logo
Rosjanie mieli obawiać się sabotażu w Dzień Zwycięstwa. Fot. KIRILL KUDRYAVTSEV/AFP/East News
Reklama.

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • Dzień Zwycięstwa wyglądał w Rosji inaczej niż spodziewał się Zachód. Był mniej okazały
  • Zdaniem Sergeja Sumlennego, mogło to wynikać z faktu, że Kreml obawiał się sabotażu podczas tych obchodów
  • Z mediami zza Odry na ten temat rozmawiał Sergej Sumlenny, czyli niemiecki politolog i były dyrektor Fundacji im. Heinricha Boella w Kijowie.

    Niemiecki ekspert uważa, że 9 maja Rosjanie obawiali się sabotażu

    Jak tłumaczył gazecie, Rosjanie "po prostu bali się, że może dojść do aktów sabotażu". – W końcu trasy i godziny parad lotniczych były znane dzięki próbom – dodał. Jak podkreślił, nic nie mogło mieć gorszych skutków niż zestrzelenie samolotu. – To byłby wstyd na skalę światową – wskazał.

    Dziennik przypomniał w tym miejscu, że oficjalnie z powodu warunków pogodowych, odwołano też kilka innych pokazów lotniczych, m.in. w Sankt Petersburgu, Jekaterynburgu, Nowosybirsku i Samarze.

    Niemiecki ekspert jest też zdania, że Władimir Putin mógł sprowadzić więcej czołgów, ale Kreml "nie chciał pokazać, że jest silniejszy, niż jest w rzeczywistości".

    – Dla Putina było jasne, że nie odniósł zwycięstwa, nie zdobyto żadnego dużego miasta, to znaczy z wyjątkiem Chersonia (...). Zapowiadane okrążenie wojsk w Donbasie nie doszło do skutku – przypomniał Sumlenny.

    Dodajmy, że najbardziej komentowaną kwestią podczas Dnia Zwycięstwa w Rosji było wystąpienie Putina i jego obecność.

    Putin podczas Dnia Zwycięstwa znów mówił o neonazistach w Ukrainie

    Prezydent Rosji kłamliwie wykorzystał to święto do usprawiedliwienia agresji jego kraju na Ukrainę. Po raz kolejny powtórzył nieprawdę jakoby rząd w Kijowie był neonazistowski, a Rosja ponownie musi walczyć z tym totalitarnym systemem. Dodał, że ze zdziwieniem obserwował, jak na zachodzie historia jest pisana na nowo. Zasugerował, że dzieje się to pod dyktando USA i ich "europejskich marionetek".

    - Stany Zjednoczone po upadku Związku Sowieckiego niejednokrotnie upokorzyły świat. USA zawsze robiły to, co chciały. Ale Rosja ma inny charakter - zauważył Putin i dodał, że "Rosja nigdy nie zdradzi swoich tradycji, respektuje kulturę innych narodów i nie podda się próbom zmiany narracji o wydarzeniach II wojny światowej, której dokonują USA".

    Putin podtrzymał narrację, że Rosja walczy wraz z milicją tzw. Donieckiej Republiki Ludowej i Ługanskiej Republiki Ludowej o niepodległość tych dwóch "krajów". Rosyjski przywódca przytoczył także kilka insynuacji pod adresem Zachodu. – Zachód przygotowywał się do inwazji na naszą ziemię, w tym na Krym – stwierdził Władimir Putin.

    Czytaj także: