Sporo jest głosów o tym, że najbliższe wybory będą ostatnimi, w których prezes Jarosław Kaczyński poprowadzi partię. Polityk zdradził, co chciałby robić w przyszłości. Także tej dalszej.
A później padło coś, co z pewnością będzie jeszcze długo komentowane. - Przyznam panu, że mam takie marzenie, choć raczej całkowicie abstrakcyjne, by zostać senatorem i to z Elbląga - ocenił.
Dlaczego akurat Elbląg? Gdy cofniemy się w przeszłość Jarosława Kaczyńskiego, to miasto już pojawiło się na jego politycznej drodze. Prezes PiS kandydował z okręgu elbląskiego w pierwszych wyborach do Senatu w 1989 roku.
Uzyskał mandat i był senatorem w latach 1989-1991. Przyznał, że bardzo lubi to miasto i marzy, by historia zatoczyła koło. Jednak może się to nie udać z przyczyn prozaicznych, o czym sam mówił Kaczyński.
- Bardzo się przywiązałem do tego miejsca - chciałbym tam po prostu przyjeżdżać jako senator. Ale tam demokracja jest bezwzględna: naszych tam nie wybierają, tam wygrywają inni, więc to chyba marzenie ściętej głowy - zaznaczył.
Kaczyński powiedział też, co może robić na przyszłej emeryturze. Poruszony został temat pamiętników. - Chciałbym nadrobić wiele książek, których nie przeczytałem w ciągu tych trzech ostatnich dekad. Mam tutaj ogromne braki. A czy będę miał zdrowie, żeby napisać pamiętniki? Bóg zdecyduje - analizował.
Kaczyński o sztywnieniu pamięci
Coś może mu jednak w tym przeszkodzić. - Wie pan, istnieje takie zjawisko w psychologii jak sztywnienie pamięci. Kiedy pisałem wspomnienia z czasów Porozumienia Centrum, to po prostu trochę później wychodziłem do pracy i pisałem z głowy - dodał.
Innym wątkiem z wywiadu Interii była sugestia prezesa o tym, kto odpowiada za wywoływanie konfliktów w PiS. Kaczyński zwrócił uwagę, że ludzie premiera są często młodzi i nie przyjmują ograniczeń, które powinni.
- Chodzi o to, że otoczenie premiera to często stosunkowo młodzi ludzie, a młodość ma to do siebie, że cechują ją zachowania, które mogą czasem razić starszych, także w partii. Ale takie jest życie. Na pewno jednak młodzi powinni przyjąć samoograniczenia, a zdarza się, że nie przyjmują i to jest bolesne dla wielu ludzi. Nie mówię o sobie, ale powoduje to czasem oburzenie w partii, co dobrze rozumiem - ocenił.
I dodał: W naszej partii jest bowiem grupa osób nowych - i to dobrze, bo partia musi się rozwijać - ale to powoduje całkiem naturalne niepokoje i konflikty - powiedział Jarosław Kaczyński.