Kanclerz Niemiec Olaf Scholz, prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Włoch Mario Draghi wyruszyli do Kijowa. Samoloty rządowe z trzech krajów wylądowały w środę w Rzeszowie, skąd delegacje pojechały do Medyki na granicę polsko-ukraińską. Głowy trzech państw są już w Kijowie, gdzie dołączył do nich prezydent Rumunii Klaus Iohannis.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Chwilę przed godziną 11.00 przywódcy Włoch, Niemiec i Francji byli już w Kijowie, gdzie przyglądali się stratom.
Wśród tematów rozmów z Wołodymyrem Zełenskim wymienia się kwestię odblokowania eksportu zboża z portu w Odessie, finansowania odbudowy Ukrainy oraz sytuację ukraińskiego wojska na wschodzie.
Do głów trzech państw dołączył w Kijowie prezydent Rumunii Klaus Iohannis.
W Kijowie zabrzmiały syreny ostrzegające przed atakiem z powietrza, wkrótce po tym, jak politycy przybyli z wizytą.
Europejscy przywódcy wyruszyli pociągiem do Kijowa
Liderzy Unii Europejskiej wsiedli do pociągu jadącego na Ukrainę, a sieć NEXTA, powołując się na włoskie media, informuje, że nad ranem już dotarli do granic, ogarniętego wojną kraju. Po 11-godzinnej podróży przywódcy trzech wielkich państw europejskich spotkali się z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim w Kijowie.
“Nie było łatwo połączyć agendy Mario Draghiego, Olafa Scholza i Emmanuela Macrona, a nadal nie jest jasne, w jakim stopniu są oni jednomyślni; przede wszystkim w kwestii tempa wejścia Ukrainy do UE” - podaje włoski dziennik "La Stampa".
Głowy czterech państw w Irpieniu
Włoski dziennikarz analizując postawy przywódców trzech państw zauważa, że: "Francuzi hamują, Włosi mają mniej oporu, podczas gdy Niemcy przybywają przytłoczeni nieufnością ukraińskiego prezydenta i oskarżani o to, że nie chcą tak do końca zerwać z uzależnieniem ekonomicznym, wiążącym Berlin i Moskwę”.
Prezydent Francji Emmanuel Macron, kanclerz Niemiec Olaf Scholz, premier Włoch Mario Draghi i prezydent Rumunii Klaus Iohannis odwiedzili już miasto Irpień – północno-zachodnie przedmieście Kijowa. Czterej europejscy przywódcy zostali oprowadzeni po ruinach przez pełnomocnika prezydenta Ukrainy ds. integracji europejskiej Ołeksija Czernyszowa. Mieli okazję zobaczyć m.in. doszczętnie zniszczony samochód, w którym zginęła matka z dziećmi - cywile zabici przez rosyjski oddział. Co więcej, Kijowie zabrzmiały syreny ostrzegające przed atakiem z powietrza, wkrótce po tym, jak do ukraińskiej stolicy przybyli z wizytą politycy.
Scholz: podróż musi oznaczać, że przekażemy coś ważnego
Szeroko są także komentowane tematy rozmów, które zostaną poruszone podczas spotkania z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. "La Stampa" uważa, że podniesiony może zostać temat przywrócenia do życia porozumień z Mińska, „pogrzebanych już dwa razy”.
Co więcej, włoska gazeta kładzie nacisk na stworzenie „poważniejszej drogi negocjacyjnej” oraz posadzenia przy stole Rosjan i Ukraińców, by doprowadzić do rozejmu.
Celem wizyty jest zapewnienie Ukrainy, "że pomoc, którą organizujemy, finansowa, humanitarna, ale także w zakresie broni, będzie kontynuowana" - powiedział Scholz, cytowany przez telewizję ARD. Scholz ponownie podkreślił, że pomoc ta będzie udzielana tak długo, jak będzie to konieczne "dla walki Ukrainy o niepodległość".
Ważne jest, że szefowie rządów trzech dużych krajów, które były zaangażowane w tworzenie Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, "udali się do Kijowa i okazali wsparcie dla Ukrainy i obywateli Ukrainy w tej szczególnej sytuacji wojennej" - stwierdził niemiecki kanclerz.
– Nie zamierzam dołączać do grupy ludzi, którzy robią coś dla krótkich odwiedzin z sesją zdjęciową – oznajmił. I zaznaczył, że taka podróż musi oznaczać, iż na miejscu będzie można przekazać coś naprawdę ważnego.
Przypomnijmy też, że przywódcy Francji, Niemiec i Włoch często rozmawiają z Władimirem Putinem przez telefon. O ostatniej takiej rozmowie Macrona i Scholza z prezydentem Rosji, do której doszło pod koniec maja, poinformowały służby prasowe Kremla, a urząd kanclerski przekazał, że połączenie trwało ok. 80 minut.