Od początku wojny w Ukrainie znany jest z tego, że w mediach społecznościowych straszy i rzuca groźbami w kierunku Zachodu. Nie inaczej jest teraz, gdy Komisja Europejska wydała pozytywną opinię ws. statusu państwa kandydującego do UE. Dmitrij Miedwiediew, były prezydent, wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, już ostro zareagował. Podobnie rzecznik Kremla.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Komisja Europejska wydała pozytywną opinię ws. Ukrainy i nadania jej statusu państwa kandydującego do UE. Podobną opinię usłyszała Mołdawia
Dmitrij Miedwiediew, były prezydent, obecnie wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, szybko zareagował na opinię KE
"Moskwa będzie zwracać baczną uwagę na rozwój wydarzeń związanych z ewentualnym przyznaniem Ukrainie statusu kandydata do członkostwa w Unii Europejskiej" – ostrzegł także rzecznik Kremla
Bardzo szybko zareagował na nią również Dmitrij Miedwiediew, były prezydent Rosji, a obecnie wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, który od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę jest bardzo aktywny na Twitterze. Jego konto obserwuje milion osób.
Jak Miedwiediew zareagował na sprawę Ukrainy w UE
Chwilę po ogłoszeniu decyzji przez szefową KE Ursulę von der Leyen, Miedwiediew skomentował: "Ukraińcy są gotowi umrzeć za europejską perspektywę – mówi przewodnicząca KE, która jest również specjalistką od porodów. Wygląda na to, że życzliwi opiekunowie w UE do tego ich przygotowują".
Miedwiediew znany jest z ostrych reakcji na Twitterze. Straszył już tu tym, że niedługo będziemy w Europie płacić niebotyczne ceny za gaz. "Nie zapominajcie, że w historii ludzkości wojny gospodarcze dość często przeradzały się w prawdziwe" – grzmiał pod adresem Francji.
Czterech przywódców europejskich, którzy byli w czwartek w Kijowie, nazwał miłośnikami żab, pasztetowej i spaghetti.
– Wykonawcy sugestii płynących z góry. Jeśli ma postraszyć, to straszy. Jeśli ma wysłać sygnał pozytywny, to wysyła. To nie są wypowiedzi płynące od niego, to są wypowiedzi płynące z Kremla. Nie sądzę, żeby było to podmiotowe – komentował w rozmowie z naTemat dr Szymon Kardaś, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich.
To nie jest członek elity, który ma moc decyzyjną. On jest wykonawcą poleceń i zadań Kremla. Jeżeli coś pisze czy mówi to znaczy, że z punktu widzenia Kremla należy coś napisać lub powiedzieć. Nie ma dla mnie najmniejszej wątpliwości, że nie robi tego sam z siebie, tylko leży to w interesie Kremla - wyjaśniał ekspert.
Na doniesienia z Brukseli ws. statusu państwa kandydującego dla Ukrainy zareagował też rzecznik Kremla, ale jego słowa padły jeszcze przed ogłoszeniem decyzji przez KE.
"Moskwa będzie zwracać baczną uwagę na rozwój wydarzeń związanych z ewentualnym przyznaniem Ukrainie statusu kandydata do członkostwa w Unii Europejskiej" – zapowiedział Dmitrij Pieskow. Jego słowa cytują polskie media, za rosyjskimi agencjami.
"Wszyscy wiemy, że w ostatnim czasie ma miejsce intensyfikacja dyskusji w Europie na temat wzmocnienia komponentu obronnego UE Chodzi o wojsko, bronę i bezpieczeństwo" – powiedział jeszcze Pieskow. Dodał, że "byłoby wspaniale, gdyby przywódcy europejscy wpłynęli na władze Ukrainy, (...) aby zachęcić je do trzeźwego spojrzenia na sytuację".