Natasha ma 38 lat i nie chce mieć dzieci. Ba, uważa, że jej przyjaciółki, które zostały matkami, popełniły ogromny błąd. Jednak pewnego dnia do jej życia trafia dziecko – zabójcze niemowlę z piekła rodem. Brzmi absurdalnie? Witajcie w świecie miniserialu "Dziecko" HBO Max, komediowego horroru, który jest ciętą satyrą na macierzyństwo.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Dziecko" to brytyjski miniserial HBO Max, którego twórczyniami są Lucy Gaymer i Siân Robins-Grace.
To komediowy horror o macierzyństwie, którego bohaterką jest kobieta z pokolenia millenialsów, która nie chce mieć dzieci. Przypadkiem w jej ręce trafia dziecko-zabójca i zamienia jej życie w piekło.
"Dziecko" HBO Max to ostra, choć nierówna satyra na macierzyństwo i społeczeństwo.
Można pragnąć mieć dzieci, można ich absolutnie nie chcieć. Można wzdychać do uroczych bobasów, albo uciekać przed nimi, gdzie pieprz rośnie. Można też spełniać się jako matka albo dojść do wniosku, że dziecko odebrało nam życie, którego już nigdy nie odzyskamy. Lucy Gaymer i Siân Robins-Grace pokazują w miniserialu "Dziecko" te dwie perspektywy, skupiają się jednak na "bezdzietnej lambadziarze", dla której macierzyństwo to istny koszmar.
Co wyjdzie z połączenia owej lambadziary z potwornym niemowlęciem? Komediowy horror, który jest aż do bólu brytyjski: absurdalny, ponury i bezkompromisowy. A to jego zaleta.
Dziecko, które zabija
Natasha (Michelle de Swarte) jest typowym millenialsem. Jest szefową kuchni w restauracji, pali jak smok i nie uśmiechają jej się żadne zobowiązania. Uwielbia swoje życie, w którym może robić, co chce, gdzie chce i kiedy chce. Nie rozumie też swoich przyjaciółek-matek, które są już na zawsze uwiązane do wiecznie płaczących i robiących kupy maluchów.
Otoczenie z kolei nie rozumie Natashy i stopniowo się od niej odsuwa – 38-latka unika bowiem dorosłości jak ognia, a przy tym kąsa i gryzie wszystkich, którzy obrali inną drogę niż ona. W tym swoją siostrę Bobbi (Amber Grappy), która marzy o posiadaniu dzieci i postanawia adoptować własną pociechę.
Jak na ironię Natasha, zatwardziała (nie)matka, otrzymuje jednak od losu... dziecko-zabójcę. Od tego momentu całe jej życie diabli biorą. Tytułowe dziecko spada w ręce Natashy zupełnie przypadkiem. I to spada dosłownie – z klifu. Moment tego dziwacznego spotkania wydaje się zupełnie nieodpowiedni: w końcu bohaterka – która wieczór wcześniej zapytała swoją przyjaciółkę, czy żałuje, że urodziła dziecko, a drugiej, ciężarnej, zasugerowała, że na aborcję jeszcze nie jest za późno – uciekła poza miasto, aby uporządkować myśli. A te okupuje wstręt do macierzyństwa i złość na swoje koleżanki.
Natasha szybko zdaje sobie sprawę, że z dzieckiem (grają go na zmianę Albie Pascal Hills i Arthur Levi Hills) coś jest nie tak. Nie dość, że wszędzie, gdzie pojawia się maluch, tam giną ludzie (a to dławią się jedzeniem, a to roztrzaskują swoje samochody), to jeszcze nie może się go pozbyć.
"Creepy baby", jak mówi o nim wprost, po prostu materializuje się znikąd. W końcu bohaterka postanawia tymczasowo się nim zaopiekować, aby rozwikłać jego pochodzenie i tajemnicę. Nie robi jednak tego chętnie, a jej życie – jak przewidywała – faktycznie staje się koszmarem. Tyle że dosłownym.
Nie chcesz mieć dzieci? Nie ma takiej opcji
Nie ogląda się tego łatwo. Nie dość, że co i rusz widzimy na ekranie krwawą rzeźnię, to "Dziecko" HBO Max karmi wszystkie lęki millenialsów przed macierzyństwem: porodowe męki, "madki", które nie widzą życia poza swoim dzieckiem i uwielbiają kłócić się z innymi "madkami", macierzyństwo jako niewolnictwo...
Jest tutaj wszystko, co może przerażać w byciu matką, a dosadnym tego symbolem jest potworne dziecko. Niby urocze, niewinne i niepozorne, ale w rzeczywistości krwiożercze, bezwzględne i obdarzone dziwacznymi mocami. Dziecko z horrorów, niczym z "Dziecka Rosemary" czy "A jednak żyje".
"Dziecko" to satyra na rodzicielstwo, ale również na społeczeństwo, które jest przekonane, że każda kobieta chce mieć dziecko. Do tego stopnia, że gdy diabelskie dziecko trafia w ręce Natashy, każdy jest przekonany, że to jej własne niemowlę. Nikt nie wierzy w tłumaczenia bohaterki, że wcale malucha nie chce. W końcu sama Natasha zaczyna mieć wątpliwości – a może to na pozór rozkoszne dziecko naprawdę jest jej? Może powinna je chcieć i pokochać, skoro każdy jej to wmawia?
Brytyjski horror to satyra bystra i rozrywkowa, chociaż nierówna. Serial, który liczy 8 odcinków, momentami nie radzi sobie z napięciem i atmosferą. Tak jakby twórczynie nie wiedziały, czy teraz ma być strasznie, poważnie czy absurdalne. Elementy horroru są jednak doskonałe, a przerażający ton znakomicie buduje iście diabelska muzyka Lucreci Dalt. "Siadają" także żarty, chociaż momentami są zbyt dosłowne.
Zbędny jest jednak obowiązkowy wgląd w przeszłość Natashy, który ma wyjaśnić widzowi, dlaczego bohaterka właściwie nie chce mieć dzieci. Tak jakby samo "nie chcę" zupełnie nie wystarczało, a "bezdzietna lambadziara" potrzebowała solidnego wytłumaczenia. A najlepiej, żeby wiązało się ono z traumą. Na szczęście Michelle de Swarte jest tak charyzmatyczna, że wady serialu rażą nieco mniej.
Jaką tajemnicę skrywa dziwaczne dziecko i czego chce od Natashy? Czy bohaterka wyjdzie z tego cało, czy serial HBO Max w swojej satyrze na macierzyństwo nie weźmie jeńców? Nic tylko oglądać. Ale uwaga! Nie bierzcie tego zbyt poważnie – szczególnie jeśli lęki przed rodzicielstwem są wam raczej obce.