
Sierżant Jacek Żebryk – żołnierz, który prowadzi walkę z internautami szkalującymi weteranów misji w Iraku i Afganistanie, dostanie ochronę policji. Funkcjonariusze będą też pilnować członków jego rodziny. Wszystko po groźbach, jakie otrzymał od internautów.
REKLAMA
Były żołnierz służący na polskich misjach w Iraku i Afganistanie dostanie ochronę policji. Od kilku tygodni prokuratura w Białogardzie prowadzi dochodzenie w sprawie pogróżek, jakie dostawał przez internet. Grożono śmiercią jemu i jego rodzinie. Wszystko przez walkę, jaką wytoczył internautom znieważającym polskich żołnierzy służących na misjach zagranicznych.
W ciągu 12 miesięcy Żebryk zgłosił do prokuratury 137 wpisów internetowych, w których znalazły się zniewagi, pomówienia i nawoływanie do zabijania polskich żołnierzy. Prokuratura uznała, że 56 osób popełniło wykroczenie. W trzech przypadkach zapadły już prawomocne wyroki skazujące internautów na kary grzywny. CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: "Rzeczpospolita"
Według informacji "Rzeczpospolitej" prokuratura w Białogardzie zaczęła dostawać listy z pogróżkami wobec sierżanta Żebryka podpisywane przez Bractwo Muzułmańskie. O przydzielenie żołnierzowi ochrony apelował między innymi generał Roman Polko, były szef GROM. Prośby zostały wysłuchane i wkrótce policja będzie pilnowała sierżanta oraz jego rodziny.
Czytaj też: Nasza armia chce dronów. Polski żołnierz jednym kliknięciem będzie likwidował cele odległe o tysiące kilometrów
W sprawach obrażania polskich żołnierzy zapadły już zresztą pierwsze wyroki. Sierżant Jacek Żebryk chce skończyć z anonimowymi internetowymi trollami, którzy na forach i w komentarzach pod tekstami obrażają żołnierzy, czy nawet wzywają do ich zabijania. Kolejne sprawy już niebawem trafią do sądu.
W sprawach obrażania polskich żołnierzy zapadły już zresztą pierwsze wyroki. Sierżant Jacek Żebryk chce skończyć z anonimowymi internetowymi trollami, którzy na forach i w komentarzach pod tekstami obrażają żołnierzy, czy nawet wzywają do ich zabijania. Kolejne sprawy już niebawem trafią do sądu.
źródło: "Rzeczpospolita"

