Gościem podcastu "WojewódzkiKędzierski" był Robert Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski oraz piłkarz Bayernu Monachium odpowiedział na wiele trudnych pytań, wyjątkowo szczerze opowiadając o swoim życiu. Nie zabrakło również wątków sportowych, na czele z transferem do FC Barcelony.
Robert Lewandowskiw ostatnich kilkunastu tygodniach znajduje się w szczególności na ustach niemieckich i hiszpańskich mediów. A to za sprawą transferu, do którego ma dojść już latem tego roku - Polak ma odejść z Bayernu Monachium - w którym występuje od 2014 roku. Nowym pracodawcą "Lewego" ma być równie słynna co mistrz Niemiec - FC Barcelona.
Kapitan reprezentacji Polski oraz największa gwiazda bawarskiego klubu był gościem podcastu "WojewódzkiKędzierski" opublikowanego na YouTube oraz stronie głównej Onetu. Jeden z najsłynniejszych piłkarzy na świecie opowiedział zarówno o życiu sportowym, ale i tym, do którego najczęściej nie ujawniał dla jakichkolwiek mediów.
Lewandowski przyznał, że wiele lat był bardzo zamkniętym człowiekiem. Jak stwierdził, perspektywa zmieniła się po tym, jak został ojcem.
- Ja sprzed pięciu lat a teraz, to inna osoba. Bardziej dojrzała, otwarta, doświadczona. Kiedyś w skali 1-10 pod względem mojego zamknięcia, było w okolicach 8-9. Tak naprawdę większość mnie nie zna, poza rodziną i gronem znajomych. Pojawienie się córki Klary było wyraźnym momentem do zmiany w życiu. Stałem się coraz bardziej empatyczną osobą. Wcześniej byłem głównie sfokusowany na piłce, bardziej lodowaty. To była jednak też forma mojej obrony. Wiele ludzi mnie oszukało, kiedy w wieku 18-19 lat pojawiły się pierwsze pieniądze, wywiady, pojawiły się różne osoby... Schowałem się do skorupy - szczerze stwierdził "Lewy".
Dodatkowo docenił wielką rolę w swojej przemianie żony Anny Lewandowskiej.
- Patrzymy z Anią inaczej na świat. Od niej nauczyłem się wielkiego ciepła, dobroci. Ona ma tego bardzo dużo, może nawet za dużo. Przez to też była często wykorzystywana. Ale fakt faktem starałem się od niej to brać. W związku staraliśmy się wypośrodkować, to moje spokojniejsze podejście i ciepło, które od niej mam - przyznał Lewandowski.
"Bayern? Coś we mnie zgasło"
Polski napastnik zdradził, co spowodowało, że przyszłość piłkarska najprawdopodobniej nie będzie związana z Bayernem.
- To co się teraz dzieje, to nie jest wojna. To bardziej rozpoznanie terenu. Jestem osobą na tyle prawdziwą, że jeśli powiesz mi prawdę i nawet jeśli ona nie będzie po mojej myśli, coś okaże się niefajne, to ja nie mam z tym problemu. Co innego kiedy nie jest się do końca szczerym - przyznał Lewandowski.
Te słowa można odnieść do informacji o rzekomych zakulisowych negocjacjach bawarskiego klubu z młodszym następcą "Lewego", Erlingiem Haalandem. Polak zapytany o to, czy o ew. odejściu z klubu po ośmiu latach decydują bardziej emocje czy pieniądze, nie zastanawiał się długo nad odpowiedzią:
- Emocje. Jeśli jesteś tyle lat w klubie, dawałeś z siebie wszystko, często pomimo kontuzji, bólu, zdobywałeś trofea... Osiągnęliśmy wspólnie z Bayernem naprawdę wiele. Po tylu latach można znaleźć rozwiązanie dla obu stron, a nie szukać jednostronnej decyzji. Rozumiem gdybym grał w Bayernie kilka lat. Ale po takim czasie lojalność i szacunek są ważniejsze. Coś we mnie zgasło w środku i nawet jeśli jesteś profesjonalny, to nie możesz tego naprawić.
Piłkarza prowadzący zapytali również o to, czy widzi przed sobą scenariusz, w którym zostaje w Monachium do zakończenia kontraktu, czyli czerwca 2023 roku. Przykładowo, w roli rezerwowego zawodnika, trochę na złość transferowi do FC Barcelony.
- Po co taka sytuacja miałaby się wydarzyć? Jaki piłkarz będzie chciał przyjść do Bayernu po czymś takim? Gdzie byłyby lojalność i szacunek? Spędziłem w Monachium osiem pięknych lat i to chcę zostawić w głowie. Dumą i pychą nikt tutaj nic nie wygra - skwitował Lewandowski.
Pep Guardiola czy Jürgen Klopp?
Prowadzący podcastu nawiązali również do wyboru w plebiscycie "France Football", gdzie Polak przegrał nagrodę Złotej Piłki z legendarnym Lionelem Messim.
- Nie byłem wściekły. Bardziej jarasz się tym, że jesteś wybierany albo ty, albo Messi. Zdajesz sobie sprawę, że obok jest gość, który od 15-20 lat jest na szczycie. Ja, chłopak z Polski, z trochę - kiedy zaczynałem - zaściankowego piłkarskiego świata. Obok mnie największe postaci futbolu nie tylko danego roku, a w historii. To było niezwykłe - wspominał "Lewy".
Lewandowski zdradził również, że co do muzyki, jego ulubionym zespołem jest Dżem i na koncert tej bluesowej kapeli wybrałby się, gdyby tylko miał możliwość. Co do spotkania z kimś wymarzonym, na pierwszym miejscu - również muzycznie - wymienił Justina Timberlake'a. Piętro niżej postawił bardziej współczesnego ulubieńca, Justina Bibera.
Padło również pytanie o to, którego z wielkich trenerów zabrałby na bezludną wyspę. Przy wyborze Pep Guardiola czy Jürgen Klopp, Polak nie mógł się zdecydować.
- Jeśli bierzemy pod uwagę kwestie cech typowo ludzkich, to Jürgena - uśmiechnął się Lewandowski. O niemieckim szkoleniowcu Liverpoolu FC wypowiedział się zresztą bardzo pozytywnie, wspominając czasy współpracy w Borussi Dortmund.
- Wtedy potrzebowałem, żeby pojawił się ktoś, w kim będę miał mocne oparcie. Takim trenerem był w BVB Klopp. Z jednej strony dał mi zaufanie, ale kiedy trzeba było, potrafił też ładnie opierniczyć - przyznał Lewandowski.
- Jeśli brać pod uwagę patrzenie na piłkę nożną, to na bezludną wyspę zabrałbym Guardiolę. Za to Carlo Ancelotti dał mi dużą, piłkarską pewność siebie - skwitował Polak.
Trwająca 1,5 godziny rozmowa zdecydowanie do nadrobienia dla fanów talentu "Lewego".
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.