Tomasz Lis, redaktor naczelny "Newsweeka".
Tomasz Lis, redaktor naczelny "Newsweeka". Fot. Wojciech Olkuśnik / Agencja Gazeta

Debata o stanie wojennym, współczesnych problemach Polski i nieaktualnych już kwestiach historycznych zdominowała dziś program "Tomasz Lis na żywo". Jednak najczęściej poruszanym tematem było pytanie, co najbardziej dzieli Polaków.

REKLAMA
Władysław Frasyniuk stwierdził, że 13 grudnia to dramatyczna data. – Nie doczekałem się do tej pory, by prezydent w przemówieniu przekazał społeczeństwu wykładnię tego, co się wtedy działo – mówił. Stwierdził, że to przesłanie jest wciąż aktualne. – Chciałbym, by 13 grudnia prezydent podziękował wszystkim tym, którzy mieli odwagę
Władysław Frasyniuk

On psuje następne pokolenie. W końcu zwariuje, a my przez niego posiwiejemy. Dzieli mocniej niż Jaruzelski. Musi pamiętać, że wybory w demokracji czasem się przegrywa

stanąć z gołymi rękami przeciwko totalitaryzmowi – tłumaczył. Dodał, że władza, która nie rozmawia ze społeczeństwem, musi przegrać.
– Jarosław Kaczyński jest cynikiem, który dzieli społeczeństwo – mówił Władysław Frasyniuk. Dodał, że prezes PiS próbuje przywrócić podział na my-oni. – On psuje następne pokolenie. W końcu zwariuje, a my przez niego posiwiejemy. Dzieli mocniej niż Jaruzelski. Musi pamiętać, że wybory w demokracji czasem się przegrywa – mówił były działacz "Solidarności". Frasyniuk dodał też, że cytowany poniżej poseł Andrzej Dera z SP opowiada "pierdoły". – Jeśli coś dzieli Polaków, to Jarosław Kaczyński. On jest przyczyną podziału w Polsce od 20 lat. Uważam, że istnieje szansa dla PiS na zwycięstwo, pod warunkiem, że prezes się zamknie – skwitował Władysław Frasyniuk.
Andrzej Dera

Ludzie starego systemu przeniknęli do nowego i nikt ich nie rozliczył. Poradziły z tym sobie inne kraje. Teraz więcej nas dzieli, niż łączy

Andrzej Dera z Solidarnej Polski stwierdził, że mamy problem z rozmawianiem ze sobą, bo dominują inwektywy i język agresji. – Wciąż mamy głęboki podział, jeśli chodzi o stan wojenny. Ocena historyczna tego wydarzenia dzieli Polaków – mówił. Dodał też, że ta data wykorzystywana jest niestety do walki politycznej. – Ludzie starego systemu przeniknęli do nowego i nikt ich nie rozliczył. Poradziły z tym sobie inne kraje. Teraz więcej nas dzieli, niż łączy – mówił poseł SP. – Zabrakło tego, co było w II RP. Mimo podziałów, potrafiliśmy budować kraj – przekonywał.
Marek Siwiec stwierdził, że młodzi nie rozumieją, rozmowy o tych wydarzeniach. – Należy im się uczciwe wspomnienie z tych wydarzeń – stwierdził. Dodał, że dla niego, mimo przekonań politycznych, stan wojenny był strasznym doświadczeniem. – Niech nikt nie mówi, że uczciwi ludzie wtedy nie triumfowali – mówił. Odnosząc się do słów Andrzeja Dery przekonywał, że ludzie starego systemu budowali nowy system, ale na nowych warunkach gry. Stwierdził też, że prawicowi politycy są sfrustrowani i niegodziwi, bo przegrywali wybory. – Dzieli nas stosunek do prawdy. Gdy słucham Kaczyńskiego, nic mnie z nim nie łączy, bo kłamie. Czuję się połączony z tymi, którzy mówią prawdę – skwitował Marek Siwiec.
Stefan Niesiołowski stwierdził natomiast, że porównywanie współczesnej Polski do tej za czasów stanu wojennego jest "nonsensem". – Postulat obrony wolności, niepodległości jest kłamliwy. Marsz PiS-u to marsz kłamstwa. To rocznica, wszystko zostało już powiedziane – mówił. Dodał, że oczywiście wciąż obserwujemy podziały w ocenie tych wydarzeń. – To już minęło. Dziś wyciąganie tej daty i bicie nią po głowie polityków to
Stefan Niesiołowski

To już minęło. Dziś wyciąganie tej daty i bicie nią po głowie polityków to obrzydliwy PiSowski spektakl nienawiści. Czas zamknąć ten rozdział – tłumaczył poseł PO

obrzydliwy PiSowski spektakl nienawiści. Czas zamknąć ten rozdział – tłumaczył poseł PO.
– Łatwo nas skłócić z wielu powodów. Skala nienawiści jest większa, niż przed laty. Nałożyła się na to katastrofa smoleńska. To niesłychany zarzut, że rząd to mordercy – mówił Niesiołowski. Stwierdził, że "pseudo-dziennikarze" tylko to nakręcają. M.in. dzięki temu, jego zdaniem, zbiera się 30 proc. grupa poparcia dla PiS. – Łączy nas szacunek do państwa. To, że są szaleńcy, podpalający Polskę, by dorwać się do władzy nie znaczy, że w kraju jest tak źle – mówił. Dodał też, że nie ma sensu wracać do polowania na agentów i komunistów, bo te podziały są już nieaktualne, odległe o całe pokolenie.