
Komisja Europejska wzięła na celownik użytkowników aromatyzowanych wyrobów do podgrzewania tytoniu. Planuje bowiem zabronić sprzedaży smakowych wkładów do podgrzewaczy. Chce to zrobić jak najszybciej, bez nowelizowania dyrektywy o tytoniu przez Parlament Europejski, i obchodząc niemal całkowicie okres przejściowy, co wzbudza protesty części państw członkowskich Unii Europejskiej i zastrzeżenia prawne.
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google.
Podgrzewacze tytoniu cieszą się w Polsce dużym zainteresowaniem. Jak wskazuje "Rzeczpospolita", używa ich teraz około pół miliona mieszkańców naszego kraju, co stanowi 6–7 proc. rynku wyrobów tytoniowych.
Spośród tych osób najwięcej, bo aż 80 proc., wybiera do podgrzewaczy wkłady smakowe, przede wszystkim mentolowe. Stały się one szczególnie popularne, kiedy zaczęła obowiązywać przyjęta w 2014 roku przez organy Unii Europejskiej dyrektywa zakazująca sprzedaży takich papierosów.
Wycofanie ze sprzedaży papierosów mentolowych nastąpiło w 2020 roku, zaś innych papierosów smakowych: w 2016 roku. Teraz Komisja Europejska chce także zakazania sprzedaży aromatyzowanych wkładów do podgrzewaczy tytoniu, jednak w tym przypadku planuje wprowadzić taki zakaz jak najwcześniej i skrócić do minimum okres przejściowy.
KE chce wprowadzić zakaz sprzedaży smakowych wkładów do podgrzewaczy tytoniu bez nowelizacji dyrektywy tytoniowej
Żeby zminimalizować okres przejściowy KE zamierza wprowadzić zakaz, jednak bez nowelizacji obowiązującej dyrektywy tytoniowej, bo na to musiałyby wcześniej przystać kraje członkowskie Unii Europejskiej, co zapewne wiązałoby się z długimi negocjacjami. Dlatego też teraz KE planuje wprowadzić zmiany w dyrektywie za pomocą aktu prawnego niższego rzędu. To jednak wzbudza kontrowersje pod kątem prawnym.
W rozmowie z "Rzeczpospolitą" była wiceminister finansów prof. Elżbieta Chojna-Duch stwierdziła, że "takie zmiany za pomocą aktu prawnego niższego rzędu, który nie przeszedł ścieżki legislacyjnej przewidzianej dla dyrektywy, są sprzeczne z prawem". Podkreśliła, że jest to tym bardziej szokujące, że "czyni to KE, która powinna chronić prawo i praworządność w UE".
Prof. Chojna-Duch wskazała też na inną istotną kwestię: "Dyrektywy są uchwalane przez Parlament Europejski oraz Radę Unii Europejskiej. Inne instytucje nie mogą ich zastępować czy omijać procesu prawodawczego". Stąd KE zmieniając przepisy dyrektywy "działałaby poza prawem i swoimi kompetencjami".
Protesty krajów UE i przedsiębiorców, a reakcja Polski
Była wiceminister finansów powiedziała, że w przypadku sporu dot. kompetencji, sprawę powinien zbadać Trybunał Sprawiedliwości UE. Dodała, że "Polska za pośrednictwem ministra ds. UE, powinna z kolei przesłać zastrzeżenia do komisji".
Wcześniej polskie Ministerstwo Zdrowia oświadczyło, że sprzeciwia się działaniom KE, jednak w przeciwieństwie do kilku innych krajów UE (na czele z Włochami), nie złożyło takiego protestu na piśmie, a tylko wtedy postulaty Warszawy byłyby brane pod uwagę.
Na razie ani Kancelaria Premiera, ani ministerstwa finansów, rolnictwa, rozwoju, spraw zagranicznych i zdrowia nie odpowiedziały na pytania "RZ" o ewentualne konsekwencje prawne i gospodarcze wprowadzenia we wcześniej wspomniany sposób zakazu sprzedaży smakowych wkładów do podgrzewaczy tytoniu.
Do tych resortów swoje pisma ze sprzeciwem wystosował już natomiast szereg organizacji, w tym Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, Instytut Gospodarki Rolnej, Federacja Przedsiębiorców Polskich, Pracodawcy RP czy związkowcy z NSZZ Solidarność Sekcji Krajowej Pracowników Przemysłu Tytoniowego.
Przedsiębiorcy podkreślają, że najlepiej byłoby w ogóle nie wprowadzać zakazu, bo takie smakowe podgrzewacze "są zdrowsze niż zwykłe papierosy i ułatwiają rzucenie nałogu". Dodali, że jeśli nawet wycofanie takich produktów okaże się nieuniknione, to powinien obowiązywać kilkuletni okres przejściowy.
