Lewandowski kluczowym elementem wielkiego planu Barcelony. Gigant właśnie wstaje z kolan
Krzysztof Gaweł
30 czerwca 2022, 20:58·6 minut czytania
Publikacja artykułu: 30 czerwca 2022, 20:58
Już za kilka godzin, a dokładnie o północy z 30 czerwca na 1 lipca otworzy się w Europie okienko transferowe. Ten dzień będzie symboliczny dla FC Barcelona, kolosa chwiejącego się od dwóch lat na glinianych nogach. Właśnie rusza gruntowna przebudowa drużyny, która ma odzyskać mistrzostwo Hiszpanii i znów zachwycać w Lidze Mistrzów. Kluczowym elementem zmian ma być oczywiście Robert Lewandowski.
Lewandowski kluczowym elementem planu odbudowy Barcelony
Polski snajper już wkrótce trafi na Camp Nou z Bayernu Monachium
Duma Katalonii ma znów wygrywać i zachwycać w Lidze Mistrzów
1 lipca 2022 roku dla FC Barcelona może okazać się symboliczną datą, którą kibice będą wspominać latami. Gigant, który niemal upadł nękany problemami finansowymi i konfliktami wewnętrznymi, chce wrócić na szczyt i zabiera się za gruntowną przebudowę. Filarem nowej Blaugrany ma być 33-letni Robert Lewandowski, najlepszy piłkarz świata wg FIFA w dwóch ostatnich latach. Człowiek, w którego uwierzył Xavi Hernandez, legenda Barcy i jej trener.
Upadek giganta, czyli jak FC Barcelona niemal poszła na dno
Upadek klubu był i jest ściśle związany z wybuchem pandemii koronawirusa. Już pod koniec 2019 roku Duma Katalonii nie zachwycała, ale rok 2020 był po prostu koszmarny. Porażka w LaLiga z Realem Madryt, klęska w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium (2:8), dymisja trenera Quique Setiéna, który zapracował na miano jednego z najgorszych w dziejach klubu. A do tego puste Camp Nou, co odbiło się na fatalnej sytuacji finansowej klubu.
A w zasadzie pokazało, że Barca jest kolosem na glinianych nogach. Do kryzysu sportowego doszedł wizerunkowy, gdy okazało się, że władze klubu z Josepem Marią Bartomeu zleciły szkalowanie w mediach największych gwiazd drużyny, a cała organizacja zarządzana jest w koszmarny sposób. Pandemia i fatalne zarządzanie sprawiły, że klub znalazł się w kryzysie, z którego skutkami zmaga się po dziś dzień. Choć teraz już widać światełko w tunelu.
Nim dojdzie do uzdrowienia klub czekała terapia szokowa, zmiany i zaciskanie pasa. A jeszcze latem 2019 roku lekką ręką na transfery wydano 250 milionów euro. Dziś w składzie z tamtych zakupów pozostał jedynie Frenkie de Jong, który za chwilę ma opuścić Dumę Katalonii. Bo zarabia zbyt wiele, a jego gra nie stanowi wystarczającej rekompensaty dla drużyny. Holender może się okazać w tym okienku transferowym postacią kluczową.
FC Barcelona znów staje na nogi, celem powrót na sam szczyt
Zmiany na Camp Nou rozpoczęły się już późnym latem 2020 roku, gdy stało się jasne, że władze klubu muszą odejść. I tak nowym trenerem zespołu został Ronald Koeman, rozpoczęły się zmiany personalnew drużynie i przygotowania do przezwyciężenia kryzysu. Długi klubu sięgnęły już ponad miliarda euro, a kibice nie zapełniali Camp Nou, bo drużyna grała fatalnie. Przełomowy okazał się powrót Joana Laporty.
Prezydenta, który na początku XXI wieku uczynił z klubu hegemona. Triumfy w LaLiga, Lidze Mistrzów i wielka rywalizacja z Realem Madryt były już przeszłością. Od marca 2021 roku ekipa Joana Laporty zaczęła sprzątać bałagan po poprzednikach, a w tunelu pojawiło się światełko nadziei. W kwietniu zespół wygrał Copa del Rey, ostatnie trofeum zLionelem Messimw składzie. Bo gdy wydawało się, że sprawy zaczynają iść ku lepszemu, nadszedł potężny cios.
Lionel Messi pożegnał się z klubem, który pozwolił mu zostać najlepszym piłkarzem w historii. Trochę przez finanse, trochę z powodów sportowych, do dziś tak naprawdę nie wiadomo dlaczego, odszedł do Paris Saint-Germain. Zespół nie bronił się też sportowo, fatalna gra w LaLiga i Lidze Mistrzów sprawiły, że zwolniono holenderskiego szkoleniowca. Na ratunek wrócił Xavi Hernandez, legenda na boisku i trener, który odmienił Barcę.
Nowy szkoleniowiec zabrał się za porządkowanie spraw w drużynie i w ogóle w klubie. Już pierwszego dnia pracę stracił trener przygotowania fizycznego i jeden z fizjoterapeutów, a piłkarze zaczęli trenować według nowych zasad. Trener zażądał od zawodników większej dyscypliny w życiu prywatnym. Dwa dni przed meczem piłkarze mają wracać do domów przed północą, a każdy daleki wyjazd poza miasto mają konsultować ze sztabem szkoleniowym drużyny.
Aż dziw bierze, że dopiero Xavi zwrócił uwagę na pewne rzeczy, które winny być w wielkim klubie podstawą. Długo pracowali piłkarze z Camp Nou, by wrócić do czołówki w ojczyźnie, o Europie szybko mogli w zeszłym roku zapomnieć. Wiosną pojawiły się wzmocnienia, tym razem robione z głową i za półdarmo, bo kasa klubu świeciła pustkami. I tak do 30 czerwca 2022 roku. Zespół odpadł już w grupie z Ligi Mistrzów, pożegnał się z Copa del Rey, ale został wicemistrzem LaLiga. A Xavi już wiedział, na kim może oprzeć nową drużynę.
"Robert Lewandowski? Rozumiem pytanie, ale to nie ten moment. Jest świetnym piłkarzem, ale musimy skupić się na jutrzejszym meczu" - tak wiosną mówił trener Barcy o polskim napastniku, gdy dziennikarze zagadnęli go o plotki transferowe. Szybko okazało się, że to nie tylko plotki. Polak zadeklarował, że nie może dogadać się z Bayernem Monachium, a potem poszedł już z klubem na noże. Hiszpanie byli dyskretni, ale po sezonie przestali udawać, że tematu nie ma.
Nasz napastnik, dwa razy wybrany przez FIFA najlepszym piłkarzem świata w ostatnich dwóch latach, ma być filerem nowej Barcelony, która odzyska panowanie w LaLiga i znów będzie straszyć rywali w Champions League. Plany są ambitne, a zmiany będą bardzo głębokie. Xavi ma do dyspozycji 31 piłkarzy, z czego skreślił już kilku, a kilku walczy o swoją przyszłość. Lista nowych nabytków wygląda wspaniale, na szczycie jest Polak.
To dla niego szkoleniowiec przyjechał na Majorkę, by ustalić ostatnie szczegóły po przyjściu "Lewego" na Camp Nou. Bayern Monachium? Nikt nie podejmował by tak śmiałych ruchów, gdyby nie było przekonania, że Polak trafi do klubu. A już na pewno nie Xavi Hernandez. Mistrzowie Niemiec twardo negocjują, dostaną swoje 50-60 millionów euro. A Lewandowski będzie wolny i napisze nową historię. Odrzuca inne oferty, chce grać tylko w Barcy. To się w Katalonii z pewnością ceni.
Wzmocnienia stały się możliwe w zasadzie kilka dni temu. Władze klubu przekonały swoich socios do planu naprawy finansów.Joan Laporta i jego ludzie dostaną niemal 600 milionów euro udanymi operacjami finansowymi. Co z nimi zrobią? Zainwestują w siłę sportową, bo tylko odnosząc sukcesy, wygrywając i wypełniając stadion Camp Nou po brzegi będą w stanie uciec przed długami i szybko (w kilka lat) je spłacić. Taki jest plan, ambitny pod każdym względem.
30 czerwca kończy się, także pod względem finansowym, sezon 2021/2022. A już 1 lipca rozpocznie się nowy sezon, z nowym budżetem i wspomnianym zastrzykiem finansowym. Zaczyna się też sprzątanie składu, co łatwe nie będzie, bo nie wszyscy piłkarze chcą opuścić Barcę. Mają wysokie umowy, są w wielkim klubie, o resztę niech się martwią włodarze. Ale rozmowy trwają, a żeby kupować, trzeba będzie też sprzedawać i oddawać piłkarzy. To jasne.
Na pewno zostają w składzie: Pedri, Ansu Fati, Ronald Araujo, Gavi, Ferran Torres, Pierre-Emerick Aubameyang oraz Eric Garcia. Nic złego nie może spotkać Jordiego Alby, Marca-Andre ter Stegena, Sergiego Roberto czy Sergio Busquetsa. To od lat kluczowe postacie u każdego z trenerów. Jest też grupa piłkarzy, którzy na pewno odejdą. Listę otwiera Frenkie de Jong (dużo zarabia, dużo za niego zapłacą). Dalej są niechciani Martin Braithwaite, Samuel Umtiti, Riqui Puig, Oscar Mingueza, Neto oraz Moussa Wague.
Władze klubu mają też kilka znaków zapytania. Álex Collado, Francisco Trincao, Miralem Pjanić czy Iñaki Peña nie mogą być pewni pozostania na Camp Nou. Tak samo jak zawodnicy, którzy mieli być gwiazdami, a których trener odsunął od pierwszej jedenastki. Memphis Depay, Sergino Dest, Ousmane Dembélé i Gerard Piqué mogą zostać, ale też nie będzie wielkiego zdziwienia, gdy zabraknie ich w składzie na kolejny sezon.
Kto przyjdzie w zamian? Nazwiska robią wrażenie. Także dlatego, że są przemyślane i jak na Barcelonę nie ma szastania pieniędzmi. Robert Lewandowski jest na szczycie listy i za niego klub zapłaci fortunę - jak na obecne warunki. Kiedyś 60 mln euro byłoby drobnym wydatkiem, dziś to gigantyczne środki. Ale Xavi potrzebuje Polaka. Lidera, strzelca i mistrza. Na boisku i poza nim. To dlatego tak bardzo chce pozyskać "Lewego". Wiek? 33 lata to w przypadku naszego asa niewiele, jego liczby mówią same za siebie.
Do tego Polak ma wielką pozycję marketingową, a koszulka Blaugrany z numerem "9" będzie hitem lata i da klubowi miliony euro. Kolejne duże wzmocnienia to też kwestia czasu. Franck Kessié i Andreas Christensen za chwilę pojawią się w klubie, by podpisać umowy. Mocno przebudowana będzie obrona, bo przyjść mają Jules Koundé, César Azpilicueta oraz Marcos Alonso. A jeżeli faktycznie odejdzie Frenkie de Jong, znajdą się środki na zakup Bernardo Silvy z Manchesteru City.
Z drużyną pożegnali się już na dobre Daniel Alves, Adama Traoré i Luuk de Jong, którzy pomogli w ciężkim okresie, ale Xavi przekazał im, że nie zagrają już dla Blaugrany. Jak za złotych czasów Josepa Guardioli szkoleniowiec ma jasną wizję i właśnie zaczyna ją spełniać. Do 16 lipca Barca ma mieć gotowy wstępnie skład i może ruszać na tournee do USA. 1 lipca 2022. Ten dzień z pewnością będzie symboliczny dla FC Barcelona.