Petycja wzywająca do zalegalizowania małżeństw osób tej samej płci zebrała wystarczającą liczbę podpisów, aby prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ją rozważył.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W Ukrainie małżeństwa i związki partnerskie osób tej samej płci nie są uznawane
Może się to jednak zmienić, jeśli prezydent Ukrainy rozpatrzy pozytywnie petycję w tej sprawie
Jak podaje BBC, prawie 28 000 osób podpisało petycję na oficjalnej stronie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. To wystarczy, aby prezydent Ukrainy się nią zajął. Ma na to 10 dni.
Petycja została uruchomiona w zeszłym miesiącu i podkreślała, że w obliczu inwazji Rosji wszyscy w Ukrainie zasługują na takie same prawa.
Małżeństwa osób tej samej płci będą legalne w Ukrainie?
"W tym czasie każdy dzień może być ostatnim" - czytamy w petycji. "Niech ludzie tej samej płci dostaną możliwość założenia rodziny i mają oficjalny dokument, aby to udowodnić" – dodano w niej.
– Ważne jest, aby osoby LGBTIQ+miały prawo zobaczyć swojego partnera i zabrać jego ciało z kostnicy, a także ubiegać się o odszkodowanie w razie potrzeby – powiedziała z kolei brytyjskiej stacji Oksana Solonska, kierownik ds. komunikacji medialnej w "Kyiv Pride".
Warto tutaj dodać, że stanowisko Zełenskiego w tej sprawie nie jest jasne, pomimo że przedstawiał się on jako liberał. Ukraina nie wypada też dobrze, jeśli chodzi o prawa osób LGBTIQ+.
W maju opublikowano wyniki corocznego rankingu, który określa poziom równouprawnienia tych osób w poszczególnych krajach. Dla przykładu Polska zajęła ostatnie miejsce w Unii Europejskiej – miała 13 proc. Ukraina wypadła tylko odrobinę lepiej. Jej wynik to 19 proc. Taki wynik to przepaść w porównaniu np. do Niemiec, które zdobyły ponad 50 proc. albo krajów skandynawskich, gdzie ten wskaźnik wynosi ponad 60 proc.
Dodajmy jednak, że od wybuchu wojny w Ukrainie władze tego kraju chcą uchodzić jako bardzo prozachodnie. Z tego względu w czerwcu Zełenski podpisał między innymi Konwencję Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, czyli konwencję stambulską.
"Podpisano. Ustawa o ratyfikacji Konwencji Stambulskiej. Jego główna treść jest prosta, ale niezwykle ważna. To zobowiązanie do ochrony kobiet przed przemocą i różnymi formami dyskryminacji. Podzielamy europejskie wartości. Dla nas życie i zdrowie człowieka są wartościami najwyższymi" – napisał wówczas w mediach społecznościowych.
Kijowska i warszawska Parada Równości połączyły w tym roku siły
Wracają jednak do społeczności LGBTIQ+, przypomnijmy, że w tym roku warszawska Parada Równości miała specjalnych uczestników.
– Przeprowadziłam się tu z powodu wojny w Ukrainie. Czuję się tutaj bardzo dobrze. Polacy są niezwykle gościnni – powiedziała niedawno naTemat.pl jedna z osób. – Czujemy dużą wdzięczność do Polski i Polaków za pomoc i wsparcie dla naszej sprawy – dodała.
Jak stwierdziła uczestniczka Parady Równości, Ukraińcy biorą udział w marszu także dla osób nieheteronormatywnych z Polski i całego świata. – Większość osób ze społeczności LGBTIQ+ z Ukrainy walczy teraz o swoją wolność, więc nie mogli tu być – zaznaczyła.
– Moja ciocia, która jest uchodźczynią, przyjechała do Warszawy. Ona była pierwszy raz w ogóle na Paradzie Równości. Ona wychowała się w Związku Radzieckim i pierwszy raz zobaczyła coś takiego. Była wręcz w euforii – powiedział inny obywatel Ukrainy.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.