W części polskich sklepów zaczęło brakować cukru. Rzekomego winnego tej sytuacji podobno znalazł już minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Jego zdaniem są to Niemcy. Jednak z informacji przekazanych przez dużą sieć supermarketów wynika, że sprzedaje ona cukier z polskiej Krajowej Grupy Spożywczej.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Mówimy o brakach w wielkich sieciach handlowych, które są kontrolowane przez zagraniczny kapitał. My wiemy, że duże zagraniczne podmioty chętnie zaopatrują się u zagranicznych producentów, mają swoich dostawców – uznał Jacek Sasin, którego oświadczenie dostała PAP.
W jego ocenie w kwestii cukru "w Polsce są to firmy, które wykupiły polskie cukrownie w latach 90". – To dwie, duże niemieckie firmy funkcjonujące na polskim rynku, które kontrolują 60 proc. polskiego rynku – przekonywał w swoim stanowisku.
Zaznaczył przy tym, że sieci powinny zgłaszać się do Krajowej Grupy Spożywczej, która jest polskim producentem cukru i w każdej chwili może ten produkt dostarczyć.
Co na takie postawienie sprawy Biedronka?
Do słów Sasina odniosła się już Biedronka. – Pracujemy z naszym głównym partnerem handlowym Krajową Grupą Spożywczą nad zwiększeniem dostępności cukru dla polskich konsumentów. Trzeba jasno podkreślić, że KGS nie tylko realizuje obecnie wolumeny kontraktowe, ale - co równie ważne - pracuje na zorganizowaniem dodatkowych, pozakontraktowych ilości cukru, co w dużej części pozwoliłoby ustabilizować polski rynek – mówił w rozmowie z money.pl Marcin Hadaj, menedżer ds. Komunikacji korporacyjnej w sieci Biedronka.
Z kolei Szymon Smajdor, rzecznik prasowy Krajowej Grupy Spożywczej, poinformował portal, że KGS zaopatruje około 40 proc. odbiorców cukru w Polsce, a pozostałe 60 proc. jest produkowane i dostarczane do klientów przez trzy koncerny, których właścicielami są firmy niemieckie. Dla przykładu prezes Pfeiger & Langen Polska Roman Kubiak przekazał money.pl, że także realizuje dostawy zgodnie z zamówieniami od klientów.
KGS twierdzi, że dostawy odbywają się bez zakłóceń
"Podobna sytuacja miała miejsce dwa lata temu podczas wybuchu epidemii COVID-19, gdzie również zaobserwowana była niepewność u konsumentów o dostępność towarów w sklepach, która powodowała masowe wykupywanie produktów spożywczych na zapas" – przypomniano wówczas. A przecież wtedy obawy były nieuzasadnione, a produkty spożywcze były uzupełniane na bieżąco.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.