Śmierć półtorarocznego Szymona w rozgrzanym aucie wstrząsnęła Polską. Matka chłopca usłyszała zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Do tragedii doszło dwa tygodnie temu w Szczecinie. Śledczym udało się przesłuchać kobietę dopiero teraz.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Do tragedii w Szczecinie doszło 22 czerwca. Półtoraroczny Szymon przesiedział w zamkniętym i nagrzanym samochodzie 9 godzin
Mimo reanimacji służb ratunkowych życia dziecka nie udało się uratować
Matka chłopca usłyszała zarzuty. Grozi jej od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności
Dramat w Szczecinie wstrząsnął całym krajem. Przypomnijmy, pod koniec czerwca informowaliśmy, że półtoraroczne dziecko zmarło w rozgrzanym aucie. Przebywało tam kilka godzin w upalny dzień. Matka zapomniała oddać chłopca do żłobka, a sama poszła do pracy.
Matka półtorarocznego Szymona usłyszała zarzuty
Jak przekazał Onet, 38-latka usłyszała zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci syna. Wcześniej kontakt z nią był utrudniony. Na przeprowadzenie przesłuchania zgodę musieli wyrazić lekarze, a ci kategorycznie odmawiali. Udało się to dopiero teraz – po blisko dwóch tygodniach od tragedii.
– Kobieta usłyszała zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka poprzez pozostawienie go w zamkniętym samochodzie na kilka godzin, co doprowadziło do niewydolności krążeniowo-oddechowej w wyniku udaru cieplnego – poinformowała Alicja Macugowska-Kyszka z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Jak dodała, śledczy oczekują obecnie na końcową opinię sądowo-lekarską z przeprowadzonej przez biegłych sekcji zwłok dziecka i opinię sądowo-psychiatryczną podejrzanej. – Po ich uzyskaniu zostaną przez prokuratora podjęte dalsze decyzje – przekazała prokurator.
Śledczy nie ujawniają treści wyjaśnień, które złożyła 38-latka. Kobiecie grozi od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.
Tragedia w Szczecinie
Okoliczności tragedii w Szczecinie są wstrząsające. Kiedy matka zorientowała się, że dziecka nie ma w żłobku, pobiegła do auta, zaparkowanego tuż przed wejściem do placówki. Reanimacja trwała ponad godzinę, jednak było już za późno. Nikt niczego nie zauważył. Szymon zmarł w prawdziwych męczarniach – siedział w samochodzie od 8 do 17.
Mieszkańcy i świadkowie tragedii mówili mediom, że rodzice byli zrozpaczeni. – Matka głośno płakała. Nigdy nie słyszałem tak rozpaczliwego płaczu. Ojciec usiadł na ziemi i uderzał głową w krawężnik – mówił reporterowi "Super Expressu" jeden z mieszkańców.
Według relacji świadków chłopiec nie został zauważony przez fotelik, który miał być umocowany tyłem do kierunku jazdy. – Kobieta, słaniając się na nogach, powtarzała co chwila słowa: "o Jezu, o Jezu, obudź się mój bąbelku" – mówił w rozmowie z "Faktem" jeden ze świadków.
Co robić, gdy zauważymy dziecko w rozgrzanym aucie?
Temperatura w zaparkowanym aucie rośnie błyskawicznie. Zamknięty samochód działa niczym akumulator ciepła – szyby przepuszczają promieniowanie słoneczne i jednocześnie zatrzymują ciepło w środku.
Według wyliczeń, przy 20°C na zewnątrz, temperatura w zaparkowanym na słońcu samochodzie po godzinie może wynosić nawet 46 stopni. Jeśli na zewnątrz mamy 30°C, w aucie będzie robiło się goręcej zdecydowanie szybciej – 46 stopni będzie już po pół godziny, a po godzinie nawet 56 stopni. Temperatura wewnątrz auta zaparkowanego przy upalnej pogodzie na słońcu może osiągnąć nawet do 90 stopni. Są to zabójcze temperatury.
Eksperci wskazują, że dziecko w rozgrzanym aucie może umrzeć nawet w 15-20 minut. Dlatego liczy się szybka reakcja. Zobacz nasz poradnik: