Do niebezpiecznej sytuacji doszło w Tatrach na grani Mięguszowieckich Szczytów. Kobieta ze znajomymi wybrała się na wycieczkę właśnie w tę okolicę. Nagle grupę trzech turystów spotkała ulewna burza. I właśnie wtedy towarzysze kobiety zachowali się skandalicznie. Sami udali się do schroniska, a ona nie mogąc zejść, została w górach sama. Wezwała na pomoc TOPR.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Trójka turystów wybrała się w Tatry. Gdy pojawiła się burza, dwie osoby udały się do schroniska, zostawiając swoją towarzyszkę na pastwę losu
Po kobietę przybyli ratownicy TOPR
Polacy w górach potrafią zachowywać się bardzo niebezpieczne, a na trasy zakładać nawet klapki
Kobieta pozostawiona przez znajomych w górach
Na górską wycieczkę wybrały się trzy osoby. Szli z Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem na Mięguszowiecki Szczyt Wielki. Nie podano płci towarzyszy kobiety, wiemy tylko, że była z dwójką "znajomych" czy "przyjaciół". Chociaż po tym co się stało, zapewne relacja kobiety z tymi osobami będzie daleka od przyjaźni.
Gdy pogoda się załamała i rozpętała się burza, doszło do rozdzielenia się grupy. Koledzy bowiem zostawili swoją towarzyszkę i poszli dalej sami w kierunku Hińczowej Przełęczy.
Nie wiemy, czy z powodu kondycji, braku doświadczenia czy warunków pogodowych kobieta nie mogła sobie poradzić i nie była w stanie samodzielnie zejść z gór. Wezwała Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratownicze. Napisała kolegom, że nie schodzi, tylko czeka na pomoc TOPR.
Jak informuje portal Tatromaniak.pl, toprowcy polecieli po kobietę helikopterem. Jednocześnie druga grupa ratowników ruszyła po turystkę pieszo. Kobietę bezpiecznie przetransportowano. W tym czasie jej koledzy jak gdyby nigdy nic zeszli do schroniska nad Morskim Okiem, by tam przeczekać złą pogodę.
Bezmyślny turysta w górach to nie legenda
Regularnie pojawiają się informacje na temat tego, jak Polscy turyści zachowują się w górach. Niestety, rodacy potrafią być bardzo kreatywni w tworzeniu niebezpiecznych sytuacji. Jak mówił w rozmowie z Katarzyną Zuchowicz tatrzański przewodnik, rodacy w góry potrafią wyruszyć bez sprawdzenia prognozy pogody, bez map, przewodników, aplikacji burzowych czy płaszczy przeciwdeszczowych.
Standardem jest spotykanie w niższych częściach gór turystów w sandałach, trampkach czy nawet klapkach i japonkach. - Bezmyślny turysta w górach to temat legenda. Zawsze najbardziej rzuca się w oczy. Nie tylko przez osławione klapki, czy tenisówki. Swoją drogą nawet TOPR kiedyś apelował: "Nie idźcie nad Morskie Oko w klapkach" - pisała Katarzyna Zuchowicz.
Niektórzy turyści decydują się trasę na Morskie Oko pokonać w samych skarpetkach. Inni zabierają kilkumiesięczne dzieci z wózkami na trasy, które kompletnie nie są przystosowane do wprowadzenia tam wózka.
- Gdy w każdym przewodniku jest napisane, że np. szlak na wspomniane Kalatówki nie jest zalecany dla wózków dziecięcych, z góry można założyć, że kiedyś taki możecie spotkać. Ja w lipcu widziałam, jak rodzina z czwórką dzieci próbowała "sforsować" wózkiem te kocie łby. Nie wyglądało to dobrze, zwłaszcza ojciec, który pchał go w górę po kamieniach — wyjaśniał przewodnik.
W maju tego roku portal Tatromaniak opublikował na Facebooku "Zasady poruszania w terenie górskim i korzystania ze sztucznych ułatwień" autorstwa AllMountains-Maciek Ciesielski. Lista miała 17 punktów. "Pomóżcie rozesłać dalej, by dotarło to do jak największej liczby turystów. Niestety wielu z nich nagminnie te zasady łamie" – napisano. Warto się z nimi zapoznać przed wyjściem góry.