"Top Gun: Maverick" to film oddający hołd kinu akcji z lat 80., ale i pierwszej części. W sequelu znajdziemy masę nawiązań i smaczków, które wywołają ciarki u fanów klasyka z 1986 roku. Niektóre są oczywiste jak te muzyczne, ale część to niezłe zagadki (jak postać grana przez Jennifer Connelly). Odkrycie ich dostarczy nam tyle frajdy, co Tomowi Cruisowy latanie myśliwcem i bieganie sprintem.
"Top Gun: Maverick" to sequel hitu z 1986 roku. Nowy film z Tomem Cruisem też podbija kina i zachwyca widzów
W "Top Gun" 2 znajdziemy mnóstwo nawiązań do pierwszej części. Nie tylko w muzyce, ale i bohaterach
Kim jest bohaterka grana przez Jennifer Connelly lub "Wróg", z którym walczą piloci?
"Top Gun: Maverick"Joseph Kosinskiego ma zadatki do bycia największym kinowym hitem 2022 roku (może mu zaszkodzić tylko druga część "Avatara"). I wcale się nie dziwię, bo to blockbuster doskonały. Zwłaszcza dla osób, które pamiętają pierwszą część "Top Guna" z 1986 roku. Jest w nim tyle odwołań i mrugnięć okiem, że można się rozpłynąć w kinowym fotelu. I nie są to tylko tanie sentymenty, ale naprawdę fajne nawiązania, które wzbogacają i tak emocjonujący seans.
"Top Gun: Maverick" często nawiązuje do "Top Guna". Oto 8 najlepszych smaczków.
Na poniższej liście smaczków jest więcej, podobnie jak i w całym "Top Gun: Maverick", ale starałem się je pogrupować, wybrać te najciekawsze i dodać do nich kontekst. Znajdziecie tu odniesienia do muzyki, scen, miejsc, postaci, ale i cytatów z filmu. Amerykanie mówią na to easter eggi, ale po polsku dobrze pasuje słowo smaczek.
1. Początek "Top Gun" 2 to praktycznie remake sceny otwierającej "Top Guna".
Fani "Top Guna", którzy widzieli go milion razy, mogli w czasie seansu sequela pomyśleć, że pomylili salę. Początkowe zdjęcia "Mavericka" mocno nawiązują do tych z 1986 roku. Niektóre kadry z przygotowywaniem myśliwców do startu są wręcz łudząco podobne. Do tego powtarza się jeszcze muzyka, a nawet czcionka z napisów. Druga część zaczyna się od hołdu, a także wywołuje falę nostalgii. I nie ukrywajmy - ta sekwencja była już wcześniej ikoniczna, więc nie było potrzeby jej zmieniać.
2. Motywu z oryginalnego "Top Guna" nie dało się przegapić.
Główną piosenkę do filmu śpiewa Lady Gaga, a nie Berlin, ale w "Top Gun: Maverick" na początku przewija się zarówno "Danger Zone" Kenny'ego Logginsa, jak i "hymn" znany z jedynki. Szczególnie ten drugi utwór, który słyszymy dwa razy (i nadal go mało!), trochę się różni od wcześniejszego, ale i tak wywołał we mnie przeogromne ciarki. Ta gitarowa solówka ma taką samą moc jak ponad 30 lat temu, gdy grał ją Steve Stevens. Całość skomponował za to genialny Harold Faltermeyer. Na marginesie dodam, że to on napisał też motyw do innego klasyka z tamtych lat - utworu "Axel F" z "Gliniarza z Beverly Hills".
3. Kogo gra Jenniffer Connelly? O tej postaci była mowa w jedynce.
To dla wielu największa zagadka "Top Guna" 2. Kim jest Penny Benjamin, z którą randkuje Maverick? Znają się od dawna, ale Jenniffer Connelly nie było w pierwszej części. Osobiście. Bez googlania i znania na pamięć poprzednika mało kto to jednak wyłapał. Bohaterka grana przez Connelly jest córką admirała z pierwszej części (w drugiej admirałem jest Iceman). Maverick złamał jej serce trzy dekady temu, więc pewnie dlatego w sequelu trzymała go na dystans. W "Top Gunie" mogliśmy np. usłyszeć, że Maverick był zawieszony za "pięć przelotów z dużą szybkością nad wieżą kontrolną i jeden nad córką admirała!".
4. Goose i jego syn Rooster grają tę samą piosenkę, ale w różnych barach.
Jeżeli kiedyś będziecie w portowej części San Diego, to nie zapomnijcie odwiedzić Kansas City Barbeque nazywanej "Top Gun Bar". To tam m.in. Goose zagrał na pianinie piosenkę "Great Balls of Fire". W "Mavericku" z kolei zabierani jesteśmy do specjalnie wybudowanej na plaży repliki I-Baru (w filmie nazywa się "Hard Deck"), który działa od lat 50. na North Island, również w Kalifornii. Jest żywym muzeum lotnictwa.
Nie można tam np. dotykać modeli samolotów, nosić czapek i używać telefonów przy barze. Za złamanie zasady, barman uderza w dzwon, a winowajca stawia wszystkim kolejkę. Bardzo podobnie jak w nowym filmie. Tyle tylko, że prowadząca go Penny każe w ten sposób gości... obrażających kobiety. To też tutaj syn Goose'a, Rooster (Miles Teller), gra tę samą piosenkę, co jego zmarły ojciec. Ta scena została odtworzona niemal 1:1, co zostało to też pokazane w retrospekcji.
5. Nie mogło zabraknąć sceny z rozebranymi chłopakami na plaży.
Maverick podpada co chwilę dowództwu... i to się nie zmienia nawet po 36 latach. Nie podobają im się jego niekonwencjonalne metody nauczania. Jedną z nich jest gra w futbol amerykański z podopiecznymi na plaży, która ma pomóc stworzyć z nich lepszą drużynę. Scena może się wydawać kiczowata na maksa, ale to rzecz jasna nawiązanie do pierwszej części, gdzie piloci haratali w siatę bez koszulek. Dla wielu osób, w tym recenzenta "Guardiana" oraz Quentina Tarantino, "Top Gun" to film w pewnym sensie homoerotyczny, a takie sceny ze spoconymi mięśniakami topless to tylko potwierdzają.
6. Tom Cruise dalej jeździ na Kawasaki w tej samej pilotce i okularach.
Dla Toma Cruise'a czas się zatrzymał w każdym tego sformułowania znaczeniu. Kręci filmy w starym stylu, jako Pete "Maverick" Mitchell jest jednym z ostatnich mistrzów swego fachu, no i też, prócz kilku nowych zmarszczek, wygląda tak jak w filmie z 1986. Ma te same czarne okulary, motocykl Kawasaki Ninja oraz pilotkę z naszywkami. Aczkolwiek z tym ostatnim wiąże się ciekawa historia. Na pierwszym zwiastunie filmu Maverick nie miał na plecach flagi Chin i Taiwanu, ale jakieś randomowe znaczki. Było to prawdopodobnie podyktowane chęcią sprzedania filmu na tamtejszy rynek (Państwo Środka nie uznaje Tajwanu jako niepodległego kraju). "Top Gun: Maverick" nie ma daty premiery w Chinach i możliwe, że nie będzie tam dystrybuowany, więc naszywki bez przeszkód powróciły.
7. Val Kilmer powrócił jako Iceman, choć nie było to takie pewne.
Trudno sobie wyobrazić "Top Guna" bez Vala Kilmera, ale jego występ w kontynuacji był pod znakiem zapytania. Aktor wygrał z rakiem gardła, ale bezpowrotnie stracił głos. W swojej książce pisał, że "błagał" producentów o angaż, wstawił się za nim też Tom Cruise. Udało się i pojawia się tylko w jednej krótkiej, ale wzruszającej scenie. I są tak naprawdę jedynymi aktorami z oryginalnej obsady, którzy wrócili do swoich ról w "Top Gun: Maverick". Postacie grane przez Meg Ryan (Carole Bradshaw) i Anthony'ego Edwardsa (Goose) nie żyją, a Charlotte Blackwood wykreowana przez Kelly McGillis nawet nie została wspomniana w kontynuacji. Wszyscy, którzy już oglądali wiedzą też, że Iceman nie powróci już w ewentualnej trzeciej części filmu.
8. "Mów do mnie, Goose!", anonimowy "Wróg" i inne niuanse.
"Top Gun: Maverick" jest napakowany też mnóstwem cytatów i motywów, których nie jestem nawet w stanie zliczyć. Na pewno każdy miłośnik oryginału wychwycił linijkę "Mów do mnie, Goose!", w której tym razem przywoływany jest "duch" zmarłego pilota. Cały dramatyzm drugiej części kręci się zresztą wokół postaci nieżyjącego przyjaciela głównego bohatera. Jest też "Wróg", z którym walczą dzielni piloci. W jedynce było go łatwiej odgadnąć, bo latał MiG-ami, a całość działa się w czasie zimnej wojny.
W dwójce "Wróg" ma nieoznakowane samoloty nowocześniejsze (piątej generacji) niż Amerykanie i nielegalnie wzbogaca uran. Dziennikarz "Los Angeles Times" przeprowadził analizę i odrzucił z kręgu podejrzanych takie kraje jak Chiny i Rosję (to współcześniej potęgi nuklearne i bezpośrednie zaatakowanie ich bazy wywołałoby III Wojnę Światową) oraz Iran i Koreę Południową (nie mają tak nowoczesnych myśliwców). Nawet zapytał o to autora piosenki "Danger Zone", który przyznał, że "to tylko źli kolesie, którzy gromadzą zapasy broni jądrowej".
Do tego w sequelu występuje wiele innych podobnych motywów jak m.in. uczniowie zadzierający z nauczycielem w barze, wkurzający dowódcy, schodzenie poniżej minimalnego pułapu (tzw. hard deck - to właśnie stąd wzięła się nazwa knajpy) i wiele innych. Współczuję ludziom, którzy poszli na "Top Gun: Maverick" bez obejrzenia pierwszej części, bo stracili połowę zabawy w znajdowanie smaczków.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.