Skandalu z Maciejem Rybusem w roli głównej - ciąg dalszy. Po tym, jak oficjalnie poinformowano o podpisaniu przez Polaka kontraktu ze Spartakiem Moskwa, były reprezentant udzielił szokującego wywiadu dla klubowej telewizji. Głos w sprawie piłkarza zabrał też wiceszef MSZ Marcin Przydacz.
W ostatnich dniach zawrzało w mediach po decyzji byłego reprezentanta Polski w piłce nożnej. Maciej Rybus pomimo trwającego za naszą wschodnią granicą ludobójstwa, którego autorami są wojska Władimira Putina, zdecydował się pozostać w Rosji - i nadal pobierać pieniądze w kraju wojennego agresora.
Przypomnijmy, że były piłkarz Legii Warszawa w lidze rosyjskiej występuje od 2012 roku. Wówczas występujący w reprezentacji Polski na lewej stronie obrony zawodnik podpisał kontrakt z Terekiem Grozny. W czasie swojej zagranicznej części piłkarskiej kariery Maciej Rybus występował również we Francji, grając dla Olympique Lyon.
Po roku francuskiej przerwy powrócił jednak do Rosji, gdzie związał się trzyletnią umową z Lokomotiwem Moskwa. W zespole z rosyjskiej stolicy poza rozgrywkami ligowymi występował także w Lidze Mistrzów. Klubowym kolegą Rybusa był też chociażby Grzegorz Krychowiak.
Zarówno "Krycha" jak i Sebastian Szymański w trakcie rozpętanej wojny w Ukrainie podjęli jednak kroki, żeby rozstać się z zawodowym graniem w Rosji - czy to poprzez terminowe wypożyczenie (Krychowiak), czy zakończenie gry dla rosyjskiego klubu (Szymański).
Przypadek polskiego piłkarza jest o tyle nietypowy, że zawodnik nie tylko zawodowo - ale przede wszystkim - życiowo związał się z Rosją. Żoną Rybusa jest bowiem Rosjanka, ich dzieci wychowują się właśnie w jej ojczyźnie.
"To są krwawe pieniądze"
Wydaje się jednak, że to nie jest główny argument, który zadecydował o pozostaniu polskiego piłkarza w Rosji. Po prostu, zawodnik wyrobił sobie pozycję na rosyjskim rynku piłkarskim i propozycja ze Spartaka Moskwa była dla niego korzystna.
- Wszyscy gracze, którzy grają w rosyjskiej Premier Lidze, chcieliby trafić do Spartaka. Dlatego jestem bardzo szczęśliwy, moja rodzina też. Jestem w Rosji, więc od razu rozważyłem tę opcję, nawet nie pomyślałem o odmowie - powiedział Rybus dla telewizji klubowej Spartaka.
Polak wspomniał również o roli rodziny przy decyzji o pozostaniu w Rosji.
- Moja żona też tego chciała, tu jest wygodnie, nasze dzieci chodzą do przedszkola - wyjaśnił były kadrowicz, który występował w barwach Biało-Czerwonych podczas Euro 2020.
Głos w sprawie Rybusa zabrał wiceszef Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Na Twitterze Marcin Przydacz ostro zareagował na zachowanie polskiego piłkarza.
"Nie ma już nic bardziej żenującego, niż zasłanianie się 'dobrem rodziny', gdy chodzi po prostu o duże pieniądze. A to krwawe pieniądze. Mam nadzieje, ze nie będzie już dla niego miejsca w reprezentacji. Gra z 'orzełkiem' na piersi to honor i tylko dla takich, którzy to rozumieją" - napisał wprost minister Przydacz.
Wybór - rodzina czy kadra
Przypomnijmy, że stronę Rybusa - co nie jest zaskakujące - wziął jego agent, Mariusz Piekarski. Mający swój krótki epizod w kadrze Polski były zawodnik próbował wyjaśniać powody decyzji swojego klienta.
"Pamiętajmy, że jest wojna między Rosją a Ukrainą, więc ludzie są skonfliktowani, ale mimo wszystko oni są bezpieczni w Rosji. Maciek dokonał wyboru - jeżeli każdemu reprezentantowi dasz wybór - rodzina czy kadra, to każdy wybierze rodzinę. On dokonał wyboru, stawia na rodzinę, jej bezpieczeństwo i spokój" - mówił Piekarski.
Decyzja Rybusa wydaje się być jednak trudna do uargumentowania - biorąc pod uwagę stanowisko, jakie niemal natychmiast po wybuchu wojny zabrało piłkarskie środowisko w Polsce. Polski Związek Piłki Nożnej jako pierwszy jasno zadeklarował konieczność wykluczenia Rosji ze struktur międzynarodowych rozgrywek.
Dodatkowo w Polsce organizowane są akcje pokazujące solidarność z Ukrainą. Taka decyzja ze strony byłego kadrowicza jest zdecydowanie w opozycji do panującej w kraju nad Wisłą narracji. Trudno nie odnieść wrażenia, że swoją decyzją o parafowaniu kontraktu ze Spartakiem, Rybus raz na zawsze wykreślił się z grona zawodników Biało-Czerwonych.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.