– To jest chore. Nie można chować się przed światem za plecy matki – uważa biznesmen Ewald Raben. – Ludzie w wieku 18 lat nie potrafią na siebie wziąć żadnej odpowiedzialności, podjąć decyzji, nie umieją nawet gotować, prasować, prać – wtóruje mu Dorota Zawadzka.
Ewald Raben to holenderski biznesmen, który został niedawno wyróżniony tytułem Przedsiębiorcy Roku, przyznawanym przez przez polski oddział Ernst & Young. W 1990 roku, w samym środku gwałtownych przemian, mając 22 lata przyjechał do Polski i otworzył tutaj własny interes. Odniósł spektakularny sukces w branży logistycznej. Dziś jest prezesem Grupy Raben, której zarządzanie przejął po swoim ojcu.
Z wywiadu, jakiego udzielił “Gazecie Wyborczej” Raben, wyłania się sylwetka odważnego biznesmena o zdecydowanych poglądach – zwłaszcza, jeśli chodzi o prowadzenie rodzinnego biznesu... i wychowanie dzieci. Na pytanie o problemy z sukcesją w polskich przedsiębiorstwach zarządzanych przez rodziny, odpowiedział:
Raben dodaje też, że wczesne opuszczenie domu rodzinnego ma same zalety.
– Coś w tym jest – przyznaje Michał, który sam przejął od swojego ojca firmę z branży spożywczej. – Choć oczywiście nie zawsze tak się dzieje, wielu rodziców, którzy odnieśli finansowy sukces, chce swoim dzieciom zapewnić wszystkie możliwe luksusy, nie oczekując niczego w zamian – ocenia. Twierdzi, że tak właśnie bywa w dużej części przypadków jego bliższych i dalszych znajomych, którzy urodzili się w rodzinach prowadzących własne firmy. – Czasem rodzice chcą dzieciom dać wszystko, ale to może im tylko zaszkodzić – mówi.
Zdaniem Michała w nadopiekuńczym podejściu rodziców do dzieci odbija się generacyjne doświadczenie PRL-owskiej siermięgi, które było ich udziałem. – Sami mieli ciężko, a później na fali przemian udało się im odnieść sukces. Dlatego tak bardzo chcą dać swoim dzieciom jak najwięcej – ocenia Michał.
Curling Mothers w akcji
– Wie pan, czym jest curling? To taki sport, w którym zawodnicy szorują miotełkami powierzchnię lodu na drodze sunącego po nim “czajnika”. Jest taki termin – “curling mothers”. Chodzi o te wszystkie matki, które niczym curlingowcy całe życie starają się ułatwiać los swoim dzieciom, “zmiatać” im z drogi wszelkie przeszkody – mówi Dorota Zawadzka, psycholog dziecięcy. – Takie dzieci w wieku 18 lat nie potrafią na siebie wziąć żadnej odpowiedzialności, podjąć decyzji, nie umieją nawet prasować, gotować, prać – ocenia, podkreślając, że zgadza się z opinią Rabena.
Basia wyprowadziła się z domu mając 16 lat. Po 10 latach od tego momentu bez chwili wahania odpowiada: – Nie żałuję, zrobiłam dobrze. Dzięki temu wiem, że muszę liczyć przede wszystkim na siebie – mówi. Choć wspomina, że czasem było jej ciężko się utrzymać, podkreśla, że dzięki wyprowadzce nauczyła się samodzielności, zaradności. – Dziś umiem stanąć twarzą w twarz z brutalną rzeczywistością. W przypadku jakiegoś problemu moją pierwszą myślą nie jest telefon do mamy – mówi.
"Pieniążki z nieba nie spadają"
Michał dodaje, że choć zawsze żył dostatku i dość późno opuścił rodzinny dom, to jeszcze w czasach liceum zaczął pracować w firmie ojca. – Rodzice wychowali mnie tak, żebym wiedział, że pieniążki z nieba nie spadają. Kiedy inni chodzili na imprezy, ja wracałem do domu, bo w weekendy pracowałem u taty – wspomina.
O problemie dorosłych dzieci uzależnionych od wsparcia rodziców wypowiadał się dla naTemat prof. Kazimierz Kik z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Podkreślał wtedy, że nie cała wina leży po stronie “nadopiekuńczych rodziców” i “wygodnickich dzieci”. Swoje robi też sytuacja gospodarcza.
Wydaje się jednak, że niezależnie od sytuacji ekonomicznej, nadopiekuńczość rodziców jest niewskazana. – Dzieci powinny być wychowane do odpowiedzialności. Proszę zwrócić uwagę, że wielu z nas nie umie podejmować decyzji, nie wie nawet, co lubi, czego właściwie chce, jakie ma marzenia, plany. To wszystko dlatego, że całe życie nasi rodzice “wiedzieli lepiej” i prowadzili nas za rączkę – ocenia Dorota Zawadzka.
Owszem, jest z tym problem. Ale dlaczego? Bo w Polsce rodzice rozpieszczają dzieci. Zwłaszcza jeśli mają pieniądze. Zaczynają od kupowania im mieszkań. Po co? Niech same na nie zarobią! Moi rodzice mi w tym nie pomagali. Później mamy 22-latków, których trzeba wspierać, aby znaleźli sobie pracę, trzeba kupić im samochód i jeszcze pięć innych rzeczy. Kto w Polsce płaci za ślub, wesele? Rodzice. Przecież to idiotyczne! Kiedy dzieci kończą 18 lat, powinny same troszczyć się o siebie. CZYTAJ WIĘCEJ
Ewald Raben
dla "Gazety Wyborczej"
To jest chore. Nie można chować się przed światem za plecy matki. Świat to brutalne miejsce. A jeżeli ktoś ma 30 lat i nadal mieszka u rodziców, nie jest już w stanie się z nim zmierzyć. CZYTAJ WIĘCEJ
Ewald Raben
dla "Gazety Wyborczej"
Czy mnie kusi, aby rozpieszczać swoje dzieci? Owszem. Ale one muszą mieć jasne reguły gry, nie mogą sterować światem, nie może być wszystko na ich skinienie. Bo inaczej się je zepsuje. CZYTAJ WIĘCEJ
prof. Kazimierz Kik
Instytut Nauk Politycznych Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach
Młodzi ludzie dzisiaj w większości nie mają zdolności kredytowej, więc nie mogą sobie pozwolić na kupno mieszkania na kredyt. Co więcej, nawet ci, którzy taką zdolność mają, nie mogą być pewni, czy w dłuższej perspektywie będą w stanie spłacać raty. CZYTAJ WIĘCEJ