
Wszystko wyglądało na dopięte do momentu, gdy do gry wszedł szkolny radiowęzeł. Z głośników zamiast niemieckich piosenek na cały budynek poleciała… "Rota". I bynajmniej nie był to przypadek. Jeden z uczniów mówi nam anonimowo, że wszyscy w szkole wiedzieli o dniu języka niemieckiego. – Dzień wcześniej ktoś na Facebooku napisał, że będzie śmiesznie, jak w radiu puszczą "Rotę". Ktoś to podłapał i efekt końcowy już znamy – słyszymy.
Czym jest "Rota"?
Napisany w 1908 r. wiersz Marii Konopnickiej, a także pieśń hymniczna. Powstała pod wpływem oburzenia prześladowaniami polskości w zaborze pruskim . Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości była kontrkandydatem Mazurka Dąbrowskiego do określenia mianem hymnu narodowego. Pieśń była również jedną ze śpiewanych w czasie stanu wojennego w Polsce. CZYTAJ WIĘCEJ
Każdy, kto pamięta czasy szkoły łatwo może domyślić się, jaka była reakcja uczniów. – Jak tylko poleciała "Rota" zaczęły się oklaski, gwizdy i krzyki. Dobrze wiedzieli, że zrobiono to w kontekście obchodów dnia języka niemieckiego. Kilka osób chciało zrobić zadymę i się udało. Ich intencja była oczywista – wyjaśnia Mariola Jaworska.
Ukarano Polskich uczniów za puszczenie Polskiej pieśni patriotycznej? To się do gazety nadaje. A gdzie wolność słowa? Nie ma to jak lewackie środowisko w dyrekcji szkoły. Janie III Sobieski, widzisz a nie grzmisz... CZYTAJ WIĘCEJ
Germanizacja i represje?
– Na początku radio miało zniknąć na dwa tygodnie, ale potem ustalono, że wróci już w poniedziałek – mówi nam jeden z uczniów. Dyrektorka wyjaśnia, że nie chodziło o ukaranie kogokolwiek, a o czas na zastanowienie się, jak usprawnić pracę radiowęzła. – Oni sami nie wiedzieli ile osób ma do niego dostęp. Niedawno spalił się tam toster, na dobrą sprawę nie do końca wiadomo, co tam się dzieje – mówi.
Wiedziałem, że tak będzie. Najpierw dzień języka niemieckiego, szwabskie flagi, zakaz puszczania patriotycznych piosenek i karanie za to. Niedługo nasz Fuhrer zabroni nam po polsku mówić (…) Gratuluje głupoty, a na koniec to proponuję przypomnieć sobie jak wyglądały tego typu sprawy w czasie PRLu. Mój tata pracował w radiowęźle i tez miał problemy gdy był puszczane wiersze Miłosza, czy nielubiane przez komunistyczny system utwory muzyczne. CZYTAJ WIĘCEJ
Oliwy do ognia dolał fakt, że dyrektor Mariola Jaworska, która pracuje w szkole dopiero od września, jest nauczycielką niemieckiego. To wystarczyło, żeby zaczęto kreślić scenariusze w absurdalnie czarnych barwach. – Jestem dyrektorką, a do tego nauczycielką niemieckiego, więc zrobili ze mnie germanistkę, która zabroniła puścić "Rotę" i germanizuje całą szkołę – mówi dyrektor Jaworska.
Wynika z tego, że młodzież dostała nową dyrektorkę, która zamierza zmienić panujący wśród młodzieży kod tożsamościowy. Młodzieży walczcie, nie dajcie się, powodzenia!!! CZYTAJ WIĘCEJ
Przerażeni uczniowie
Skandal – bo tylko tak można nazwać to, co się właśnie dzieje – przerósł wszystkich zainteresowanych. Uczniów, samorząd, nauczycieli i dyrekcję. – Oni są przerażeni tym wszystkim, nie zdawali sobie sprawy co robią. Całą noc próbowali blokować i usuwać informacje, które już rozprzestrzeniły się po internecie. Za wszystko bardzo przepraszali i sami szykują oświadczenie – słyszymy od wyraźnie przejętej nauczycielki.
O polsko-niemieckiej miłości CZYTAJ WIĘCEJ
Skąd w takim razie cała afera, skoro uczniowie i dyrekcja stoją teraz po jednej stronie? – To głupi żart ludzi spoza samorządu szkolnego. Klucze do radia dostały się w ręce osób, które nie powinny mieć tam dostępu – mówi nam przewodnicząca samorządu, Maria Kaliszewska. Uczennica przekonuje, że sprawa została niepotrzebnie rozdmuchana i zmodyfikowana na potrzeby rozkręcenia skandalu.
Czytaj też: Nie jest łatwo być gejem lub lesbijką w polskiej szkole
Posłuchaj "Roty"
Jak mówi nam jeden z uczniów popularnego w Szczytnie "Sobiecha", w szkole jest pewna grupa, która wierzy, że to naprawdę próby germanizacji i represji.
– Na szczęście większość wie, że puszczenie "Roty" było głupim żartem i prowokacją – słyszymy. Dyrektor Jaworska zapewnia, że nie ma mowy o żadnej germanizacji i broni swojej decyzji, mówiąc że tak ewidentnych prowokacji nie można zostawić bez nadzoru.