Prezes organizacji Ordo Iuris Jerzy Kwaśniewski podał na Twitterze dokładne nazwy środków wczesnoporonnych, a także informacje, jak z ich pomocą przeprowadzić aborcję
Jerzy Kwaśniewski skrytykował i "wezwał do odpowiedzialności" posłankę Lewicy - Katarzynę Kotulę
Krytyka dotyczyła posta, w którym kobieta podaje szczegółowe informacje o tym, jak przeprowadzić aborcję
Jerzy Kwaśniewski podał tweet dalej, publikując tym samym na swoim koncie informację o tym, jak przerwać niechcianą ciążę
"Pociągnięcie jej i innych do odpowiedzialności to test praworządności państwa.
Czy prawo i obrona słabszych ma znaczenie? Niedopuszczalna reklama środków farmakologicznych. Pomocnictwo w przerywaniu ciąży. Odpowiedzialność za wywołany bezprawnym czynem uszczerbek na zdrowiu" - napisał na Twitterze prezes skrajnie prawicowej organizacji i... udostępnił post posłanki Lewicy Katarzyny Kotuli, w którym podany był sposób na przeprowadzenie domowej aborcji.
Poniżej komentarza prezesa Ordo Iuris wyświetla się pełna treść postu parlamentarzystki, która pisze w nim, jakie środki trzeba przyjąć, w jaki sposób, w jakiej ilości i skąd je wziąć:
- Aborcja farmakologiczna. Tabletki - mifepriston i misoprostol. Mifepriston połykasz a 24 godziny później dopoliczkowo wkładasz cztery tabletki misoprostolu. Zestaw zamawiasz z Women help Women. Potrzebujesz m aborcji za granicą, dzwoń na Aborcję Bez Granic: 22 29 22 597 - napisała na Twitterze posłanka Katarzyna Kotula.
Tym oto sposobem, na profilu prezesa organizacji, której jednym z głównych, podejmowanych ostatnio działań, jest próba doprowadzenia do penalizacji aborcji w każdej formie, znajdziemy informację jak przerwać ciążę w domu.
To od razu wytknęli w komentarzach internauci, ale post skomentowała, na profilu Kwaśniewskiego także sama posłanka. Jak napisała, "pomagała od 1998 roku, pomaga i będzie pomagać kobietom w dostępie do aborcji do czasu, aż aborcja nie będzie legalna, bezpieczna, dostępna i darmowa." Zakończyła post słowami "nie pozdrawiam".
Ordo Iuris w obliczu wojny
W ostatnich miesiącach media obiegła informacja, że działacze organizacji zajmujących się działalnością antyaborcyjną, rozdają na polsko-ukraińskiej granicy ulotki, w których kłamią, że każdy rodzaj aborcji jest w Polsce nielegalny. To na wypadek, gdyby uciekające przed wojną Ukrainki chciały przeprowadzić zabieg.
Sytuacja wzbudzała wiele kontrowersji, ponieważ akcja ulotkowa zbiegła się z masakrą w Buczy, w której, oprócz masowych mordów, Rosjanie dokonywali także licznych gwałtów, w tym zbiorowych i trwających wiele dni. Wśród kobiet, z którymi spotykały się antyaborcyjni aktywiści, miały być także te, które były ofiarami zbrodni.
Kilka tygodni później, do sprawy Ukrainek i przeprowadzanych przez nie aborcji na terenie Polski, przyłączyło się także Ordo Iuris. Instytut wysłał do polskich szpitali pisma, w których domagał się informacji o tym, ile Ukrainek miało w Polsce (legalny) zabieg z powodu dokonanego na nich gwałtu.
W piśmie, do którego dotarł portal Wirtualna Polska, Ordo Iuris domagało się informacji, ile zabiegów aborcji przeprowadzono "na obywatelkach Rzeczypospolitej, ile na obywatelkach innych państw", a także czy zostały wykonane po wydaniu opinii prokuratora.
Ministerstwo Zdrowia informuje, że Ukrainki mogą korzystać z polskiej ochrony zdrowia na tych samych zasadach co Polki, co oznacza, że terminacja ciąży jest możliwa w dwóch
przypadkach: kiedy jest wynikiem czynu zabronionego i w przypadku, gdy zagraża życiu lub zdrowiu kobiety.