W czwartek posłowie zdecydowali ws. obywatelskiego projektu ustawy o liberalizacji aborcji. Projekt ustawy został odrzucony w pierwszym czytaniu. Jednak już samo głosowanie było interesujące. Okazuje się, że jedna z byłych posłanek Lewicy, które teraz jest w klubie PiS chciała, aby projekt był dalej procedowany.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Projekt przedstawiła Marta Lempart, liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Podkreśliła, że jest to "program naprawczy", wprowadzający standardy obowiązujące w cywilizowanych krajach i zawierający regulacje oparte na nauce.
Projekt liberalizujący prawo aborcyjne przepadł w Sejmie
KO chciała skierowania obywatelskiego projektu do dalszych prac. Lewica również go popierała i wnosiła o natychmiastowe przejście do drugiego czytania. PiS z kolei opowiadał się za odrzuceniem projektu już w pierwszym czytaniu.
Tak też się stało. Projekt ustawy został odrzucony. W głosowaniu wzięło udział 444 posłów. Za odrzuceniem ustawy w pierwszym czytaniu za było 265 posłów, przeciw 175 a wstrzymało się 4 posłów.
Procedowanie projektu ws. aborcji poparły Lewica i KO (poza jedną osobą). Polska 2050 Szymona Hołowni była podzielona w tym głosowaniu. Odrzucenia chciały zaś m.in. PiS, Konfederacja i większość głosujących z PSL-Koalicji Polskiej.
Co ciekawe, Monika Pawłowska jako jedyna z klubu PiS zagłosowała przeciw odrzuceniu tego projektu. Przypomnijmy, że w zeszłym roku polityczka przeszła z Lewicy na stronę rządową, co zszokowało opinię publiczną.
Monika Pawłowska głosowała inaczej niż klub PiS. Teraz się tłumaczy
Polityczka postanowiła jednak wyjaśnić, czemu w środę zagłosowała inaczej niż jej klub.
"Zdecydowałam się na głosowanie za skierowaniem do prac komisji obywatelskiego projekt ustawy o bezpiecznym przerywaniu ciąży i innych prawach reprodukcyjnych. Uważam, że projekty obywatelskie z zasady powinny być kierowane do prac komisji" – czytamy na jej Twitterze.
Jak dodała, podziela jednak w tej sprawie w większości stanowisko klubu PiS i wczorajsze słowa Anny Milczanowskiej. "Przy tak silnych emocjach społecznych, wyznaję także zasadę o konieczności przeprowadzenia referendum w sprawach ideologicznych i światopoglądowych" – wyjaśniła była posłanka Lewicy.
Dodajmy, że posłanka PiS Anna Milczanowska stwierdziła, że jej ugrupowanie troszczy się o bezpieczeństwo i przestrzeganie "praw przynależnych każdemu człowiekowi". – Dlatego klub PiS jest zdecydowanie przeciwny temu projektowi w całości. Wskazujemy przy tym, że stoi on w sprzeczności z prawem do życia, wolnością sumienia i wyrażania poglądów oraz z prawami rodzicielskimi – mówiła w Sejmie.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.