CBA miało używać oprogramowania Pegasus do szpiegowania wiceministrów rządu Donalda Tuska. Chodziło podobno o szukanie haków dotyczących afery w CIECh-u. Inwigilowane miały być nawet osoby, które w sprawie nie mają zarzutów.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Są nowe informacje o tym, jak PiS próbowało tropić wątki związane z aferą w CIECh-u
Ponownie wraca sprawa z oprogramowaniem Pegasus. Ujawniono nazwiska kolejnych osób, które miały być szpiegowane
PiS stawia aferę w CIECH-u na równi z aferą Amber Gold czy aferą hazardową
O nowych ustaleniach, w jakim celu prawdopodobnie wykorzystywano Pegasusa informuje "Gazeta Wyborcza". Jak pisze Michał Kokot, za pomocą Pegasusa śledzono Pawła Tamborskiego, wiceministra skarbu państwa w latach 2012-14, oraz Andrzeja Długosza, lobbystę i PR-owca, który wtedy współpracował z resortem skarbu.
To jednak nie wszystko, bowiem służby interesowały się też Rafałem Baniakiem, drugim z wiceministrów skarbu w latach 2011-15, który odpowiadał za nadzór właścicielski nad państwowymi spółkami chemicznymi.
Najdłużej na celowniku służb miał znajdować się Długosz. "Wyborcza" podaje, że służby wdzierały się do jego aparatu 61 razy w latach 2018-19. Tak wynika z analizy jego telefonu przeprowadzonej przez Amnesty International Security Lab. Z kolei telefon Tamborskiego został zainfekowany Pegasusem po raz pierwszy 11 lutego 2018 r. W sumie takich ataków dokonano na jego urządzenie pięć razy.
– To, że byłem pod obserwacją służb, specjalnie mnie nie dziwi. Szokujące jest jednak to, że użyto do tego Pegasusa, oprogramowania, którym tropi się terrorystów. Zarzuty wobec mnie, które zresztą uważam za bezpodstawne, nie uzasadniają użycia takiego narzędzia do inwigilacji – mówi Tamborski dla "GW".
PiS nie bez powodu mógł zainteresować się wymienionymi wyżej osobami. Przed wyborami w 2015 r. politycy z partii Jarosława Kaczyńskiego wskazywali sprawę prywatyzacji CIECh-u jednym tchem obok afery hazardowej i afery Amber Gold. Miała być dowodem na domniemany układ między ówcześnie rządzącymi politykami PO a biznesem.
Politycy PiS uważają, że Skarb Państwa sprzedał udziały w CIECH-u za tanio. Wyliczają, że państwo poniosło straty rzędu kilkudziesięciu do nawet kilkuset milionów złotych.
Ataki Pegasusem
Przypomnijmy, że w ostatnich miesiącach o wykorzystywaniu Pegasusa mówiło się m.in. w kontekście senatora KO Krzysztofa Brejzy. Polityk w styczniu stanął przed senacką komisją nadzwyczajną ws. inwigilacji oprogramowaniem Pegasus. Razem z senatorem stawiła się jego żona i pełnomocniczka, Dorota Brejza. W czasie wysłuchania ujawnili porażające szczegóły, dotyczące wykorzystania przeciwko ich rodzinie systemu do szpiegowania.
Inwigilowany miał być również Marian Banaś, ale w jego sprawie mnożą się wątpliwości. Szef NIK do tej pory nie przedstawił dowodów na to, by padł ofiarą szpiegowskiego oprogramowania, o czym niedawno informowała "Rzeczpospolita".
Jak twierdziła gazeta, właśnie dlatego prezes NIK, choć to zapowiadał, mimo upływu trzech miesięcy wciąż nie podał do publicznej wiadomości ustaleń kanadyjskiej firmy Citizen Lab, która zajmowała się sprawą.