Wygląda na to, że Radosław Sikorski ma dość żmudnych i bezowocnych negocjacji ze stroną rosyjską. Spróbował podejść Rosjan z innej strony: Poprosił Catherine Ashton, wysokiego przedstawiciela Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa, aby na zbliżającym się szczycie UE-Rosja poruszyła kwestię wraku.
O pomyśle Radosława Sikorskiego rozmawiamy z dr. Przemysławem Żurawskim vel Grajewskim, politologiem i ekspertem ds. stosunków międzynarodowych Uniwersytetu Łódzkiego.
Minister Sikorski poprosił "Cathy Ashton", jak ją nazwał na Twitterze, by interweniowała w sprawie wraku tupolewa. To coś da?
Dr Przemysław Żurawski vel Grajewski: Dobrze, że minister to zrobił, lecz w gruncie rzeczy myślę, że to nic nie da. Nie sądzę, by Unia była zdolna do wywarcia takiego nacisku na Rosję. Rosjanie są tego świadomi i nie boją się konfrontacji z dwoma stronami jednocześnie - Unią i USA.
Zatem Rosja nie będzie liczyć się z sugestiami Unii?
Potencjał Unii jest o wiele większy niż rosyjski. Rosja ma się jednak za mocarstwo i kładzie nacisk na politykę zagraniczną. Unia jest w kryzysie, całą siłę kieruje na utrzymanie wewnętrznej integracji, a polityka zagraniczna schodzi na nieco dalszy tor. Widząc to Rosjanie mogą sobie spokojnie lekceważyć unijne żądania.
Mariusz Błaszczak z PiS stwierdził, że minister Sikorski się ośmiesza, bo o pomoc powinniśmy prosić Unię dawno temu i oficjalnie, a nie w kuluarach.
Catherine Ashton nie jest decydentem. Ogłasza decyzje, lecz ich nie podejmuje. Nie jest ministrem spraw zagranicznych Unii, jak to się czasem mówi, lecz rodzajem rzecznika prasowego Rady Europejskiej. Zresztą minister Sikorski lepiej by zrobił, gdyby zwrócił się z tym do wyżej postawionego polityka. Inaczej Rosjanie rozmawialiby z kimś pokroju Hollande'a czy Camerona, niż z Catherine Ashton.
Czyli lepiej oficjalnie?
Tak. Zwrócenie się z tym nieoficjalnie jest błędem. To zmiękczanie swojego stanowiska już na wstępie. A Polska potrafi zawalczyć o swoje. Wystarczy przypomnieć sobie szczyt Unia-Rosja w Samarze w 2007 roku. Wtedy dyskutowano m. in. o kwestii rosyjskiego embarga na polskie mięso. Polska twardo przedstawiła swoje stanowisko. I embargo zostało zdjęte. Nie przez to, że UE wykazała się dobrą wolą, lecz dlatego, że nie miała wyboru z powodu polskiej presji. Wtedy prezydencję w Unii sprawowały Niemcy i Angela Merkel w kwestii embarga mówiła tak, jak chciała Polska.
Minister Sikorski nie potrafi twardo grać?
Myślę, że raczej chodzi o brak woli politycznej. Wróćmy znów do sytuacji z Samary. Krytykowano wtedy Polskę za zbyt awanturniczą postawę. Dopóki sfera publiczna nie poprze danej sprawy, rząd nie będzie skory do ostrych negocjacji.
Politycy lewicy alarmują, że minister Sikorski obnażył w ten sposób bezsilność Polski…
W pewnym sensie tak. Lecz oddanie śledztwa Rosjanom i bierność na arenie międzynarodowej pokazały naszą bezradność już wcześniej. Teraz nie ma zbyt wielkiego wyboru. Mówiąc kolokwialnie, trzeba robić awanturę. Rosjanie muszą się przekonać, że ignorowanie żądań polskiej strony będzie dla nich kosztowne.