Wielkie święto basketu we Wrocławiu. Koszykarze Śląska Wrocław po 20 latach przerwy ponownie mistrzami Polski. W piątkowym meczu numer pięć zapewnili sobie złote medale w kraju, ogrywając po raz czwarty Legię Warszawa - tym razem 90:77. Dla wrocławskiego klubu to 18 tytuł w historii.
Wrocław jest miastem koszykarskim. Basket przesiąkł przez mury stolicy Dolnego Śląska już ponad pół wieku temu. Pierwsze sukcesy koszykarzy Śląska Wrocław przypadły na początek lat 60. Podobnie było z reprezentacją Polski i nie ma tu żadnego przypadku.
W 1963 roku Biało-Czerwoni właśnie we Wrocławiu zdobyli wicemistrzostwo Europy. Lepsza okazała się tylko reprezentacja ZSRR, wówczas europejski zespół na miarę NBA. Koszykarze Śląska stanowili jednak trzon drużyny, której w Polsce można pozazdrościć do dzisiaj.Na czele srebrnego teamu był Mieczysław Łopatka. Król strzelców MŚ 1967, gdzie Polacy zajęli najwyższe w historii startów, piąte miejsce.
Ten sam Łopatka regularnie pojawia się na trybunach na meczach dzisiejszego WKS. Jest też jego syn, Mirosław Łopatka, a do odnalezienia pomiędzy tłumami kibiców są również m.in. Jarosław Zyskowski, Dominik Tomczyk czy Radosław Hyży. Każdy z nich ze sporym wkładem w historię najbardziej utytułowanego koszykarskiego klubu w Polsce.
Śląsk zdobył aż siedemnaście tytułów mistrza Polski. "Osiemnastka" miała być na początku XXI wieku, w sezonie 2003/04. Z olbrzymich apetytów we Wrocławiu nic jednak nie wyszło, skończyło się na srebrnych medalach w kraju po przegranej z rosnącym w siłę Prokomem Treflem Sopot.
Doszło do przekazania berła nad Bałtyk, gdzie Prokom - później również jako Asseco Prokom Gdynia- wygrywał tytuły do roku 2012 włącznie, deklasując konkurencję. Za to we Wrocławiu szampany na niedoszłą osiemnastkę zostały głęboko schowane - o ironio - na kolejne osiemnaście lat.
Co gorsza dla Śląska, smuta była taka, że jesienią 2008 roku koszykarski WKS zniknął ze sportowej mapy Polski. Klub wycofał się z rozgrywek, w grę wchodziły sprawy organizacyjno-finansowe. Jedynym śladem Śląska pozostały drugoligowe rezerwy.
Ryzyko z Halą Stulecia
Szczebel po szczeblu we Wrocławiu wrócił mocny, seniorski zespół. Młodzież zakochana w baskecie w stolicy Dolnego Śląska to bowiem normalność. Najczęściej dominująca na polu młodzieżowych mistrzostw Polski w przeróżnych kategoriach.
Śląsk ma nawet solidną, wrocławską konkurencję. WKK Wrocław to klub, który pisze jednak swoją historię. Nazywanie go kimś w opozycji do Śląska byłoby krzywdzące, po prostu, dają alternatywę i ciekawą perspektywę. Przykład? Seniorzy na zapleczu Energa Basket Ligi oraz niedawne złote medale MP drużyny do lat 15. Notując finałowy turniej bez porażki.
Koszykówką we Wrocławiu zauroczeni są też nieco starsi. Jednym z nich jest prezydent Jacek Sutryk. Szef miasta po brązowym medalu w 2021 roku, czyli powrocie na podium Śląska po - w tym wypadku - szczęśliwych trzynastu latach, zainwestował w basket wykładając pieniądze na koszykarskie wyposażenie Hali Stulecia.
Obiekt nazywany wśród miejscowych Ludową pierwotnie miał się stać domem WKS w przypadku walki w europejskich pucharach. Początek sezonu 2021/22 był jednak dla Śląska na tyle nieudany, że obawiano się przestrzelenia z pomysłem powrotu do największej hali w mieście. Hala Orbita była w odwodzie, ale ona nie robi aż takiego wrażenia.
Ryzyko się jednak opłaciło. "Ludowa" wróciła do łask, Śląsk zaczął wygrywać, a w konsekwencji - koszykarska Polska mogła podziwiać w tym obiekcie (niemal) wszystkie mecze grane we Wrocławiu. Z jednorazowym wyjątkiem w Orbicie ze względu na konferencję lekarską, zaplanowaną w wielofunkcyjnym obiekcie już dużo wcześniej. A podobno sport to zdrowie...
Urlep, czyli coś dwa razy też się zdarza
Śląsk uleczył - zostając w terminologii medycznej - Andrej Urlep. Okazało się, że pojawienie się w klubie człowieka, który zdobywał mistrzowskie tytuły dla Wrocławia, zadziałało. W tym wypadku coś zdarzyło się po raz drugi.
Urlep do Śląska pierwszy raz trafił w 1997 roku, a później odpowiednio w 2000 i 2006. Z wrocławskim zespołem zdobył pięć medali mistrzostw Polski, w tym cztery złote.
Powrót Słoweńca do Śląska odbił się szerokim echem. Wróciły wspomnienia, ale początkowo też obawy, czy magia Urlepa zadziała po tak długiej przerwie.
– Śląsk zawsze słynął ze szkolenia młodzieży. Na pewno Olek Dziewa ma potencjał, żeby stać się symbolem nowego Śląska, choć nie jest jego wychowankiem. Trener Urlep lubi też odważnie stawiać na młodzież. Swój czas może też dostać Szymon Tomczak. Życzyłbym sobie, żeby co dwa-trzy lata w zespole na boisku zadomawiał się wychowanek. Grając poważne minuty i tworząc siłę Śląska. Wrocław ma na to potencjał – mówił na łamach naTemat kilka miesięcy temu Kamil Chanas, jeden z byłych koszykarzy WKS.
Twórca kanał YouTube "Strefa Chanasa" miał nosa. Urlep faktycznie zaczął stawiać na młodych, a dodatkowo w klubie pojawił się Travis Trice. Niektórzy twierdzą, być może całkiem słusznie, że to on - a nie trener - wprowadził do Śląska nową jakość.
Rozgrywający szybko zaadoptował się do realiów polskiej ligi, jeszcze szybciej przerastając ją o kilka rozmiarów. Amerykanin został MVP sezonu zasadniczego, a Śląsk z nim na kierownicy, nie bał się nikogo w Polsce.
Trice przez kibiców został mianowany następcą Lynna Greera, swojego rodaka, który we Wrocławiu tworzył wielki Śląsk przed upadkiem. Do tego zespół Urlepa miał kilku liderów, np. Aleksandra Dziewę czy Ivana Ramljaka - najlepszego obrońcę ligi.
Ten pierwszy choć wywodzi się z Konina, we Wrocławiu traktowany jest jak swój. Dziewa przeszedł bowiem przez drugą i pierwszą ligę, żeby dzisiaj cieszyć się mianem najlepszego podkoszowego wśród Polaków.
- Jak już dostałem się w to miejsce, do finału, to chcę zagrać o wszystko. To byłaby dla mnie piękna historia. Zaczynałem w Śląsku grę w profesjonalną koszykówkę. Przechodziłem przez niemal wszystkie szczeble, nadal mamy tendencję zwyżkową, także to by było coś wspaniałego, wygrać mistrzostwo - przyznał 24-letni koszykarz Śląska.
Dziewa z uśmiechem odniósł się też do wzrostu zainteresowania koszykówką we Wrocławiu.
- Mimo, że jestem szósty rok we Wrocławiu, teraz ludzie zaczęli zaczepiać na ulicy. Pojawiły się też krzyki radości, gratulacji za zwycięstwa. Z uśmiechem życzą zdobycia mistrzostwa Polski - skwitował jeden z liderów wrocławian.
Koszmar z Czarnymi, zielonogórski powrót
Część zasadnicza sezonu była dla Śląska tylko przystawką do emocji w fazie play-off. WKS potrafił dwukrotnie w świetnym stylu wrócić do żywych, odwracając losy ćwierćfinału oraz półfinału. Zaczęło się 3:2 w walce z wicemistrzami Polski. Chociaż to Enea Zastal BC Zielona Góra miał dwa mecze zapasu, przegrał dwa mecze we Wrocławiu i ten piąty, decydujący, na swoim terenie.
W półfinale było równie gorąco. Tym razem naprzeciwko Śląska stanął rewelacyjny beniaminek, najlepsza drużyna w części zasadniczej. Grupa Sierleccy Czarni Słupsk zaczęli tak jak WKS w ćwierćfinale, od 0:2. We Wrocławiu wygrali jednak dwukrotnie, w tym wyjątkowo efektownie w Orbicie, miażdżąc Śląsk aż 123:60.
Różnica 63 punktów w trzecim meczu i późniejsza porażka w meczu numer cztery postawiły Śląsk w sytuacji, w której znajdował się... Enea Zastal kilka dni wcześniej. Wrocławianie jednak dźwignęli obciążenie psychiczne, wygrywając w Słupsku po raz trzeci - w trzecim kolejnym meczu tego szalonego półfinału.
- Tak już mamy w tym sezonie, że lubimy sobie robić pod górkę. Cóż, we Wrocławiu się nie udało, to uda się w Słupsku - przekonywał jeszcze po czwartym meczu półfinału Łukasz Kolenda. Zadaniowy człowiek, który również swoje dołożył do sukcesu WKS.
- Trudniejszy był ćwierćfinał, gdzie wychodziliśmy z czeluści piekieł, przegrywając 0:2 w serii do trzech wygranych meczów. Ta rywalizacja z Zieloną Górą była bardziej wymagająca mentalnie, zwłaszcza kwestia uwierzenia, że faktycznie sobie poradzimy - mówił Dziewa już przed finałami z Legią Warszawa. Dwa duże miasta, starcie legendarnych klubów - lepiej sobie tego w centrali ligi nie można było wyobrazić.
Stolica przeniesiona do Wrocławia
Przed startem finałów we Wrocławiu odbyła się specjalna konferencja, z udziałem najważniejszych bohaterów walki o złoto. Ze strony Śląska był Urlep i Dziewa, a po stronie warszawskiej trener Wojciech Kamiński oraz Łukasz Koszarek.
- Trzeba zawsze wierzyć i przede wszystkim mieć ambicje. Sportowiec bez ambicji to już nie sportowiec. Na osiemnastki chodziłem 20 lat temu i więcej nie zamierzam. Mam dużo szacunku dla drużyny WKS Śląska - przyznawał z uśmiechem "Koszar". Mający już 38 lat koszykarz poza grą w Legii spełnia też funkcję... dyrektora reprezentacji Polski.
Na konferencji obecni byli również Renata Kaznowska, czyli wiceprezydent Warszawy - oraz prezydent Sutryk - ze strony wrocławskiej.
- Po 53 latach jesteśmy w tym miejscu, w walce o medale. Tegoroczny finał jest wielkim zaskoczeniem dla wszystkich - zachwycała się Kazanowska.
Choć fakt faktem powodów do zadowolenia pod względem logistycznym mieć nie mogła. O ile Wrocław miał do dyspozycji Orbitę (3000 miejsc) i Stulecia (ok. 5500), to Legia swoje dwa mecze zagrała w hali na Bemowie, który może pomieścić zaledwie ok. 1500 osób. Pod względem możliwości frekwencyjnych, stolica przeniosła się zatem z Warszawy do Wrocławia.
Sportowo Śląsk również był pół kroku z przodu. We Wrocławiu "tradycyjnie" przegrał w Orbicie, ale odkuł się dwa razy w Warszawie oraz w wielkiej świątyni vis a vis wrocławskiego ZOO.
- Travis jest naszym generałem. Kiedy trzeba, podaje. Kiedy za to jest potrzeba rzutu, również podejmuje odpowiednie decyzje. Bierze ciężar na siebie, potrafi to. Koszykówka to jednak gra zespołowa, więc sam nie dałby sobie rady. Wszyscy mocno harujemy, żeby odnieść sukces - słusznie zauważył Dziewa, doceniając najlepszego koszykarza ligi, ale także cały team WKS.
Wynik spotkań Śląska Wrocław w play-off
Enea Zastal Zielona Góra - WKS Śląsk 103:90
Enea Zastal Zielona Góra - WKS Śląsk 85:83
WKS Śląsk - Enea Zastal Zielona Góra 95:68
WKS Śląsk - Enea Zastal Zielona Góra 87:80
Enea Zastal Zielona Góra - WKS Śląsk 80:86
Grupa Sierleccy Czarni Słupsk - WKS Śląsk 57:77
Grupa Sierleccy Czarni Słupsk - WKS Śląsk 66:91
WKS Śląsk - Grupa Sierleccy Czarni Słupsk 60:123
Grupa Sierleccy Czarni Słupsk - WKS Śląsk 71:81
WKS Śląsk - Legia Warszawa 76:72
WKS Śląsk - Legia Warszawa 85:88
Legia Warszawa - WKS Śląsk 74:81
Legia Warszawa - WKS Śląsk 63:66
WKS Śląsk - Legia Warszawa 90:77
Dla koszykarzy Śląska złote medale zdobyte po wygranej 4:1 w finałowej serii to tytuł zdobyty po 20 latach przerwy. Na sobotę we Wrocławiu zaplanowana jest specjalna mistrzowska feta - która będzie mieć miejsce ze wspomianym, osiemnastoletnim opóźnieniem.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.