Reklama.
Planowane zmiany budzą sporo kontrowersji, i nic dziwnego. Facebook chce bowiem udostępniać dokumenty użytkowników zewnętrznym podmiotom, a także odebrać im możliwość głosowania nad kolejnymi zmianami. Do tej pory Facebook pytał w ankietach, czy użytkownicy chcą konkretnych zmian. Teraz już pytać nie będzie.
Nic zresztą dziwnego, skoro użytkownicy Facebooka, których na całym świecie jest ponad miliard, niespecjalnie interesują się zmianami w serwisie. Właśnie wprowadzane zasady też można było zablokować, gdyby odpowiednio dużo osób wyraziło swój sprzeciw w ankiecie trwającej od 3 do 10 grudnia. Szefostwo serwisu zapowiedziało jednak, że jeśli nie zagłosuje co najmniej 30 proc. użytkowników serwisu, czyli około 300 milionów osób, to ankieta nie zostanie w ogóle uwzględniona.
I tak też się stanie, bo w głosowaniu wzięło udział raptem 668 tysięcy osób, co stanowi nikłe 0,07 proc. wszystkich użytkowników. W związku z tym, ankiet już więcej nie będzie, a Mark Zuckerberg i jego współpracownicy będą decydować o wszystkim samodzielnie, bez konsultacji z ludźmi.
Zarazem jednak, FB ma zamiar wprowadzić nową politykę informacyjną. W oświadczeniu Facebooka czytamy:
Fragment oświadczenia Facebooka:
W najbliższych tygodniach będziemy też pracować nad nowymi sposobami reagowania na pytania i komentarze na temat Facebooka. Należą do nich: możliwość zadawania pytań dotyczących prywatności Głównemu Specjaliście ds. Polityki Prywatności, Erin Egan, regularne webcasty, podczas których Erin Egan będzie odpowiadała na pytania dotyczące prywatności, bezpieczeństwa i ochrony.
Podjęcie takich kroków przez Zuckerberga zapewne oburzy użytkowników Fb, ale teraz już na oburzenie za późno. Demokracja na Facebooku się skończyła – i to w dużej mierze przez bierność użytkowników.
Źródło: TVN24