fatalna pogoda - deszcz, wszechobecne błoto. Mimo to pod budynek zajeżdża kilka aut. Z jednego wysiadają młodzi ludzie, to piłkarzeWarty Poznań. Z drugiego wysiada atrakcyjna, elegancka blondynka: Izabella Łukomska-Pyżalska. Kiedyś modelka, pozująca bez skrępowania w pismach dla panów, rozbierająca się w filmach. W "Playboyu" anonsowana jako dziewczyna świętego Mikołaja i Playmate Roku. Była też w "CKM". Dziś pani prezes pierwszoligowego klubu, zaangażowana wraz z mężem w działalność charytatywną.
Fragment tekstu o Pyżalskiej z "Newsweeka"
autor: Igor T. Miecik:

„Najlepsze ciało w Polsce. Ostra jazda z Izą. Zrób z nią brum brum”. Tak pięć lat temu reklamował okładkową, rozbieraną sesję zdjęciową męski magazyn „CKM”. Była tam naga Iza z zabawkowym samochodzikiem Formuły 1. Z dossier sesji zdjęciowej: wymiary: 88/60/89, wzrost: 173 cm, oczy: niebieskozielone, książka: „Władca Pierścieni”, idealny związek: miłość, akceptacja i pełne konto, seks: jak najczęściej, jak najdłużej. CZYTAJ WIĘCEJ


Oni nas uratowali
Dzwonię do fundacji. Rozmawiam z pracującą tam Joanną Kubisą, która przedstawia się z humorem: - Od Kubicy różni mnie tylko "s" i prędkość za kółkiem.
Potem rozmawiamy o firmie Family House państwa Pyżalskich. - Oni nas uratowali - mówi stanowczo Kubisa, a potem kontynuuje - Jest takie powiedzenie, że "nikt ci tyle nie da, co ci inni naobiecują". Zła jestem, bo już kilka razy zgłaszała się jakaś firma, obiecywała wielkie pieniądze, a potem nic z tego, wycofywali się. A wszystko zajmowało dużo czasu. Z Pyżalskimi było inaczej. Zupełnie inaczej.
Fundacja z różnych względów znalazła się w fatalnej sytuacji finansowej. Była zmuszona prosić o pomoc, chociażby przez media. "Kto pomoże Smoleniowi?" - artykuł o takim tytule ukazał się w prasie. Zgłosiło się Family House. Na pierwsze, wstępne spotkanie pojechała pani Iza, wolontariuszka fundacji. - Spotkałam się wtedy z panią Izabelą i widać było, że ona już wtedy podjęła decyzję. Dopiero się poznałyśmy, a ona już przedstawiała swoją propozycję wsparcia - wspomina w rozmowie z naTemat.
Izabella Łukomska - Pyżalska w reklamie telewizyjnej:

Szczera, nie owija w bawełnę
Dla niej pierwsze spotkanie z Pyżalską było zaskoczeniem, podobnie jak dla piłkarzy Warty. Tomasz Magdziarz, kapitan klubu: - Na początku byliśmy zaskoczenie. Kobieta prezesem klubu? Była modelka? Każdy się zastanawiał, co to będzie. A było dobrze już od samego początku. Szatnia nie tylko zaakceptowała panią prezes, ale nawet ją polubiła.
Polubiła, mimo że Pyżalską często porównuje się do Józefa Wojciechowskiego. Czy słusznie? Raczej nie, choć pewne elementy wspólne można by odnaleźć. Też branża deweloperska, do tego pani prezes też nie owija w bawełnę i często zdarza jej się wprost krytykować swoich piłkarzy. Fragment ostatniego wpisu na blogu, mocny: "Mam dosyć patrzenia i wydawania pieniędzy na nieudolną drużynę drużynę, której stworzyłam idealne warunki do pracy. Zawodnicy nie doceniają wypłat na czas, możliwości korzystania z usług rozbudowanego sztabu trenerskiego czy odbywania dodatkowych indywidualnych treningów, dostępności odżywek, posiłków w klubie i zagranicznych obozów przygotowawczych".
Piłkarski poker trwa
Magdziarz, gdy pytam o to, jak odbiera oświadczenie Pyżalskiej, od razu zaznacza, że to jego opinia, a nie całej drużyny. Potem mówi: - Nieudolna drużyna? Warta ma naprawdę duży potencjał. Gram już trochę lat w piłkę i potrafię odróżnić, kiedy jakaś drużyna kopie się w czoło, a kiedy po prostu ma pecha. I w ostatnim czasie od wielu fachowców słyszałem: "Tomek, gracie super piłkę, tylko macie niefart".
Dodaje, że rozumie rozgoryczenie pani prezes. Jest mu smutno i żal, że takie oświadczenie ukazuje się właśnie teraz, w sytuacja, gdy Warta jest blisko wejścia na wyższy poziom. Ma młody, ciekawy zespół, ze średnią wieku około 23 lat. - W piłce nożnej nie jest tak łatwo, prosto, że pompujesz pieniądze, stwarzasz idealne warunki i od razu przychodzą wyniki. To wszystko jest dużo bardziej skomplikowane - tłumaczy Magdziarz.
Tu zobaczysz, jak pani prezes gra w piłkę:

Niedawno pani prezes była rozgoryczona z innego powodu. Chciała się dostać do nowego zarządu PZPN. Ale nie wyszło. Beton jej tam nie wpuścił. Pewnie poczuł się urażony szczerymi wpisami, jakie Pyżalska zamieszcza od dłuższego czasu na swoim Twitterze. Po meczu Pucharu Polski z Wisłą Kraków nie wytrzymała. "Myślałam, że czasy drukowania meczów już dawno się skończyły. Wajda nakręcił dzisiaj piękny film dla Wisły. Taka postawa sędziego to skandal" - napisała. I chwilę później kolejny jej tweet: "Szkoda moich pieniędzy, jak i tak nie można wygrać na boisku. A jednak piłkarski poker trwa". Niedawno, zła na decyzję związku, umieściła kolejny wpis: "Niby nowy PZPN, a jednak jeszcze stary… a zwłaszcza Najwyższa Komisja Odwoławcza".
Papież zrobi konkurencję
Są wpisy szczere, ale są też humorystyczne. Jak chociażby ten, z powodu którego z Pyżalskiej śmiali się internauci (pisownia oryginalna): "Guardian donosi, że Papież dołączy do grona twittujących - nigdy nie spodziewałam się, że ojciec święty zrobi mi konkurencję…:)". Współpracownik Pyżalskiej mówi naTemat: - Pani prezes nie zamierza kryć się ze swoimi poglądami. Twitter to jej prywatne narzędzie. Nikt za nią nie pisze tych notek.
Na zjeździe PZPN poniosła porażkę, dostało się też jej mężowi, Jakubowi. "Wyjmij gumę gówniarzu, jak do nas mówisz" - rzucił w jego stronę jeden z działaczy. Inni wypominali mu kryminalną przeszłość. Jakub Pyżalski nie zamierza jej ukrywać. Przemycał papierosy, dodatkowo sądzono go za użycie broni palnej, rozbój, korupcję, paserstwo. - Było, minęło. Błędy młodości - takich słów używa, gdy wraca do tamtych wydarzeń.
Bez obaw, to normalna rodzina
Pytam w Fundacji Smolenia, czy nie przeszkadzała im przeszłość Pyżalskiego i wątpliwe interesy, które leżą u podstaw stworzenia Family House. - Szczerze? Jestem z Krakowa. Nie wiedziałam, co mówi się o nim w Poznaniu - mówi Kubisa, a potem kontynuuje - Dowiedziałam się o tym od jednego z naszych wolontariuszy. Coś tam mi podesłał, jakiś link. Historie z przeszłości, z których wynikało, że coś wtedy było z nim nie tak. Postanowiłam popytać kogoś, kto znał ich wtedy bliżej. "Kim są ci Pyżalscy?" - pytam. I wie pan, co usłyszałam? "Spokojnie, bez obaw. To normalni ludzie, normalna, dbająca o innych rodzina".
Family House nie tylko wspiera finansowo fundację. Jak wspomniałem na wstępie, pani prezes i jej piłkarze pojawiają się też w Baranówku przy okazji kolejnych imprez. Są na Andrzejkach, są na balu karnawałowym, spotykają się z niepełnosprawnymi w ośrodku. Osoba prosząca o anonimowość: - Dwie okoliczne wsie wtedy przychodzą. Jest ponad 200 osób. Szczególnie mężczyźni w średnim wieku, którzy chcą nacieszyć oko widokiem pani Pyżalskiej.
Pyżalska i piłkarze Warty w kinie, do którego zaprosili 360 dzieci:

Zmiany na lepsze? Padłaby mi bateria
Pyżalskiej, która kiedyś pojęcie o piłce miała znikome. W serwisie Weszło.com zarzucono jej, że ocenia grę piłkarzy i pracę trenerów, podczas gdy na te kwestie nie ma żadnego wpływu. Jest tylko maszynką marketingową. W klubie temu nie zaprzeczają. Jeden rozmówca: - Pani prezes pozatrudniała w klubie specjalistów i korzysta z ich fachowych opinii. Ale ma też własne, futbolowe opinie i przemyślenia.
Fragment tekstu o oświadczeniu Pyżalskiej,
na Weszło.com:

Nie akceptuję przeciętniactwa - napisała pani prezes, która zbudowała drużynę złożoną z samych przeciętniaków. Skład z ostatniego meczu: Lis - Bartczak, Bartkowiak (65 Mysiak), Wichtowski, Kosznik, Magdziarz, Marciniak, Ciach (46 Pogonowski), Trochim, Bartoszak, Pawłowski (61 Jakóbowski). Przepraszamy bardzo, ale czego niby można się spodziewać po drużynie w takim składzie? Potencjał na 10. miejsce w tabeli - i dziesiąte miejsce jest. Przecież nie pierwsze. Nie akceptować przeciętniactwa i zebrać skład z samych przeciętniaków, to jakaś przedziwna filozofia. To jak być uczulonym na czekoladę i zatrudnić się w Wedlu. Nie nadążamy. CZYTAJ WIĘCEJ


W klubie ciężko znaleźć kogoś, kto powie o niej coś złego. Hubert Niedzielski, rzecznik prasowy i zarazem bliski współpracownik Pyżalskiej, w Warcie pracował już wcześniej. Gdy proszę go o porównanie tych dwóch realiów, odpowiada: - To niebo a ziemia. Gdybym miał mówić o wszystkich zmianach na lepsze, padłaby mi w końcu bateria w telefonie, a panu pewnie skończyłyby się minuty na dyktafonie. Powiem, może tak - gdy przyszła pani prezes, Warta była drewniana. Teraz jest murowana i głęboko wierzę w to, że będzie murowana nadal.
Na koniec Magdziarz: - To dobra kobieta, która chce jak najlepiej. Dała nam wszystko, od A do Z. Mieliśmy wszystko, niczego nam nie brakowało. Może poza jednym. Moglibyśmy mieć troszkę lepszy zespół.