nt_logo

Nowy Doktor Who jest czarnoskóry. Internauci już się zagotowali, ale taka reakcja to żenada

Zuzanna Tomaszewicz

11 maja 2022, 18:09 · 4 minuty czytania
Następną podróż w czasie w granatowej budce policyjnej odbędziemy w towarzystwie czternastego Doktora Who. Będzie nim Ncuti Gatwa, pierwszy czarny Władca Czasu. Niektórzy myśleli, że kobieta w roli przemierzającej czasoprzestrzeń wiekowej istoty to przesada. Ha, wybór nowego aktora wywołał jeszcze większe tsunami, tym razem ozdobione rasistowskimi komentarzami. A przecież Doktor Who to – jakby nie patrzeć – kosmita. Więc w czym tkwi problem?


Nowy Doktor Who jest czarnoskóry. Internauci już się zagotowali, ale taka reakcja to żenada

Zuzanna Tomaszewicz
11 maja 2022, 18:09 • 1 minuta czytania
Następną podróż w czasie w granatowej budce policyjnej odbędziemy w towarzystwie czternastego Doktora Who. Będzie nim Ncuti Gatwa, pierwszy czarny Władca Czasu. Niektórzy myśleli, że kobieta w roli przemierzającej czasoprzestrzeń wiekowej istoty to przesada. Ha, wybór nowego aktora wywołał jeszcze większe tsunami, tym razem ozdobione rasistowskimi komentarzami. A przecież Doktor Who to – jakby nie patrzeć – kosmita. Więc w czym tkwi problem?
Ncuti Gatwa wcieli się w 14. Doktora Who. Rasiści znów atakują. Fot. Twitter / BBC
  • Ncuti Gatwa będzie 14. Doktorem Who - taka wiadomość przekazali niedawno twórcy brytyjskiego serialu BBC.
  • Wybór nowego aktora spotkał się z rasistowskimi komentarzami i hejtem. To samo przytrafiło się pierwszemu Doktorowi, który był kobietą, czyli Jodie Whittaker.
  • Doktor Who pochodzi z pradawnej rasy, która ma zmienną tożsamość płciową.

Ncuti Gatwa jako 14. Doktor Who

Ten moment musiał w końcu nadejść. Zawsze nadchodzi. Telewidzowie doczekali się kolejnej już, bo czternastej, inkarnacji Doktora Who. Jodie Whittaker ustąpiła miejsca aktorowi znanemu z roli barwnego i charyzmatycznego Erica z serialu "Sex Education" - Ncutiemu Gatwie. Internet natychmiast obiegły zdjęcia 29-latka uśmiechającego się od ucha do ucha i chwalącego się dwoma rzędami nieskazitelnie białych zębów.

Moja pierwsza myśl: "Ncuti Gatwa może być naprawdę świetnym Doktorem Who". Śledząc jego dotychczasowy dorobek artystyczny nie sposób nie zauważyć, że mężczyzna ma prawdziwy, nieujarzmiony talent. Ba, oglądając go czy to w "Sex Education" czy w "Ostatnim liście do kochanka" nie można oderwać od niego wzroku, bowiem przyciąga do siebie widza niczym magnes.

Skoro mamy do czynienia z dobrym aktorem, to dlaczego jego casting spotkał się z "bólem d*py" wśród internautów? Pomińmy już fakt, że w dobie internetu ludzie węszą spisek wszędzie tam, gdzie go nie ma, tym samym odsłaniając przed światem faktyczne problemy zakorzenione głęboko w społecznej świadomości.

Może Cię zainteresować: Tak się promuje niewolnictwo? Wyjaśniamy, dlaczego fani "Harry’ego Pottera" nie kupią nowej gry

Przypadek Jodie Whittaker

Kiedy Jodie Whittaker otrzymała angaż jako Doktor Who, u części internautów górę wzięła seksistowska mentalność wynikająca z patriarchalnego status quo. W mediach społecznościowych mogliśmy przykładowo natknąć się na reakcje, które sprowadzały się do stwierdzenia: "baba w roli Doktora Who, jeszcze tego nie grali".

Przed Whittaker wszyscy Doktorzy Who byli białymi cismężczyznami. Zmiana płci Władcy Czasu musiała być traktowana jako rewolucja nawet przez samych twórców. Przypisane dotąd tytułowemu bohaterowi męskie cechy wyglądu zastąpiono kobiecymi, co przyczyniło się do dekonstrukcji tejże postaci. Zaskoczenie (bądź szok) było więc naturalnym sposobem reakcji na wieść o kolejnym wcieleniu Doktora Who. To duża zmiana, wręcz historyczna dla serialu BBC.

Istnieje jednak spora różnica między konstruktywną krytyką a zwykłym hejtem. Whittaker, zanim miała w ogóle okazję pokazać widzom swój aktorski potencjał, znalazła się w samym oku cyklonu, mierząc się z mizoginistycznymi komentarzami, wyzywaniem od "dzi*ek" i oskarżeniami o poprawność polityczną. Po ukazaniu się pierwszych odcinków z nią w sieci pojawiły się natomiast głosy mówiące "nie kupuję Wittaker w roli Doktora Who" lub "nie wierzę jej". Czym innym jest więc dzielenie się swoją opinią, a czym innym wygłaszanie oszczerstw w kierunku aktora, gdy ten nie ma nawet wpływu na rzecz, o którą (wybaczcie mój język) "pulta" się widz.

Czytaj także: Pokazali czarną krasnoludkę w nowym "Władcy Pierścieni" i się zaczęło. Tolkieniści, ogarnijcie się

"Doktor Woke" to rasizm?

Ncuti Gatwa (jako pierwszy czarnoskóry Doktor Who) także nadepnął na minę. "Doktor Woke" – czytamy w ironicznym tweecie wprost nawiązującym do tzw. kultury przebudzenia polegającej na byciu świadomym i zwracającym uwagę na uprzedzenia rasowe oraz dyskryminację. "Casting Dr Who to bzdura. Nie mogę uwierzyć, że mój syn jest teraz zmuszany do dorastania jako czarnoskóry i gej tuż po tym, jak został zmuszony do bycia kobietą" – grzmiał jeden z użytkowników serwisu.

Czy ktoś pisałby podobnie idiotyczne komentarze, gdyby w roli Doktora Who znowu obsadzono białego mężczyznę? Nie sądzę. Ostatnie doniesienia ładnie skwitowała Briana Lawrence z portalu The Mary Sue - "W większości przypadków, gdy czarny aktor dostaje rolę, którą fandom uznał za białą, oskarżenia, takie jak zatrudnianie w myśl polityki różnorodności lub woke castingu, krążą wszędzie. (...) Jeśli biała osoba zostanie obsadzona w roli, która powinna być przeznaczona dla kogoś o innym kolorze skóry, wtedy ktoś powie, że wybrano najlepszą osobę do pracy".

Russell T. Davies, showrunner brytyjskiego serialu, sam przyznał, że Ncuti był ostatnią osobą na przesłuchaniu. – Myśleliśmy, że mamy już kogoś, a on przyszedł i ukradł rolę. (...) Ma talent. To było najbardziej płomienne przesłuchanie. Jestem zachwycony. To będzie wspaniała przyszłość – stwierdził.

Powiedzmy to sobie wprost. Zakładanie, że Gatwa dostał rolę, bo mamy teraz "modę na walkę o równouprawnienie", jest krzywdzące i rasistowskie. To pokłosie strukturalnego i systemowego rasizmu, który trawi od środka m.in. Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię (na wyspach rasizm jest mniej widoczny niż w USA, ale to nie znaczy, że go nie ma - diabeł tkwi w szczegółach). W efekcie domina nienawiść do innych ras udziela się również Polsce, która niestrudzenie próbuje doganiać Zachód.

Doktor Who ma gdzieś wygląd?

Narzekanie na czarnego Doktora Who bądź panią Doktor Who brzmi jak płacz dziecka, któremu rodzice kupili lalkę z innym kolorem włosów niż ono chciało. W oczach małego człowieka taka sytuacja jawi się jako istna rozpacz, zaś w oczach dorosłej osoby kojarzy się ze zwykłym czepianiem się o coś, co nie ma w gruncie rzeczy większego znaczenia. 

Według kanonu Doktor Who, który należy do pradawnej rasy Władców Czasu, jest istotą mającą zmienną tożsamość płciową (genderfluid). Wygląd zmienia chcąc oszukać śmierć. Czy to na skutek choroby, poważnego urazu lub starości. Decyzja o regeneracji może wynikać też z własnego wyboru.

W 11. odcinku 10. serii zatytułowanym "World Enough and Time” Doktor tak mówi o swojej rasie: – Jesteśmy najbardziej cywilizowaną cywilizacją we wszechświecie. Jesteśmy miliardy lat poza twoją drobną ludzką obsesją na punkcie płci i związanych z nią stereotypów.

Każda regeneracja oznacza, że na miejsce dotychczasowego Doktora wchodzi nowy aktor. Czy przemiana obejmuje także charakter bohatera? I tak, i nie - Doktor Who zachowuje wspomnienia ze swoich poprzednich wcieleń.

Gatwa będzie więc tą samą postacią co Jodie Whittaker, Peter Capaldi, Matt Smith, David Tennant, Christopher Eccleston i reszta Doktorów. Fizyczność Władcy Czasu równa się poniekąd instynktowi przetrwania. Kolor skóry i płeć nie gra tu większej roli.

Czytaj także: https://natemat.pl/392833,cancel-culture-co-to-rowling-lista