Niemieckie media piszą o fiasku ws. przekazania Polsce czołgów Leopard, wskazując na problemy po stronie polskiej. Berlin zgodził się na wymianę, do której wcale nie był zobowiązany, ale oczekiwania rządu PiS stawały się coraz wyższe. Na łamach "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" przedstawiono szczegóły.
Teraz "Deutsche Welle", powołując się na artykuł "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung", zdradził, że strona niemiecka uznała, iż należy wspomóc w ten sposób Polskę m.in., przez Szymona Szynkowskiego vel Sęka, który krytykował rzekomą opieszałość Niemiec w sprawie pomocy dla Ukrainy.
Jednak, co podkreśla gazeta, wymiana nie miała się odbyć na zasadach formalnych w ramach systemu Ringtausch (Niemcy uzupełniają tak braki sprzętowe państw byłego Układu Warszawskiego, które oddały postradziecką broń Ukrainie). Był to jedynie gest dobrej woli ze strony naszych zachodnich sąsiadów.
W przeciwieństwie do na przykład Czech, Polska nie chciała zadowalać się starszymi czołgami. Berlin odmówił natomiast przekazania absolutnie najnowszych czołgów Leopard 2 A7V, gdyż nawet Bundeswehra zbyt wielu takich nie posiada.
Po raz ostatni niemiecki rząd poszedł na rękę Polakom w lipcu. Gabinet Olafa Scholza zaproponował inne czołgi, nowsze niż poprzednie. Ta oferta przewidywała przekazanie 20 Leopardów 2 A4. Strona niemiecka była już pewna porozumienia, jednak sprawa znów utknęła w miejscu. Tym razem - jak wskazuje "DW" - przez ministra Szynkowskiego vel Sęka, który oskarżył Niemcy o wprowadzenie Polski w błąd.
"W Niemczech stał się on świadkiem koronnym zarzutu, że niemiecki rząd gra znaczonymi kartami. W Polsce gra antyniemiecką kartą" – piszą autorzy tekstu w "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung".
"PIS próbuje wzbudzić uprzedzenia do Niemiec"
"Niemcy krytykują postawę Polaków" – piszą na łamach niemieckiego dziennika Morten Freidel i Konrad Schuller. Strona niemiecka ma wrażenie, że polski rząd negocjuje "jak na bazarze", a przedmiotem rozmów jest "wymiana, której od początku nie było".
Krytycznie stronę polską w tym procesie oceniają również niemieccy politycy. - W przeszłości funkcjonariusze PiS ciągle próbowali wzbudzać uprzedzenia do Niemiec – stwierdził cytowany przez "FAS" polityk SPD Michael Roth.
Z kolei zdaniem polityczki FDP Marie-Agnes Strack-Zimmermann rozmowy z Polską przebiegają całkiem konstruktywnie. - Tworzenie wrażenia, że Niemcy złamały słowo, jest jej zdaniem godne pożałowania. Tylko jedna osoba cieszy się z tego – Władimir Putin - powiedziała szefowa komisji ds. obrony w Bundestagu.
"W obliczu śmiertelnie realnego zagrożenia ze strony Rosji PiS prowadzi otwarcie antyunijną (szczególnie antyniemiecką) politykę. Tylko idioci uważają, że walka na dwóch frontach to najlepsza strategia. Idioci lub zdrajcy. Wybierajcie" - skomentował ostatnio zachowanie partii rządzącej politolog prof. Marek Migalski.