Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Wiktoria Gąsiewska w tym roku skończyła 23 lata, a na swoim koncie ma już wiele znanych ról. Na małym ekranie zadebiutowała w "Na dobre i na złe" w 2005 roku. Potem grała w serialach takich jak "Rodzina zastępcza" czy "Rodzince.pl", która przyniosła jej największą sławę. Ostatnio można był oglądać ją też w filmie "Krime Story. Love Story".
Młodziutką aktorkę śledzi na Instagramie ponad milion użytkowników. Tam Gąsiewska chętnie dzieli się relacjami z dnia codziennego. Tak też było w poniedziałek (4 lipca). Celebrytka nagrała się w aucie.
– Bardzo ciekawa mnie dziś sytuacja spotkała, aczkolwiek niezbyt przyjemna. Ja z zasady należę do bardzo spokojnych i cierpliwych osób, ale nie za kierownicą i mam straszną alergię na, za przeproszeniem, ch*****ch kierowców – zagrzmiała ewidentnie wyprowadzona z równowagi incydentem. Gąsiewska oświadczyła, że uczestniczka ruchu, która próbowała wyjechać ze swojego miejsca, zachowała się lekkomyślnie, bo nie rozejrzała się uprzednio. – Spotkałam panią, która z impetem wyjechała z miejsca, na którym wcześniej stała. Nie sprawdziła, czy ktoś akurat jedzie, a jechałam ja. Miała szczęście, że jestem dosyć szybkim samochodem. Wyprzedziłam ją, bo widziałam, co robi – kontynuowała.
– Nie mogłam nie wysiąść do niej i nie powiedzieć jej, że prawo jazdy to ma chyba z chipsów. Gdyby ona się zreflektowała i powiedziała no dobra, mój błąd. A ona z uśmiechem na twarzy zaczęła zamykać szybkę i mówić: "Ojej, jak mi przykro, ojej" – przytoczyła.
Aktorka przyznała, że kobieta zdenerowowała ją swoją postawą. Oliwy do ognia dolało to, że zaczęła ją nagrywać smartfonem. Wtedy Gąsiewska wybuchła. – Nie mogłam szarpnąć tej pani, więc po prostu uderzyłam w jej samochód. Ta pani, która prawie skasowała mi pół boku, nie przeprosiła, nie miała żadnej skruchy, wyszła i zaczęła mnie nagrywać – oznajmiła.
– Jestem bardzo ciekawa, co takiego mówiła na tym filmiku. W sumie to nie jestem ciekawa, bo to była jakaś kretynka – podkreśliła. – Nie pozdrawiam i radzę się przesiąść na rower – rzuciła wymownie.
Potem Gąsiewska wyjaśniła, że zwykle stara zachowywać się spokój w takich sytuacjach, ale tym razem nerwy wzięły górę i nie mogła się powstrzymać. – Ja generalnie nie biję nikogo, tym bardziej samochodów, bo samochody lubię, ale ja nie miałam innego wyjścia. Zresztą co ja tą kurzą łapką mogę zrobić – powiedziała na koniec.
Czytaj także: https://natemat.pl/415168,gasiewska-o-emocjach-po-rozstaniu-ze-zdrojkowskim