Władze diecezji drohiczyńskiej zareagowały na sprawę księdza Łukasza Gołębiewskiego. Białostocka "Gazeta Wyborcza" opublikowała dialogi, jakie duchowny miał prowadzić na jednej z aplikacji gejowskich. W wydanym komunikacie przedstawiciele kurii poinformowali, że "sprawa jest badana od półtora miesiąca".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ksiądz Łukasz Gołębiewski to kapelan biskupa Antoniego Pacyfika Dydycza, jego były sekretarz, a obecnie dyrektor oddziału Caritasu w diecezji drohiczyńskiej
Według "Gazety Wyborczej" duchowny miał składać poznanemu na gejowskiej aplikacji mężczyźnie propozycje ostrego seksu
Po publikacji artykułu oświadczenie wydały władze kurii
To kolejny w ostatnich dniach seksskandal w polskim Kościele katolickim. Po bulwersującej sprawie, w której głównym bohaterem był ksiądz Andrzej Dębski, teraz światło dzienne ujrzała kolejna.
Jak twierdzi gazeta, obecny biskup drohiczyński wie o aktywności księdza Gołębiewskiego od ponad miesiąca, ale nic z nią nie robi. Czytelnik "GW" Sebastian (imię zostało zmienione) poinformował o bulwersującej korespondencji po ujawnieniu przez "Wyborczą" afery księdza Andrzeja Dębskiego. Sebastian napisał, że ksiądz Łukasz Gołębiewski miał składać mu propozycje seksualne.
Czytelnik przesłał "GW" kilkadziesiąt screenów z korespondencją, którą prowadził z księdzem Gołębiewskim poprzez gejowską aplikację Grindr. Korespondencja miała trwać od 2 czerwca. 8 czerwca Sebastian poinformował o tym kurię.
Jak twierdzi 24-latek, ksiądz pierwszy zaczepił go w aplikacji. Potem zapraszał go na seks pod konkretny adres. Okazało się, że to mieszkanie duchownego. Początkowo miał nie przyznawać się, że jest księdzem.
– Wysłał mi swoje zdjęcia, w tym akty, ale nie nagie. Potem zapraszał mnie na seks pod konkretny adres, który zweryfikowałem i okazało się, że to faktycznie jego mieszkanie – opowiedział Sebastian.
Kuria wydała oświadczenie
We wtorek wieczorem do sprawy odniosły się władze kurii w Drohiczynie.
"Nawiązując do artykułu zamieszczonego na jednym z portali internetowych na temat ks. Łukasza Gołębiewskiego, Kuria Diecezjalna w Drohiczynie informuje, że sprawa jest badana od półtora miesiąca" – poinformowano w komunikacie podpisanym przez kanclerza ks. Zbigniewa Rostkowskiego.
W dalszej części przekazano to, co już wszyscy wiedzą: ks. Gołębiewski "zaprzecza, jakoby to on brał udział w niemoralnym i gorszącym dialogu, którego fragmenty przytacza medialny przekaz". Dodano co prawda, że treść wypowiedzi "zasługuje niewątpliwie na surową ocenę i jest oburzająca", ale...
"...ich autorstwo musi być zweryfikowane na odpowiedniej drodze. Tezę medialną o rzekomej zwłoce władzy diecezjalnej w reakcji wobec opisanego kapłana studzi kan. 196 § 1 Kodeksu Prawa Kanonicznego, który mówi, że 'pozbawienie urzędu, stanowiące karę za przestępstwo, może być dokonane tylko zgodnie z przepisami prawa'" – napisał ks. Zbigniew Rostkowski.
I dodał: "Ubolewamy nad tym, że sprawa opisana w artykule daje okazję do mówienia źle o Kościele i zapewniamy o woli rzetelnego jej wyjaśnienia".