Chyba wszystkie o tym wiedziałyśmy. My – osoby protestujące przeciw "wyrokowi" na kobiety, który zapadł pod dyktando Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS w 2016 roku zażyczył sobie, by odebrać Polkom prawo do przerwania patologicznej ciąży. Cztery lata później Julia Przyłębska dostarczyła mu nasze głowy na srebrnym półmisku. Podano do stołu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wyciekła kolejna "rzekoma" wiadomość Michała Dworczyka do Mateusza Morawieckiego. "Rzekoma", bo tak podobno bezpieczniej pisać, choć wszyscy - także PiS - wiemy, jaka jest prawda
Z maila wynika, że rząd PiS omawiał tematy i terminy nadchodzących "wyroków" Trybunału z Julią Przyłębską
Obóz władzy tradycyjnie nabiera wody w usta
W normalnym kraju za coś takiego rząd by poleciał szybciej, niż trwa pstryknięcie palcami. W normalnym kraju oznaczałoby to trzęsienie ziemi, które przestępców najpierw sprowadziłoby do parteru, a potem do więziennej celi. W normalnym kraju wstrząsy wtórne byłyby odczuwalne latami, jeśli nie dekadami.
Jednak nie w pisowskiej Polsce. Tu obowiązuje jedna zasada: zamknij oczy – przestępstwa nie ma. Oczywiście o ile należysz do PiS lub jesteś jego podwykonawcą, jak Julia Przyłębska. Zrób (tu wstaw dowolną niegodziwość lub/i złamanie prawa), a potem sprawdź stan konta. I nieruchomości. A potem się uśmiechnij, bo masz powody. Szemrane usługi się opłacają. Jakby co, majątek zawsze możesz sobie utajnić.
Łatwo skupić gniew za rozwalenie państwa prawa na Julii P., ale nie zapominajmy – to tylko podwykonawczyni. Sędzia, o której koledzy po fachu z Poznania stwierdzili przed laty, że jest tak niekompetentna, że nie nadaje się do orzekania. No więc Julia P. orzekać nie musi. Przecież nie do tego została wynajęta.
Najwidoczniej musi za to omawiać "wyroki" z mocodawcami. I robić obiadki Jarosławowi Kaczyńskiemu, którego jest "towarzyskim odkryciem". Żyjemy w kraju, w którym sędzia Trybunału wykonuje większy wysiłek intelektualny, przygotowując posiłek, niż "wydając wyrok". Goście Julii P. przynajmniej nie składają zamówień na konkretne pozycje z menu (chyba).
Trybunału Konstytucyjnego nie ma. Nie ma też Trybunału Julii Przyłębskiej. Istnieje Trybunał Jarosława K.
Skóra mi cierpnie, gdy tę patologię komentuje w TVN24 prof. Andrzej Zoll, który przetarł drogę dla mgr Julii Przyłębskiej w dziedzinie wyroków na kobiety. W 1997 Trybunał pod jego przewodnictwem odebrał nam wolność do przerwania niechcianej ciąży z przyczyn społecznych. Rzekomo było to niezgodne z Konstytucją, choć jakoś w reszcie Europy nie było tak fanatycznych interpretacji podobnych ustaw zasadniczych. Julia P. "tylko" kontynuuje ten kierunek.
Prawdziwy Trybunał Konstytucyjny byłby niezależny nie tylko od władzy wykonawczej, ale i od władzy kościelnej. Jego sędziowie nie byliby dekorowani watykańskimi medalami, jak prof. Andrzej Rzepliński, który podtrzymał karalność bluźnierstwa w Polsce.
Normalny kraj to taki, w którym sędziowie nie gotują emerytowanemu zbawcy narodu, ale też taki, w którym nie wpadają na obiadki do biskupów, których siedziba znajduje się przy tej samej ulicy, co Trybunał. Problemy nasiliły się razem z PiS-em, ale zaczęły się znacznie wcześniej. I to jest sprawa, o której trzeba uczciwie mówić.
Mateusz, odwiedziłem dziś (wkrótce po Twojej rozmowie) p. Julię P. Omówiłem z panią prezes 3 tematy: 1. Rocznik 1953 — na razie odroczone (Kieres, 250 mln — 1,5 mld) 2. Świadczenie opiekuńcze na razie odroczone (Muszyński) do 19 lutego (ok 5 mld) 3. Służebność gruntów dot. przesyłu na razie odroczone (Muszyński) (kilkanaście mld) Numerem 2 zajmuje się podobno już Tomek Fill więc wejdę z nim w kooperacje. Michał