Już za kilka dni widzowie Netfliksa zobaczą finałowe odcinki 4. sezonu. Choć bracia Duffer zapowiadali, że serial "Stranger Things" zakończy się na 5. odsłonie, to nie wykluczone, że twórcy zabiorą się w przyszłości za robienie spin-offu ich sztandarowego dzieła. Reżyserzy zdradzili nieco szczegółów na temat nowego projektu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Bracia Duffer, czyli twórcy serialu "Stranger Things", zdradzili, że planują nakręcić spin-off swojego dzieła
Wiadomo, że nowy projekt rozpocząłby się wraz z zakończeniem produkcji 5. sezonu hitu Netfliksa o dzieciakach z miasteczka Hawkins
Joseph Quinn (odtwórca Eddiego Munsona) zapowiedział w jednym z wywiadów, że fani mogą spodziewać się po finale 4. sezonu "prawdziwej rzezi"
Co wiemy o spin-offie serialu "Stranger Things"?
O możliwym spin-offie fani "Stranger Things" spekulowali od dawna. Dopiero ostatnio do pogłosek odnieśli się sami zainteresowani, czyli bracia Duffer. W wywiadzie dla portalu Deadline potwierdzili informacje o pierwszym spin-offie serialu, nad którym zaczną pracować wraz z końcem produkcji 5. sezonu serii o grupce nastolatków z małego miasteczka Hawkins.
Ross Duffer zdradził, że jedną rzecz zacznie kręcić razem z bratem równolegle z 5. odsłoną "Stranger Things". – Ale nie będziemy kręcili dwóch rzeczy naraz. Po zakończeniu pracy nad efektami specjalnymi do piątej części, wraz z Mattem ruszymy z tym spin-offem – zapowiedział.
– Nie chcieliśmy robić tego wcześniej, ponieważ nie mieliśmy zbyt dobrych powodów do robienia czegokolwiek. Szukaliśmy pomysłu, który byłby dla nas idealny, nawet jeśli w tytule nie miałby "Stranger Things". I dokładnie coś takiego zdołaliśmy opracować. To coś, czego nikt się nie spodziewa – oznajmił Matt Duffer, dodając, że tylko aktorowi Finnowi Wolfhardowie (odtwórcy roli Mike’a Wheelera) udało się odgadnąć fabułę nowego projektu.
Jak pisaliśmy wcześniej w naTemat, fani "Stranger Things" obawiają się tego, co stanie się z główną paczką serialowych bohaterów w finale 4. sezonu. Dział Kultury w naTemat zrobił nawet listę pretendentów do spotkania ze śmiercią. Joseph Quinn, odtwórca roli Eddiego Munsona, powiedział w rozmowie z "The Guardian", że widzowie zobaczą na ekranie "prawdziwą rzeź".
– Chodzi o to, że ukrywają gdzieś moją rodzinę i jeśli coś zdradzę, nigdy już nie zobaczę swoich bliskich. Mogę powiedzieć, że jest scena z gitarą, a skala oraz ambicje są powalające. Wszystkie ziarna, które zostały zasiane, przyniosą plony i będzie to prawdziwa rzeź. Wiesz, że finał ma dwie i pół godziny, nie? Kończenie tak ogromnym odcinkiem jest bardzo odważne – stwierdził.
Trudno powiedzieć, czy Quinn miał na myśli dosłowną "rzeź", czy po prostu spektakularne wydarzenia. Nie ma raczej co liczyć na to, że w finale nikt nie zginie, gdyż w każdym sezonie przynajmniej jeden z bohaterów żegnał się z życiem. Poza tym producent serialu Shawn Levy zapowiedział, że koniec czwartego sezonu "złamie serca" widzów.