Współczesna kultura wymaga perfekcji w każdym calu. Normy poprawnego zapachu panoszą się wszędzie – nawet w miejscach, które mają z nim najmniej wspólnego. Dlaczego tak chętnie poddajemy się terrorowi zapachu?
Jak głosi wieść, tajemnicę pozyskiwania perfum zdradził aptekarzom Napoleon Bonaparte, a zapach zarezerwowany do tego czasu dla królów szybko rozlał się wśród tłumów. Jednak prawdziwy terror zapachu zaczął się wraz ze zmianą podejścia do standardów higieny w XVIII wieku i boomem demograficznym. Naturalny zapach ciała i jego wydzielin stał się wstydliwy. Od tego czasu wynaleźliśmy tysiące środków, by skutecznie go zakamuflować.
Granice brzydkiego zapachu
- Nasza niechęć do brzydkich zapachów ma kulturowe podłoże. Istnieją konkretne normy dotyczące dopuszczalnych granic brzydkiego zapachu – mówi w rozmowie z naTemat.pl prof. Małgorzata Jacyno, socjolog kultury z Instytutu Socjologii UW. Pilnowanie norm zapachu dyktuje też kulturowy ideał dotyczący tego, czym jest przestrzeń publiczna. - Chodzi tu zarówno o normy higieniczne w tej przestrzeni, jak i o to, że osoba brzydko pachnąca po prostu „zajmuje więcej miejsca” – co łatwo sobie wyobrazić przywołując zatłoczony autobus w letni dzień – mówi prof. Jacyno.
Przypomina, że już w XVIII-wiecznych poradnikach dobrych obyczajów pojawiły się wzmianki o tym, jak zachowywać się na ulicy - nie zatrzymywać się, nie zaglądać przechodniom w oczy, nie zakłócać ich sfery prywatnej. By odizolować się od sfery publicznej, pojawiły się balkony - mieszkaniec zatłoczonego miasta mógł wreszcie odetchnąć świeżym powietrzem bez konieczności wchodzenia w tłum i wdychania jego zapachu. Dziś poprawna woń ma wskazywać na naszą umiejętność samokontroli, co istotne szczególnie w przestrzeni publicznej. – Z jednej strony nie czuć od nas potu, z drugiej – nie przesadzamy ze sztucznym zapachem, wylewając na siebie butelkę wody kolońskiej - tłumaczy prof. Jacyno.
Wraz ze wzrostem tempa życia i standardów higienicznych podwyższa się pułap wstrętu w naszej kulturze. - Zapach jest czymś, co przekracza moje granice w percepcji wrażeń. Gdy widzę coś brzydkiego, mogę zawsze zamknąć oczy. Ale gdy czuję brzydki zapach, nie mogę go zatrzymać – bo zapach i tak przeniknie przez moją skórę. Dlatego rygor odnośnie zapachów jest w naszej kulturze tak wysoki – tłumaczy prof. Małgorzata Jacyno. Gdzie pojawia się rygor, tam i miejsce na ekstrawagancję - stąd perfumy o zapachu potu,krwi czy świeżo rozpakowywanego computera Macintosh . O tak nietypowym pomyśle australijskich projektantów zapachu pisaliśmy w maju.
Natura klimatyzowana
Skoro marzymy o ucieczce od naturalnego zapachu, skąd tendencja do nadawania odświeżaczom powietrza zapachów, które kojarzą nam ze świeżością cytryn, lasu czy morskiej bryzy? – Produkowane przez nas sztuczne zapachy to powrót do naszej wyobrażonej natury. To natura w wersji „klimatyzowanej” – takiej, jaką chcielibyśmy ją mieć. Spreparowana, idealna, satysfakcjonująca w każdym calu – mówi prof. Jacyno.
Zdaniem dr Konrada Maja, psychologa społecznego z SWPS, upodobanie do sztucznych zapachów przywołujących na myśl zapachy rodem z natury wynika też z naszej potrzeby kontaktu z nią. – Wokół nas jest dużo obiektów sztucznych, w miejscach pracy brakuje nam kontaktu z naturą. Generujemy więc zapachy nienaturalne przypominające naturę po to, by sobie ten brak zrekompensować – mówi psycholog społeczny.
Zapachy natury, z którymi mieliśmy do czynienia w przeszłości, kumulują się w naszej pamięci. – Zapachy przywołują wspomnienia i odwrotnie: wspomnienia przynoszą na myśl konkretne zapachy. Uczymy się ich od dzieciństwa, w tym okresie zbieramy też wrażenia: niektóre zapachy zapamiętujemy jako pozytywne, niektóre jako negatywne – mówi psycholog.
Zapach niezbędy w komunikacji
Dlaczego perfumy zagościły w naszej codzienności? - Codziennie jesteśmy bombardowani mieszanką zapachów, które nas drażnią. Stworzenie wokół siebie bariery przyjemnego zapachu – np. po użyciu perfum – pozwala nam normalnie funkcjonować – uważa dr Konrad Maj.
Jednak nawet taka bariera nie powstrzyma naturalnych właściwości zapachu, dzięki którym odgrywa on istotną rolę w naszej codziennej komunikacji z innymi ludźmi. Z powodzeniem uzupełnia komunikację werbalną i wizualną. Zapach drugiego człowieka może przesądzić o tym, czy się nim zainteresujemy, czy uznamy go za przyjaciela czy wroga. Zdradza również, czy partner może być dla nas interesującym obiektem seksualnym. - Na te same zapachy reagujemy różnie: zapach potu na co dzień nam przeszkadza, ale już zapach potu w sytuacji intymnej działa na nas zupełnie inaczej – mówi dr Konrad Maj. Ogromną rolę odgrywają tu feromony – lotne, na pozór bezwonne substancje, które wydziela nasze ciało. Łączą się z zapachami otoczenia, i sprawiają, że ten sam zapach perfum będzie w naszym odbiorze inny w przypadku dwóch różnych osób. - Oddziałują na naszą podświadomość – psychofizjologia rejestruje sygnały, których nie odbieramy świadomie – mówi dr Maj.
Zapach pełni również inną funkcję – może informować nas o tym, w jakim stanie emocjonalnym znajduje się dana osoba. W tym zakresie szczególnie wrażliwe są kobiety – dużo łatwiej rozpoznają stan emocjonalny w zależności od zapachu – mówi dr Maj.