Lawinę reakcji wywołał na Twitterze wpis internauty, który ukrywa się pod nickiem Prawy i Sprawiedliwy. Za obiad dla czterech osób, w nadmorskiej restauracji "ze świeżym, wyłowionym z Bałtyku pstrągiem", miał zapłacić 78 złotych. Problem w tym, że pstrąg jest rybą słodkowodną, a opublikowane zdjęcie pochodzi ze strony restauracji pod Krakowem
Internauta opublikował w sieci wpis, w którym pisze o tanim obiedzie z pstrągiem, którego zamówił nad Bałtykiem
Obserwatorzy szybko wytknęli, że sympatyk partii rządzącej nie mógł zjeść pstrąga wyłowionego w Bałtyku, bo jest to ryba słodkowodna
Wśród komentarzy pojawił się wpis użytkowniczki, która wytknęła, że ryba nie tylko nie była tak tania, ale opublikowane zdjęcie pochodzi z menu restauracji z Małopolski
Internauta, który ukrywa się pod nickiem Prawy i Sprawiedliwy, a także deklaruje, że popiera PiS i dobrą zmianę, nie dostrzega drożyzny, również nad Bałtykiem. Prawy i Sprawiedliwy ze zdziwieniem opublikował wpis, w którym opisuje, ile wydał za danie zamówione w restauracji dla siebie i swojej rodziny.
"Jestem na wakacjach z rodziną nad naszym morzem. Zamówiłem pstrąga świeżego, wyłowionego dopiero z bałtyku i zapłaciłem za 4 porcje z frytkami i surówkami 78 zł. Nie wiem gdzie ta drożyzna PiS-owska" – napisał Prawy i Sprawiedliwy.
Kreatywność okazała się jednak aż za bardzo daleko posunięta, ponieważ post nie ma szans być zgodny z prawdą.
Pstrągi nie pływają w Bałtyku
"Świeżutki pstrąg", o którym pisał internauta, nie miał za bardzo szans znaleźć się na talerzu klienta nadmorskiej restauracji. To dlatego, że pstrąg, choć jest w Polsce bardzo popularną rybą, jest gatunkiem słodkowodnym.
To oczywiście nie umknęło internautom. "Pstrąga? Z Bałtyku? Powiem mężowi, jest zapalonym wędkarzem, to się ucieszy i na pewno na wyprawę wędkarską się wybierze na Bałtyk po pstrągi, bo też bardzo je lubię" – wyśmiewa jedna internautka.
Inny internauta wytyka, że "po pierwsze pstrąg nie pływa w Bałtyku. To ryba słodkowodna. Po drugie jeden zestaw o którym wspominasz kosztuje około 40 złotych. Po trzecie chciałbym zobaczyć Twój paragon..."
Paragonu jednak nie ma, podobnie jak pstrąga w Bałtyku. Co prawda są gatunki, które pojawiają się w polskim morzu, ale jest to sytuacja sporadyczna, przy okazji tarła, które ma miejsce w pobliżu ujścia rzek. Inną kwestią jest to, że tarło pstrąga odbywa się między grudniem, a majem, więc prawdopodobieństwo, że pstrąg z Bałtyku trafi do restauracyjnego menu, praktycznie nie istnieje.
Pstrąg z restauracji z Małopolski
Tymczasem samo menu również zostało wyciągnięte. Dokładnie to, z którego Prawy i Sprawiedliwy wziął zdjęcie do swojego wpisu. Jak się okazuje, restauracja z której pochodzi "obiad dla czterech osób za 78 złotych", w rzeczywistości nie jest ani nadmorska, ani tak tania.
W restauracji, której zdjęcia użyłeś, pstrąg z frytkami i surówką z kapusty kiszonej kosztuje 44 zł. Siedź dalej w domu i nie wymyślaj. Pstrąga "wyłowionego dopiero z bałtyku*" już się nie czepiam. Inni to zrobili - pisze Karolina.
Faktycznie, ryba na zdjęciu Prawego i Sprawiedliwego pochodzi z menu restauracji Kuter Port, w Nieznanowicach pod Gdowem, w Małopolsce, a jedna porcja nie kosztuje 19,50 zł lecz 48 zł.
Nawet Marek Belka zainteresowany tematem
Zdjęcie nabrało takiej popularności w sieci, że odniósł się do niego nawet ekonomista i były premier Polski - Marek Belka. Jak napisał, "do licznych obietnic PiS-u i akolitów możemy dodać połowy taniego pstrąga w Bałtyku".