logo
W Niemczech CDU/CSU Friedricha Merza już znacznie wyprzedza w nowych sondażach SPD, z którego wywodzi się kanclerz Olaf Scholz. Fot. TOBIAS SCHWARZ/AFP/East News
Reklama.

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • Znamy wyniki nowych sondaży politycznych z Niemiec
  • Zgodnie potwierdzają one wielkie kłopoty SPD, czyli partyjnego zaplecza kanclerza Olafa Scholza
  • Nawet na 30 proc. głosów może znów liczyć CDU/CSU, na czele której przez lata stała Angela Merkel, a dziś przewodzi jej Friedrich Merz
  • Wielu kanclerzy Niemiec na początku pierwszej kadencji nie było oszczędzanych przez los, konkurentów i media, ale sytuacja Olafa Scholza staje się szczególnie kiepska. Zarówno partnerzy z Europy Środkowo-Wschodniej, jak i wiele środowisk w ojczyźnie coraz głośniej zarzucają mu brak "niemieckiego przywództwa" w sprawie wojny w Ukrainie.

    Jego rząd od początku planował przeprowadzenie kilku bolesnych reform związanych z transformacją energetyczną i zmianami na globalnych rynkach, a teraz dodatkowym problemem stała się tzw. putinflacja. W połączeniu z scholzowskim brakiem charyzmy wszystko to sprawia, że na łeb na szyję lecą notowania SPD.

    Nowe sondaże z Niemiec: Coraz gorsze notowania partii Olafa Scholza

    Jak wynika z kilku najnowszych sondaży politycznych, w nieco ponad osiem miesięcy od zwycięstwa w ostatnich wyborach do Bundestagu i zaledwie pół roku po przejęciu urzędu od Angeli Merkel, partia kanclerza Scholza staje się... dopiero trzecią siłą na niemieckiej scenie.

    W drugi weekend czerwca 2022 roku w Niemczech doczekaliśmy się publikacji trzech nowych sondaży. Największe emocje wywołał ten przygotowany przez pracownię YouGov, z którego wynika, że gdyby wybory parlamentarne w Niemczech odbywały się w najbliższym czasie, z poparciem na poziomie nawet 30 proc. wygrałaby je CDU/CSU.

    Na drugim miejscu znaleźli się Die Grünen, którzy uzyskali 21 proc. głosów. SPD otrzymało zaledwie 18 proc. wskazań. 12 proc. respondentów YouGov zadeklarowało poparcie dla AfD, 7-proc. wynik zanotowała FDP, a 6 proc. trafiło na konto Die Linke.

    Kto jest kim na niemieckiej scenie politycznej?

    CDU/CSU (niem. Christlich Demokratische Union Deutschlands/ Christlich-Soziale Union in Bayern) – po II wojnie światowej najsilniejsza niemiecka partia, z której wywodzili się Angela Merkel, Helmut Kohl czy Konrad Adenauer. Dziś kieruje nią Friedrich Merz. Reprezentuje ona poglądy chadeckie. CDU funkcjonuje w 15 landach oprócz Bawarii – tam działa autonomiczna CSU. SPD (niem. Sozialdemokratische Partei Deutschlands) – najstarsza formacja, którą założono w 1863 roku, a jej najsłynniejsi przedstawicielami są Willy Brandt i Helmut Schmidt. To zaplecze polityczne kanclerza Olafa Scholza, ale nie on stoi na czele partii. Socjaldemokratom współprzewodniczą Saskia Esken i Lars Klingbeil. Bündnis 90/Die Grünen – ugrupowanie, które aktualną formułę wypracowało na początku lat 90-tych. Prowadzi ono tzw. progresywną zieloną politykę, wprowadzając postulaty ekologiczne, pacyfistyczne i równościowe w formie akceptowalnej dla masowego wyborcy. W obecnym rządzie zielonych reprezentują m.in. wicekanclerz i szef resortu gospodarki Robert Habeck oraz minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock. Współprzewodniczącymi partii są Ricarda Lang i Omid Nouripour. FDP (niem. Freie Demokratische Partei) – działająca od 1948 roku partia o charakterze liberalnym. Choć nigdy nie osiągnęła ona poparcia pozwalającego na zwycięstwo w wyborach, współtworzyła aż 18 różnych gabinetów. Najlepiej znanymi na świecie politykami FDP są były prezydent RFN Walter Scheel czy byli szefowie niemieckiej dyplomacji – Hans-Dietrich Genscher, Klaus Kinkel i Guido Westerwelle. Dziś liberałami kieruje Christian Lindner, który w rządzie Scholza jest ministrem finansów. AfD (niem. Alternative für Deutschland) – najmłodsza z niemieckich formacji obecnych w Bundestagu. Powstała w 2013 roku, a jej polityków cechuje prawicowy populizm, nacjonalizm i ksenofobia. Bastionami partii kierowanej przez Tino Chrupallę są graniczące z Polską tereny dawnego NRD. AfD w parlamencie ma status pariasa, z którym żadne inne ugrupowanie nie chce tworzyć koalicji. Die Linke – choć oficjalnie partia twierdzi, że reprezentuje socjalizm demokratyczny, często jest określana po prostu jako skrajna lewica. Skupia ona zarówno antysystemowy elektorat lewicowy, jak i niemieckich postkomunistów ze wschodnich landów. Ugrupowanie kierowane przez Janine Wissler stanowi część lokalnej koalicji rządzącej m.in. w Berlinie.

    SPD przegrywa nie tylko z chadekami, ale i zielonymi

    Tylko nieco mniej zawstydzające dla SPD są wyniki badania Kantar/Emnid. Tu chadecy mają 26 proc., zieloni 23 proc., a socjaldemokraci "cieszą się" 22-proc. poparciem. Według tego sondażu, w politycznej drugiej lidze najsilniejsi są liberałowie, których wskazało 9 proc. respondentów. Populiści uzyskali 8 proc. głosów, a skrajna lewica zaledwie 4 proc.

    Najbardziej optymistyczne dla Olafa Scholza i jego partyjnych kolegów są dane INSA. W tym sondażu – z 21-proc. poparciem – zajmują oni drugie miejsce, ale tylko dlatego, że identyczny wynik notuje partia Roberta Habecka i Annaleny Baerbock. Z sześcioma punktami przewagi także w tym zestawieniu triumfuje natomiast Friedrich Merz i reszta politycznych spadkobierców Angeli Merkel.

    Według INSA ekipa Tino Chrupalli w nowych wyborach mogłaby zdobyć dziś 10 proc. głosów, a 9 proc. trafiłoby na rzecz ugrupowania Christiana Lindnera. Lewicowcy pod przywództwem Janine Wissler także w tym sondażu osiągnęli 4-proc. wynik.

    Zmiana władzy bez nowych wyborów?

    Jak już wspominaliśmy w naTemat.pl, sytuacja na niemieckiej scenie politycznej staje się tak "dynamiczna", iż część komentatorów nie wyklucza, że może dojść nawet do najbardziej bezprecedensowych ruchów. W tym kontekście mowa przede wszystkim o możliwości zmiany koalicji rządzącej i kanclerza... bez przeprowadzenia przedterminowych wyborów.

    Teoretycznie to możliwe ze względu na fakt, że we wrześniu ubiegłego roku SPD nad CDU/CSU triumfowało z przewagą 1,6 punktu procentowego i ma w Bundestagu zaledwie dziewięć mandatów więcej.

    Chadecy po wyborach – jeszcze pod przewodnictwem Armina Lascheta – testowali więc możliwość porozumienia się z zielonymi i liberałami w celu przedłużenia 16-letniego maratonu nieprzerwanych rządów. Wówczas Baerbock, Habeckowi i Lindnerowi bliżej było jednak do koalicji z Scholzem.

    Czytaj także:

    Dowiedz się więcej o niemieckiej polityce: