Czubek własnego nosa. To właśnie on na co dzień interesuje nas najbardziej. Nasza praca, nasze życie, nasze problemy. Zrobienie czegoś dla innych postrzegamy jako heroizm, albo obowiązek. Bohaterem zaś może być każdy z nas, o ile choć przez chwilę zastanowimy się, co możemy zrobić dla innych.
Wczoraj opisywaliśmy historię księdza Ryszarda, który sprzedał wszystko co miał, by uratować szkołę w miejscowej wsi. Niektórzy uznali, że był to jego "psi obowiązek" jako duchownego. W jego własnym środowisku zaś pojawiały się głosy, że się "wyłamał" i nie powinien podejmować tak radykalnych decyzji. Ludzie mogliby bowiem zacząć oczekiwać od innych księży, aby przeznaczyli swój dobytek na dobroczynność.
Każdemu z nas zdarza się "nie zauważyć" osoby, która potrzebuje właśnie naszej pomocy. Bo łatwiej, bo nie mamy czasu, bo i nas może przez to spotkać coś złego. Nie reagujemy gdy za ścianą własnego mieszkania słyszymy krzyki, gdy trzeba ustąpić miejsca w komunikacji miejskiej, a nawet gdy widzimy przemoc na ulicy. Swoje obowiązki postrzegamy klasycznie: "od... do".
"Interesowny" taksówkarz
Podobnie mógł postąpić taksówkarz, który wykonywał kolejny już pewnego dnia kurs. Wiózł staruszkę. Poprosiła, aby mężczyzna zawiózł ją do banku. Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie kolejne telefony, które odbierała pasażerka. Kierowca siłą rzeczy słyszał, o czym rozmawia staruszka. Szybko zorientował się, że ktoś poprosił ją o pieniądze. Zaniepokojony taksówkarz powiedział swojej klientce, jakie ma podejrzenia. Według niego, ktoś mógł próbować ją oszukać i powinna być ostrożna. Siedemdziesięcioośmiolatka zdecydowała się jednak pójść do banku.
Taksówkarz zachował się jak należy. Poinformował kobietę, iż może grozić jej coś złego. Ona to zbagatelizowała. Mógł spokojnie odjechać, gdyż miał kolejny kurs i z pewnością mnóstwo własnych problemów. Jednak sprawa nie dawała mu spokoju. Zdecydował się powiadomić policję.
Taksówkarz nie mylił się. Policja zajęła się sprawą i urządziła zasadzkę. Wystarczyło by zaczekali w mieszkaniu staruszki na dziewczynę, która podawała się za siostrzenicę potrzebującą pożyczki. Jak informuje TVN Warszawa, Policja zatrzymała 21-latkę oraz jej dwóch współpracowników. Gdyby nie taksówkarz, którego sumienie nie pozwalało by zapomniał o staruszce w niebezpieczeństwie, ta straciła by 10 tysięcy złotych, a może jeszcze więcej. Wyłudzacze początkowo prosili ją bowiem o 70 tysięcy. Bohater? Nie, taksówkarz.
Miał tylko dostarczyć rentę
Taksówkarz ma nas przede wszystkim dowieść w wyznaczone miejsce. Od listonosza zaś oczekujemy dostarczenia przesyłki, czasem pieniędzy. Pewien listonosz z Olsztyna z pewnością zna zakres swoich obowiązków i mógłby zbagatelizować, że osoba oczekująca na emeryturę nie otwiera drzwi. Wypełniłby stosowną rubryczkę i poszedł dalej. Jednak coś go zaniepokoiło.
Listonosz zadzwonił na policję. Wiedział bowiem, że kobieta mieszkająca w tym domu choruje i ma już osiemdziesiąt lat. Stwierdził, że mogło wydarzyć się coś złego. Jak podaje serwis olsztyn.wm.pl, na miejscu dość szybko zjawiła się policja. Funkcjonariusze usłyszeli dziwne dźwięki dobiegające ze środka mieszkania.
Na miejscy pojawiła się również straż pożarna, która z użyciem specjalistycznego sprzętu dostała się do mieszkania. Okazało się, że skrajnie wyczerpana rencistka leżała na podłodze, a czujny listonosz uratował jej życie. Bohater? Nie, listonosz.
Brutalne pobicie na oczach przechodniów
Środek dnia. Plac Wolności w centrum Lublina. Trzech mężczyzn brutalnie bije młodego chłopaka. Z relacji świadków można sobie wyobrazić, że widok był makabryczny. Mężczyzna leżący na ziemi był bity i kopany.
Pobicie miało miejsce około godziny czternastej, a o tej porze przez Plac Wolności przechodzi wielu mieszkańców Lublina. Tym razem nikt jednak nie zareagował. Sprawcy zostali zatrzymani około pół godziny po zdarzeniu. Kto tym razem jest bohaterem? Nikt.
"Dziwię się, że w ogóle pan o tym pisze"
Takie słowa usłyszałem dzwoniąc do Agnieszka Nowik z serwisu siepomaga.pl. Jak twierdzi, pomaganie nie jest niestety chwytliwym tematem. Ludzie nie tylko rzadko pomagają, ale nie chcą również o pomaganiu czytać. – Dla wielu z nas pomaganie kończy się na wklejeniu linka na Facebooku z informacją o akcji dobroczynnej. Rzadko się zdarza, że ktoś napisze "Ja już wpłaciłem, ty zrób to samo" – mówi Agnieszka Nowik.
Nie można powiedzieć, że Polacy nie pomagają wcale. Natomiast często kończy się ono jedynie na deklaracjach. – Organizowaliśmy kiedyś akcję, w której zbieraliśmy po jednej złotówce. Dwadzieścia procent odpowiedziało, że to wspaniała inicjatywa. Jedynie co dziesiąty zaś wpłacił tę złotówkę – mówi pracownica siępomaga.pl
Według Agnieszki Nowik, bierność, którą obserwujemy na co dzień na ulicy, ma swoje konkretne powody. – Nie czujemy się społeczeństwem. Narzekamy na czasy w których żyjemy, na tempo życia. To świetne wymówki – wymienia Nowik.
– Usłyszałam kiedyś historię o młodej stażystce, która uczestniczyła w bankowym szkoleniu. Nagle na sali któryś z klientów zasłabł. Prowadząca szkolenie starała się na siłę uspokoić sytuację i mówiła, że "nic się nie dzieje". Tymczasem stażystka ta jako jedyna bez zastanowienia pobiegła by udzielić pomocy osobie, która straciła przytomność – wspomina Nowik.
Zrób to dla siebie
Im większe miasto, tym większa znieczulica. Nie widzimy innych, bo nie chcemy ich widzieć. Przechodzimy obojętnie wobec potrzebujących. Wydaje nam się, że pomagać trzeba "tylko swoim". Gdy już dostrzeżemy co się dzieje dookoła nas, bardzo chętnie narzekamy, że "ktoś powinien coś z tym zrobić. Tymczasem tym kimś, jesteśmy właśnie my.
O tym, dlaczego warto pomagać innym i dostrzegać potrzebujących pomocy, Agnieszka Nowik z siępomaga.pl mówi niezwykle obrazowo. – Ludzie nie wiedzą, że pomagając osobie chorej na cukrzycę, możemy uratować nie tylko jej życie, ale i własne. Wyobraźmy sobie, że na drodze naprzeciwko nas taka osoba będzie miała gwałtowny skok cukru. Wówczas można inaczej spojrzeć, na konieczność pomagania innym – podsumowuje Agnieszka Nowik.
A Wy kiedy ostatnio komuś pomogliście? Jeśli chcecie zrobić coś dobrego, wesprzyjcie zbiórkę na inhalator dla Jasia.