Jesteśmy gotowi na każdy scenariusz – zarówno na samodzielny start, jak i stworzenie większej koalicji. I to wcale nie są dwie wykluczające się opcje – mówi #TYLKONATEMAT Krzysztof Gawkowski. Z przewodniczącym klubu poselskiego Lewicy rozmawiamy o tym, czy w czasach kryzysu jego formacja ma wreszcie szanse na wejście do gry o zwycięstwo w wyborach i czy może odbić socjalny elektorat Prawu i Sprawiedliwości.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Gawkowski: PiS odwróciło się plecami do polskich rodzin
W klubie Lewicy więcej jest posiadaczy obligacji antyinflacyjnych czy kredytów hipotecznych?
Myślę, że najwięcej jest osób, które po prostu z trwogą patrzą na coraz wyższe rachunki. Czyli takich, jak większość obywateli, którzy odczuwają tę nieprawdopodobną już drożyznę w sklepach. Najwyższa od 24 lat inflacja spowodowała, że Polakom żyje się gorzej.
Wspomniana przez pana wzrastająca wysokość rat kredytów hipotecznych, horrendalnie wysokie rachunki za prąd i gaz... Teraz już wyraźnie widać, jak przez te siedem lat rządów Prawo i Sprawiedliwość odwróciło się plecami do problemów polskich rodzin i że dawno przestało dbać o interesy zwykłych ludzi.
Gdy słucha się sympatyków PiS – a to przecież co najmniej 35 proc. elektoratu – trudno o takie komentarze. Ba, można dowiedzieć się nawet, że budzące medialny szum historie o obligacjach i działkach premiera Morawieckiego świadczą o jego zaradności.
Ta zaradność rzeczywiście sprawiła, że Mateusz Morawicki i kilku innych ludzi ze szczytów władzy PiS to dziś wąskie grono, które zarabia na kryzysie, bo zawczasu wiedziało, co się szykuje i zostali obligatariuszami lub dokonali odpowiednich transakcji.
Trzeba znaleźć rozwiązania, które pomogą wszystkim tym, którym żyje się gorzej, a przecież poza tą grupą ze szczytów władzy trudno znaleźć dziś w Polsce kogokolwiek, komu żyje się lepiej.
Skoro szeroko pojęte sprawy socjalne stają się tematem numer jeden, to może wreszcie czas na zwycięstwo Lewicy...?
Na razie Lewica po powoli zyskuje w sondażach. Średnia z wyników najnowszych badań opinii wskazuje, że odrabiamy straty z ostatnich lat i wróciliśmy na pozycję trzeciej siły politycznej. I nikogo nie powinno to dziwić, bo właściwie tylko my na poważnie mówimy o recepcie na kryzys.
Mówimy językiem konkretów ja konieczność zamrożenia wysokości rat kredytów hipotecznych poprzez kontrolowanie WIBOR-u czy podwyżkach w sferze budżetowej, której pracownicy czasem nie mają już jak związać końca z końcem. Lewica mówi też głosem emerytów i rencistów, którzy co prawda dostają od PiS 13-tkę czy 14-tkę, ale natychmiast pieniądze te są zżerane przez drożyznę w sklepach i wzrastające opłaty.
Chciałbym zatem, abyśmy uzyskali takie zaufanie wyborców, które pozwala na zwycięstwo, jednak trzeźwo patrzę na polityczną arytmetykę. Sądzę, że przed Lewicą rzeczywiście dobre czasy, ale na razie musimy robić swoje i powoli przygotowywać się do wyborów.
Lewica jest gotowa na każdy scenariusz - zarówno na samodzielny start, jak i stworzenie większej koalicji. I to wcale nie są dwie wykluczające się opcje. Zaczynamy wyborczą mobilizację struktur, gromadzimy fundusze na kampanię i robimy to wszystko, co rozsądnie zarządzana partia na rok przed terminem wyborów robić powinna, aby być gotowa do samodzielnego startu.
Ostatnimi czasy z Koalicją Obywatelską współpracowaliśmy na przykład w sprawie wspólnego wniosku o odwołanie Zbigniewa Ziobry ze stanowiska ministra sprawiedliwości. Mamy także wspólne parlamentarne inicjatywy z Polskim Stronnictwem Ludowym i Polską 2050. Spotykamy się na różnych wydarzeniach i współdziałamy na przykład w kwestii wsparcia samorządu czy organizacji ruchu kontroli wyborów.
To wszystko otwiera wiele możliwości, ale co się ostatecznie wydarzy? Sadze, że stanie się to jasne dopiero na początku przyszłego roku.
Ostatnia aktywność Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego potwierdza, że tzw. prekampania trwa już jednak w najlepsze.
Oczywiście, że się zaczęła! Dlatego 30 czerwca także Lewica rozpoczyna wakacyjny objazd Polski. Niedługo ogłosimy, jakie hasło będzie tej inicjatywie towarzyszyło i opisywało nasz program. Chcemy odwiedzić aż 100 różnych powiatów w całym kraju, gdzie liderzy lokalnych struktur i posłowie pojawią się już z jasnym przekazem programowym.
Chcemy skupić się przede wszystkim na bezpiecznej rodzinie, jednocześnie adresując swój przekaz do klasy średniej i wszystkich tych Polaków, którzy mają aspirację, by lepiej żyć.
Czyj elektorat chcecie zatem przeciągnąć na swoją stronę?
Ja nie chcę skupiać się na “walce o elektorat”, a walce o bezpieczeństwo polskich rodzin, które wieloletnia polityka rządu PiS postawiła przed niebezpieczeństwem na wielu poziomach.
Przecież kompletnie zapomniano o tak ważnej sprawie, jak mieszkalnictwo. A my chcemy, żeby państwo wreszcie na poważnie wspomagało budowę mieszkań w dobrym standardzie, osiągalnych za niską cenę. To jest jeden z tych tematów, które dotykają zarówno młodych, ludzi w średnim wieku, jak i seniorów.
Lewica o wyborców musi konkurować z PiS
Dobrze wie pan, o co pytałem. 100 proc. wyborczego tortu zawsze trzeba jakoś podzielić...
Niech więc odpowiedzią będzie jeden z niedawnych sondaży, według którego coraz więcej wyborców PiS wskazuje, iż dobrą alternatywą jeśli idzie o sprawy socjalne jest w ich ocenie Lewica.
Nie twierdzę, że idziemy odbić tylko lektorat PiS-owski, ale też nie zamierzam ukrywać, iż to ważna część naszego planu. To my mówimy głosem polskiej rodziny, klasy średniej i tzw. Polski powiatowej, więc na kogo mają zagłosować ci, którzy zawiedli się na PiS...?
Skoro w wielu sprawach Lewicy tak blisko do PiS, to może okaże się, że "dla dobra Polski" właśnie wasza formacja po wyborach pomoże Jarosławowi Kaczyńskiemu utrzymać większość?
Lewica nigdy nie podpisze żadnej umowy koalicyjnej z Prawem i Sprawiedliwością. Tworzenie z nimi wspólnego rządu jest niemożliwe z kilku powodów.
Wreszcie po trzecie, mówimy o formacji, która nie lubi Europy, nie szanuje Unii Europejskiej, która obraża Brukselę i większość sojuszników Polski. Lewica jest tymczasem partią europejską, która uważa, że Polska powinna być w centrum decyzyjnym Europy i narzucać progresywne myślenie we wspólnocie.
A czy w walce o wyborcę z "Polski powiatowej" nie przeszkodzi wam jednak - diametralnie inne względem PiS - podejście do roli Kościoła w państwie?
Tu znowu warto odwołać się do ostatnich sondaży politycznych. Z jednego z badań wynikało bowiem, że blisko 70 proc. Polaków uważa, że w naszym państwie trzeba ograniczyć wpływy Kościoła. I co najciekawsze, z opinią tą zgodziło się prawie 15 proc. wyborców PiS!
Ludzie naprawdę coraz bardziej rozumieją, że czasy się zmieniają i także Kościół musi płacić normalne podatki, a Fundusz Kościelny należy zlikwidować, bo służy na przykład opłacaniu alimentów na dzieci, którzy księża spłodzili "na boku".
My nie zamierzamy przeprowadzać w Polsce rewolucji obyczajowych, a po prostu wpuścić trochę świeżego powietrza i normalności. Czas z kończyć z nienawiścią wobec kobiet, mową nienawiści czy ksenofobią. Polska potrzebuje wreszcie progresywnego, otwartego myślenia i Lewica to zapewni będąc w przyszłym rządzie.
Dziś ważniejsze jest jest zaradzenie temu, aby skutki aktualnej sytuacji gospodarczej przestały uderzać w tych, którzy zarabiają pensję minimalną i szukają sposobów na przeżycie od pierwszego do pierwszego.
Jednocześnie nie jest żadną tajemnicą, że rozmawiamy z całą demokratyczną opozycją o alternatywnych scenariuszach. Zawsze uważaliśmy, że nie ma wroga na opozycji i zdania w tej sprawie nie zmieniliśmy. Dzięki temu możemy w różnych sprawach rozmawiać o współpracy i często udaje nam się ją zawiązywać.
Polską rodziną nikt się już dzisiaj nie opiekuje. Nic nie zostało z obietnic PiS z 2015 roku, gdy obiecywano, że Polkom i Polakom będzie żyło się lepiej.
Po pierwsze, PiS jest partią, która chciała wykoleić wymiar sprawiedliwości w Polsce i nawet w kilku miejscach jej się to niestety udało. Po drugie, PiS to partia ludzi, którzy chcą się uwłaszczyć się na państwie, wzbogacać osobiście dzięki uprawianiu polityki, a to jest kompletnie sprzeczne z naszymi wartościami.