nt_logo

"Łysy z FIFA" potrafi zepsuć wszystko. W sporcie nie ma dziś bardziej skompromitowanej postaci

Maciej Piasecki

11 maja 2022, 15:08 · 4 minuty czytania
Sześć lat temu doszło do zmiany na czele najważniejszej, światowej federacji piłkarskiej - FIFA. Jej szefem został wówczas Gianni Infantino. Szwajcar miał zrewolucjonizować zniszczony pieniędzmi niemal do kości, świat futbolu. Zamiast tego, w zaledwie kilka lat stał symbolem kompromitacji na niemal każdym polu.


"Łysy z FIFA" potrafi zepsuć wszystko. W sporcie nie ma dziś bardziej skompromitowanej postaci

Maciej Piasecki
11 maja 2022, 15:08 • 1 minuta czytania
Sześć lat temu doszło do zmiany na czele najważniejszej, światowej federacji piłkarskiej - FIFA. Jej szefem został wówczas Gianni Infantino. Szwajcar miał zrewolucjonizować zniszczony pieniędzmi niemal do kości, świat futbolu. Zamiast tego, w zaledwie kilka lat stał symbolem kompromitacji na niemal każdym polu.
Gianni Infantino jest przewodniczącym FIFA od 2006 roku. Trudno ocenić, żeby to były dobre rządy Szwajcara... Fot. Szwarc Henri/ABACA/Abaca/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

Gianni Infantino to postać, która z pewnością wywołuje mnóstwo emocji i to od lat. Człowiek będący na świeczniku, czy to zajmując obecną pozycję przewodniczącego FIFA, czy też jeszcze wiele lat wcześniej, będąc... "Marysią" podczas ceremoniału losowań w UEFA. Będąc przy okazji sekretarzem generalnym europejskiej federacji.


Postać, którą kojarzą z pewnością nawet najbardziej niedzieli kibice piłkarscy. Dawniej nazywany potocznie "Łysym z UEFA", głównie ze względu na swój charakterystyczny wygląd, obecnie będący "Łysym z FIFA".

Dokładnie w 2006 roku urodzony w Szwajcarii - choć mający również obywatelstwo włoskie ze względu na rodziców pochodzących z Italii - zwyciężył w wyścigu po najważniejszy stołek w świecie futbolu. Infantino zdystansował wówczas m.in. członka rodziny królewskiej Bahrajnu Salmana bin Ibrahima Al Khalifę czy księcia Jordanii Ali ibn Husajna,

Szefostwo pozostało w szwajcarskich rękach, bo Infantino zastąpił ustępującego - skompromitowanego od A do Z - Josepha Blattera. Rządzący FIFA w latach 1998-2005 Szwajcar był głównym podejrzanym afery korupcyjnej, w której miał przyjąć łapówkę w wysokości 1,5 miliona funtów.

Co prawda Blatter docelowo miał być "pośrednikiem", a po głowie dostał również legendarny Michel Platini, ale nie obyło się bez zawieszenia w strukturach FIFA oraz atmosfery skandalu, która akurat w przypadku światowej federacji piłkarskiej, jest chlebem powszednim.

Order Przyjaźni od Putina

Infantino błyskawicznie zrozumiał, że pieniądze płynące do UEFA mają dużo szerszy strumień niż te, która wpadają do kanału FIFA. Produkty takie jak Liga Mistrzów, Liga Europy czy mistrzostwa Europy, mocno przyciągają kibiców. Mając produkt jakim jest mundial Infantino musiał zacząć kombinować, układając się z kim popadnie.

Jeszcze przed wyborem na szefa FIFA zadeklarował, że mistrzostwa świata zostaną powiększone do 40 krajów uczestniczących. Cóż, podczas mundialu w Katarze będą to 32 zespoły, co i tak w perspektywie poziomu sportowego - wydaje się być optymalne.

Poszerzenie grona nastąpi w 2026 roku. Na MŚ w Kanadzie, Meksyku i Stanach Zjednoczonych kibice zobaczą aż... 48 reprezentacji.

Czytaj również: Szef UEFA zadziwił swoją reakcją ws. Rosjan. "Oni cierpią, a to łamie mi serce"

Gdyby jednak problemy z Infantino dotyczyły tylko rozszerzenia liczby drużyn na mundialu, możnaby było przymknąć oko. Szef FIFA rozkochał sobie jednak bliskie relacje z ludźmi, którzy - pisząc oględnie - nie mają zbyt dobrego PR.

Skrajnym przykładem jest Władimir Putin, z którym Infantino zwłaszcza przy okazji organizacji mundialu w Rosji (2018) ściskał się - niczym z przyjacielem - wielokrotnie. Panowie z przyjemnością pograli razem w piłkę na Kremlu, Szwajcar otrzymał nawet od rosyjskiego dyktatora Order Przyjaźni.

- Zatrzymajcie konflikty i wojny. Dialog, nawet z największym wrogiem, powinien być podstawą. Musimy nauczyć się znów żyć obok siebie. Ten Kongres jest tego najlepszym świadectwem - przemawiał szef FIFA już w Katarze, przy okazji losowania grup MŚ 2022.

W środku wojny w Ukrainie Infantino nie zająknął się nawet, że to Rosja jest odpowiedzialna za ludobójstwo za naszą wschodnią granicą.

Być może wiązało się to z faktem, że w Dausze obecny był chociażby Aleksiej Sorokin, szef Komitetu Organizacyjnego poprzednich mistrzostw świata w 2018 roku. Rosyjski mundial był wielokrotnie komplementowany za organizację - przez samego Infantino - pozującego zresztą z uśmiechem do setek zdjęć ze zbrodniarzem z Kremla.

Smoking i materac na fakturę

Infantino ma na swoim koncie również mniejsze grzeszki. Zdarzało się nieco zapomnieć pod względem przeznaczenia pieniędzy pochodzących z federacji. Szef FIFA opłacał chociażby faktury za... materace do jego mieszkania, nowy smoking, bukiet kwiatów czy wizytę w pralni. Faktury przestały się zgadzać, Szwajcara oskarżono o złamanie kodeksu etycznego FIFA.

Ostatecznie wykryto także kilka lotów samolotem na koszt FIFA, a niekoniecznie powiązanych z bieżącą działalnością federacji. Tematyka znana dobrze również z polskiego parlamentu, tak samo jak w przypadku realiów rządów Prawa i Sprawiedliwości, rozbiła się po kościach.

Infantino wszelkie problemy kwituje uśmiechem. Przyjacielskim uściskiem dłoni, godnymi politowania kawałkami o przyjaźni, pokoju, czy też wielkiej, piłkarskiej rodzinie.

Zobacz także: FIFA nadal milczy o rosyjskiej agresji w Ukrainie. Festiwal hipokryzji na kongresie w Katarze

Szef FIFA ma zresztą wyjątkową słabość do krajów, gdzie jest dużo pieniędzy - ale niekoniecznie przestrzegane są chociażby prawa człowieka. Czy to moralne, żeby owiany podejrzeniami korupcyjnymi (przy wyborze gospodarza) mundial 2022 był okraszony faktem zamieszkiwania Kataru przez Infantino? No właśnie...

Pieniądze cenniejsze od życia

W Katarze zginęło według (nie)oficjalnych danych około 7000 tysięcy robotników. Każde z istnień zostało poświęcone po to, żeby zorganizować krwawe, piłkarskie igrzyska na koniec roku. Czy szef FIFA wspomniał o tym choćby jednym zdaniem?

- Tegoroczne mistrzostwa świata będą najlepszymi w historii. Cały świat zjednoczy się tutaj, w Katarze. Przyjaciele, to wy sprawiliście, że to jest możliwe. Tu wszyscy jesteśmy zwycięzcami - tak wolał powiedzieć Szwajcar.

A jeśli uda się Infantino zapytać wprost o tragiczne losy robotników, kończy się na tradycyjnej spychologii. Bo przecież "FIFA nie jest policją całego świata".

Skoro jednak Infantino potrafił uargumentować, że idea organizowania mundialu nie co cztery, a co dwa lata pozwoli "uchronić tysiące migrantów z Afryki przed śmiercią na morzu", chyba nie można się spodziewać, że nagle przyjaciele z Kataru przestaną być przyjaciółmi.

EA Sports też ma dość

Do listy z Putinem, Katarem, lewymi fakturami czy przyzwoleniem łamania praw człowieka - można dopisać kolejną, całkiem świeżą sprawę. Słynne EA Sports straciło cierpliwość do coraz bardziej skompromitowanego wizerunku FIFA. Tym samym gracze z całego świata najprawdopodobniej na edycji 2023 zakończą najsłynniejszą sagę symulatorów piłkarskich.

Czytaj również: Koniec słynnej serii gier FIFA, producent zapowiedział drastyczne zmiany. Poszło o pieniądze

Najpopularniejsza na świecie piłkarska gra komputerowa, czyli seria FIFA, zmieni nazwę i swoją identyfikację, która od momentu powstawnia w 1994 roku była jej cechą charakterystyczną. Od 2023 roku seria będzie nazywać się EA Sports FC.

Jaka jest reakcja Infantino? Otóż Szwajcar znowu chce zarobić pieniądze, czyli bez niespodzianki. FIFA stworzy swój własny symulator komputerowych rozgrywek.

- Jedyna autentyczna, prawdziwa gra z nazwą FIFA będzie najlepszą grą dostępną dla graczy i fanów piłki nożnej. Nazwa FIFA jest jedynym oryginalnym tytułem o zasięgu globalnym. FIFA 23, FIFA 24, FIFA 25, FIFA 26, i tak dalej... Nazwa FIFA jest niezmienna i ona pozostanie na zawsze najlepsza - odpowiedział na rozstanie z EA Sports uśmiechnięty Szwajcar.

I tak to właśnie jest z "Łysym z FIFA". Im bardziej jest krytykowany, tym mocniej pogrąża się w... czymś, co miało zostać przerwane po odejściu równie skompromitowanego Blattera.

Może jednak coś w tym jest, że panowie urodzili się zaledwie 10 kilometrów od siebie.