Bayern Monachium ma już dość. Robert Lewandowski odchodzi, dzielą nas już tylko godziny
Krzysztof Gaweł
11 lipca 2022, 20:44·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 11 lipca 2022, 20:44
Niemieccy dziennikarze zajmujący się Bayernem Monachium są przekonani, że saga zatytułowana "Robert Lewandowski odchodzi do Barcelony" właśnie zbliża się do końca. W klubie mają już dość kolejnych informacji nt. Polaka, do piątku mają zamknąć temat jego odejścia i skupić się na przygotowaniach do sezonu. Czy to prawda? Przekonamy się za kilkadziesiąt godzin. Na razie "Lewy" musi wrócić do klubu.
Bayern Monachium ma już dość sprawy Roberta Lewandowskiego
Mistrzowie Niemiec mają zgodzić się na transfer Polaka na dniach
W sobotę drużyna zostanie zaprezentowana fanom i rusza do USA
Dwa miesiące trwają już negocjacje, a może lepiej napisać przepychanki ws. transferu Roberta Lewandowskiego. Nie skorzystał na tym nikt. FC Barcelona chciała mieć snajpera już u siebie, wciąż musi na niego czekać. Bayern Monachium stracił gwiazdora i nie jest w stanie go zatrzymać. Kapitan reprezentacji Polski w Bawarii grać już nie zamierza, ale jeszcze raz musi wrócić do klubu i wejść do szatni mistrzów Niemiec. Czy to koniec impasu?
Niemieccy dziennikarze piszący o ekipie Die Roten, a w ślad za nimi żurnaliści z Hiszpanii, wietrzą przełom w kwestii transferu Polaka do Katalonii. Jak informują we wtorek, w Bayernie Monachium mają już dość spekulacji, dość medialnych doniesień i dość samego Polaka (a także jego agenta). I mają wreszcie wyrazić zgodę na odejście "Lewego" do Barcelony. Potrzebna jest tylko oferta w wysokości 50 milionów euro i podpisy włodarzy.
Skąd nagle taki przełom? Bayern Monachium chce skupić się na nadchodzącym sezonie. Tak uważają ludzie, którzy są blisko klubu i jego pracowników. Jeżeli to nie dziennikarska kaczka, czekają nas gorące dni i prezentacja Polaka na Camp Nou. Oczywiście potrzebna będzie też czwarta oferta ze strony Dumy Katalonii, ale ta ponoć już jest przygotowywana i ma wpłynąć do Bawarii lada dzień.
W sobotę na Allianz Arena ma się odbyć uroczysta prezentacja zespołu na sezon 2022/2023 i nikt w ekipie mistrzów Niemiec nie wyobraża sobie, by Robert Lewandowski miał się na niej pojawić. Skoro chce odejść i planuje grać w Barcelonie, w Bawarii nikt nie zamierza prezentować go jako piłkarza Die Roten. Dwa dni później ekipa Juliana Nagelsmanna rusza za Ocean, tam też nikt nie chce naszego snajpera.
We wtorek Robert Lewandowski wróci do klubu, ma się pożegnać z zespołem i raz jeszcze wejść do szatni. Dziennikarze informowali, że część piłkarzy Bayernu ma go serdecznie dość, a wszystkich z pewnością zabolały słowa naszego kapitana, że w ekipie mistrzów Niemiec grać już nie zamierza. Od tamtej konferencji minęły 42 dni i "Lewy" z idola stał się w klubie osobą niezbyt pożądaną. Ale upór szefów Bayernu sprawił, że raz jeszcze wróci do szatni.
Później ma być już z górki, do Monachium wrócił dyrektor sportowy Hasan Salihamidzić, który odpowiada za transfery od strony technicznej. To on nie zareagował na żadną z trzech ofert, które FC Barcelona wysłała za Roberta Lewandowskiego. Teraz ma być inaczej, ale Blaugrana ma zaoferować 50 milionów euro, może o kilka więcej. To warunek zaporowy ze strony Bawarczyków.
Już rozglądają się zresztą za następcami, bo wszyscy pogodzili się z odejściem Polaka. Najpierw pojawił się pomysł, by przyszedł Joao Felix, ale Atletico Madryt nie sprzeda go poniżej 100 mln euro, a Niemcy mogli zaoferować 80 mln. Później gruchnęło, że Bawarczycy chcą Harry'ego Kane'a z Tottenhamu Hotspur, jednak na Anglika w tym roku pozwolić sobie nie mogą. Muszą szukać dalej.
Kupią Matthijsa De Ligta z Juventusu Turyn, a w ofensywie będzie dziura. Sadio Mane może pomóc na środku ataku, jednak sprowadzony został na skrzydło i Bayern Monachium szuka klasycznego snajpera, który przez najbliższy sezon będzie strzelał gole. A w 2023 roku do klubu ma trafić snajper na lata. Kogo kupią mistrzowie Niemiec? Tego na razie nie wiadomo, być może sięgną po Cristiano Ronaldo.