Informacja o możliwej podwyżce dla polityków szybko rozniosła się w mediach, a za nią poszła fala oburzenia ze strony zwykłych obywateli, zmagających się na co dzień z inflacją. Jarosław Kaczyński skrytykował pomysł podwyżek, zarzucając, że wyszedł od opozycji. To samo zrobił Mateusz Morawiecki, mówiąc, że wprowadzi poprawki, które zablokują podwyżki dla polityków.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Mateusz Morawiecki wywołany do odpowiedzi przez Jarosława Kaczyńskiego także skrytykował podwyżki dla polityków
Kaczyński uznał, że politycy w czasach inflacji powinni dawać przykład zwykłym obywatelom
Wśród społeczeństwa pojawiły się głosy, że politycy PiS-u właśnie rozwiązali problem, który sami wcześniej stworzyli
Morawiecki skrytykował podwyżki dla polityków
- Wprowadzimy poprawki, żeby podwyżek dla polityków nie było. Chodzi o zmiany w ustawie okołobudżetowej — zapowiedział premier Mateusz Morawiecki. Ministerstwo Finansów w projekcie budżetu Kancelarii Sejmu na 2023 rok planowało wzrost kwoty bazowej wynagrodzeń o 7,8 procent.
Ma to związek z planowanymi podwyżkami wynagrodzeń w służbie cywilnej. Służy ona również do wyliczenia m.in. wynagrodzeń polityków. Jeśli zwiększyć kwotę bazową, pensje posłów i senatorów wzrosłyby o 1 tys. zł brutto, marszałków 1600 zł, ministrów 1400 zł wiceministrów 1250 zł, a prezydenta nawet 2 tys. zł.
Obywatele zmagający się z kryzysem kredytowym i galopującą inflacją oburzyli się pomysłem kolejnej podwyżki dla polityków. Sytuację starał się jako pierwszy ratować Jarosław Kaczyński, który zapowiedział, że zamrozi projekt podwyżek.
Co więcej, od razu wywołał premiera do odpowiedzi, podkreślając, że Mateusz Morawiecki na pewno jest tego samego zdania, co on. Na potwierdzenie nie musiał długo czekać. Morawiecki opowiedział się za zamrożeniem podwyżek dla polityków.
Prezes PiS-u podkreślał, że w tak trudnych ekonomicznie czasach politycy powinni być przykładem dla zwykłych obywateli, dlatego nie widzi wyjaśnienia dla wysokich podwyżek. Zmiany w ustawie okołobudżetowej, o której mówią zarówno Morawiecki, jak i Kaczyński wyjaśniał wcześniej rzecznik rządu Piotr Müller.
Podkreślił, że wciąż trwają prace nad projektem przyszłorocznego budżetu oraz dyskusje w sprawie zamrożenia niektórych wskaźników. Dodał, że prawo daje możliwość zamrożenia przepisów w ustawie okołobudżetowej w taki sposób, żeby podwyżki wynikające z podniesienia kwoty bazowej nie objęły wynagrodzeń dla polityków.
Donald Tusk o podwyżkach dla polityków
Do sprawy odniósł się także Donald Tusk. Szef Platformy Obywatelskiej nagrał wideo, w którym w obrazowy sposób chciał pokazać różnicę między podwyżką, którą miałby dostać np. prezydent, a jaką zwykły obywatel. Wykorzystał przykład pensji nauczyciela mianowanego, pokazując, że w momencie, w którym Andrzej Duda uzyskałby 2 tys. zł podwyżki, nauczyciel otrzyma około 150 złotych.
— Oni, ta władza, mówią, że im się to należy, niejako z automatu. Z automatu tej władzy należy się wyrok wyborców. Z automatu to tej władzy należą się sprawiedliwe procesy przed niezależnymi sądami — ocenił.
Temat podwyżek dla polityków skomentował także Ryszard Terlecki. Uznał, że nie jest za wycofaniem projektu, a oburzenie społeczne skomentował zdaniem: "Ludzie zawsze reagują w ten sposób na wszelkie zmiany. Zmiany wynikają z rewaloryzacji".