"To pierwszy krok na drodze do członkostwa w UE" – zareagował prezydent Ukrainy na opinię KE w sprawie przyznania Ukrainie statusu państwa kandydującego do UE. Opinia była pozytywna, szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen otrzymała od niego podziękowania za "historyczną decyzję". Podobną opinię otrzymała też Mołdawia. To jednak jeszcze nie koniec procedury.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Jestem głęboko poruszona siłą i odwagą narodu ukraińskiego. Przyjechałam tutaj na robocze spotkanie, aby rozmawiać o odbudowie Ukrainy, reformowaniu kraju i przygotowywanej przez Komisję Europejską opinii na temat wniosku akcesyjnego Ukrainy do Unii Europejskiej – przekazała Ursula von der Leyen.
Dziś, 17 czerwca, oba kraje usłyszały w tej sprawie pierwszą tak pozytywną wiadomość. Informację o tym, że KE wydała pozytywną opinię dla nich ws. statusu państw kandydujących, przekazała Ursula von der Leyen.
"Ukraińcy są gotowi umrzeć za europejską perspektywę. Chcemy, aby żyli z nami europejskim marzeniem" – napisała na Twitterze.
Prezydent Ukrainy już wyraził zadowolenie z tej decyzji. Uznał, że to historyczna decyzja i pierwszy krok na drodze do członkostwa w UE.
Ale zaznaczył, że oczekuje pozytywnego wyniku Rady Europejskiej w przyszłym tygodniu, która ostatecznie decyduje o nadaniu statusu państwa kandydującego.
Decyzja KE w sprawie Gruzji
Pozytywnej wiadomości nie otrzymała jednak Gruzja, która również poszła w ślady Ukrainy i złożyła wniosek o członkostwo po wybuchu wojny. "Ukraina, Gruzja i Moldawia muszą teraz zostać kandydatami do UE, to kwestia naszego bezpieczeństwa. Inaczej UE popełni błąd, jak NATO w Bukareszcie w 2008" – komentował dosłownie dzień wcześniej Paweł Kowal, poseł KO.
KE uznała jednak, że na status kandydata jest dla Gruzji za wcześnie, ale "zasługuje na europejską perspektywę".
Przypomnijmy, nie wszyscy w UE realnie oceniają szybkie przyłączenie Ukrainy do UE. "Musimy być szczerzy. Jeżeli mówimy, że Ukraina wejdzie do UE za sześć miesięcy, rok czy dwa lata, to kłamiemy. To nieprawda. To zajmie prawdopodobnie 15 albo 20 lat. To bardzo długo" – ocenił niedawno francuski minister ds. europejskich Clément Beaune.
Ukraina nieraz słyszała też, że nie będzie drogi na skróty.