Dwa polskie zespoły pozostały w grze w europejskich pucharach. Awans do III rundy eliminacji Ligi Konferencji wywalczyły Raków Częstochowa i Lech Poznań. Wicemistrzowie kraju ograli w dwumeczu FK Astanę 6:0, natomiast mistrz ze stolicy Wielkopolski 6:1 Dinamo Batumi. Odpadły Pogoń Szczecin i Lechia Gdańsk.
Raków Częstochowa wygrał na wyjeździe z FK Astaną 1:0 (1:0)
Lech Poznań zremisował z Dinamo Batumi 1:1 (0:0)
Lechia Gdańsk i Pogoń Szczecin wyraźnie przegrały swoje mecze
Kolejny mecz i kolejny powód do tego, żeby pochwalić piłkarzy Rakowa Częstochowanie. Wylosowanie w II rundzie eliminacji Ligi Konferencji przeciwnika z Kazachstanu, który kilka sezonów wstecz występował nawet w Lidze Mistrzów, wcale nie ustawiało wicemistrzów Polski w roli faworytów.
Częstochowianie przed tygodniem zbudowali jednak wystarczającą zaliczkę, dzięki której daleka wyprawa do kazachskiej Astany nie była straszna. Raków mając 5:0 z pierwszego pojedynku, nie postawił na minimalizm. Częstochowianie dopisali kolejne punkty rankingu UEFAzwyciężając po golu autorstwa Władysława Koczerhina. Ukrainiec trafił do zespołu trenera Marka Papszuna przed startem sezonu 2022/23 z Zorii Ługańsk.
W kolejnej rundzie eliminacyjnej Raków zmierzy się ze Spartakiem Trnawa. Słowacki zespół wyeliminował walijski Newtown AFC wygrywając w dwumeczu 4:1. Co ciekawe, podstawowym zawodnikiem drużyny ze Słowacji jest Polak Miłosz Kozak. W przeszłości zawodnik występował w barwach m.in. Chrobrego Głogów czy Radomiaka Radom.
FK Astana - Raków Częstochowa0:1 (0:1)
Bramka: Władysław Koczerhin (15)
Długo na gola w Gruzji czekali piłkarze mistrzów Polski. Po odpadnięciu z eliminacji Ligi Mistrzów Lech Poznań poprzez Ligę Konferencji chce uratować trwający sezon pod względem europejskich pucharów. Podobnie jak w przypadku Rakowa, poznaniacy do rewanżu podchodzili z dużym komfortem, po wygranej 5:0 w Poznaniu.
Okazało się jednak, że Dinamo Batumi bardzo chciało z podniesioną głową zakończyć swoją krótką pucharową przygodę. Gospodarze rozochocili się przeciętną dyspozycją Kolejorza na tyle, że w drugiej połowie objęli prowadzenie.
Na szczęście kilka punktów rankingowych drużynie z Poznania udało się zdobyć. Gola dającego remis zdobył na kwadrans przed końcem meczu Alan Czerwiński. Więcej bramek tego dnia kibice zgromadzeni na malowniczym obiekcie w Batumi nie zobaczyli.
W III rundzie eliminacji mistrzowie Polski zagrają z islandzkim Vikingurem Reykjavik.
Duże rozczarowanie w Gdańsku. Po remisie 0:0 w pierwszym spotkaniu z Rapidem Wiedeń wydawało się, że Austriacy są w zasięgu czwartej drużyny poprzedniego sezonu PKO BP Ekstraklasy. Niestety, zawodnicy Lechii za późno uwierzyli w swoje możliwości. Co gorsza, w pierwszych 20 minutach gospodarze stracili dwa gole.
Trafienie Łukasza Zwolińskiego na niespełna dziesięć minut przed końcem poderwało kibiców zgromadzonych na gdańskim stadionie. Do tego warto odnotować kilka sytuacji Lechii, na czele z fatalnym pudłem autorstwa Kacpra Sezonienko. Na wyrównanie zabrakło czasu, a szkoda, bo Rapid okazał się być przeciwnikiem w zasięgu polskiego zespołu.
Warto dodać, że można mieć trochę zastrzeżeń do pracy sędziego spotkania. Rzut karny dla Rapidu został podyktowany, choć wydaje się, że więcej argumentów do wskazania na "wapno" było chociażby w sytuacji, kiedy zatrzymywany był Flavio Paixao. Wówczas jednak gwizdek Szwajcara Alessandro Dudicia milczał.
Lechia Gdańsk - Rapid Wiedeń 1:2 (0:2)
Bramki: Łukasz Zwoliński (82) - Nicolas Kühn (16), Marco Grüll (18-rzut karny)
Największe rozczarowanie czwartku to postawa Pogoni Szczecin. Portowcy po remisie 1:1 z solidną drużyną Broendby Kopenhaga, z nadziejami jechali na teren rywala. Wspierani liczną grupą kibiców szczecinianie mieli ambicje, żeby sprawić niespodziankę. Trzeba bowiem przyznać otwarcie, że to Duńczycy byli faworytem dwumeczu.
Trudno jednak logicznie wytłumaczyć aż tak wysoką porażkę Pogoni. Szczecinianie potrafili wymienić sporo składnych podań, do tego grali w swoim stylu, ale popełniali też katastrofalne błędy. Właśnie te z chirurgiczną precyzją wykorzystywali gospodarze. Wynik dwumeczu ustalił swoim dubletem Simon Hedlund. Goście ze Szczecina z 0:2 do przerwy już się nie podnieśli, w takim samym stosunku przegrywając też drugie 45 minut.
To smutne zakończenie krótkiej przygody szczecinian z Europą. Kamil Grosicki i jego koledzy z drużyny z pewnością nie tak wyobrażali sobie wyprawę do Kopenhagi. To zresztą wyjątkowo trudny tydzień dla Pogoni. W weekend szczecinianie przegrali 1:2 w lidze ze Śląskiem Wrocław, a teraz dołożyli sobie pucharową kompromitacją.
Broendby Kopenhaga - Pogoń Szczecin 4:0 (2:0)
Bramki: Simon Hedlund (17-rzut karny, 33),Mathias Kvistgaarden (52), Marko Divković (62).
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.