Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Brazylia, Japonia, Serbia, USA, Włochy, Chiny, Turcja i Tajlandia. Tak prezentuje się zestaw ośmiu najlepszych drużyn tegorocznej Ligi Narodów siatkarek. Reprezentacje spotkały się w Ankarze, gdzie od środy do niedzieli będą walczyć o końcowy triumf.
Turniej błyskawicznie zakończył się dla obrończyń tytułu. Amerykanki, które śpiewająco przeszły przez fazę zasadniczą - wygrywając aż 11 meczów - potknęły się na pierwszej przeszkodzie w Turcji. Pogromczyniami USA okazały się reprezentantki Serbii.
Spotkanie okazało się thrillerem, który trwał 2 godziny i 21 minut. Serbki dokonały niemożliwego, spoglądając na historię rozgrywek Ligi Narodów. Odkąd ten format obowiązuje, trzykrotnie najlepsze okazywały się właśnie reprezentantki USA. Amerykanki w finałach dwukrotnie ogrywały Brazylijki (2019, 2021) i raz Turczynki (2018).
Bohaterką spotkania była Sara Lozo, która była najlepiej punktującą siatkarką meczu. Serbka zdobyła aż 22 punkty. Warto również dodać, że pojedynek obfitował w sporą liczbę bloków. Łącznie było ich aż 35, z czego 21 było autorstwa Amerykanek, a 14 Serbek.
Podopieczne legendarnego trenera Karcha Kiraly'ego zbyt późno obudziły się z letargu, czyli po przegraniu dwóch setów. Dodatkowo ważna była skuteczność przy dłuższych wymianach, które tego dnia lepiej rozwiązywały siatkarki z Europy.
- Naprawdę nie wiem, co powiedzieć po takim meczu. Przygotowywałyśmy się do tego bardzo dobrze, grałyśmy z wyczuciem, skupieniem i dałyśmy z siebie maksimum. To niesamowite! Spodziewałyśmy się, że damy z siebie wszystko i zagramy dobre zawody, ale pokonanie USA, obecnie najlepszej drużyny na świecie, jest naprawdę trudne - powiedziała po spotkaniu szczęśliwa kapitan Serbii Ana Bjelica.
Serbia - USA 3:2 (29:27, 25:23, 20:25, 20:25, 15:13)
Nie było za to niespodzianki w meczu Brazylijek z Japonkami. Brazylia to obok USA drugi najpoważniejszy kandydat do triumfu w tureckim turnieju. Siatkarki, które fazę zasadniczą zakończyły na pozycji wiceliderek - nie zawiodły. Choć trzeba przyznać, że Japonki długo stawały opór swoim bardziej utytułowanym rywalkom.
Świadczą o tym chociażby dwie pierwsze partie, przegrane przez Azjatki dopiero na przewagę - do 27 i 26. Japonia dopięła swego w trzecim secie, ale po rozbiciu Brazylijek gra będącego - wydawało się - na fali zespołu z Azji, zupełnie się posypała.
Gabriela Guimaraes była najlepiej punktującą siatkarką spotkania. Kapitan Brazylijek zdobyła 23 punkty, prowadząc koleżanki do półfinału VNL.
- Jak to zazwyczaj bywa po meczach z Japonią, muszę złapać jeszcze trochę oddechu. W spotkaniach z Japonkami atakujesz bowiem raz, drugi, ale to nic nie daje. Akcje trwają ponad minutę, one świetnie potrafią grać w obronie. Trzeba cały czas naciskać, fizycznie i psychicznie. Dlatego tym bardziej cieszę się ze zwycięstwa. Co stało się po porażce w trzecim secie? Powiedziałyśmy sobie, że musimy popchnąć wszystkie siły na kolejną partię. To się udało i na tym polega energia Brazylii - przyznała zadowolona Guimaraes.
Brazylia - Japonia 3:1 (29:27, 28:26, 20:25, 25:14)
Na czwartek zaplanowano dwa ostatnie ćwierćfinały. O godzinie 14:00 Włoszki zmierzą się z Chinkami, natomiast o 17:30 Turczynki będą rywalizować z reprezentantkami Tajlandii.
Czytaj także: https://natemat.pl/424825,siatkarka-kim-glass-powaznie-ranna-zaatakowal-ja-bezdomny