Zwycięstwem tournée po Stanach Zjednoczonych zakończyła piłkarska FC Barcelona. Duma Katalonii z Robertem Lewandowskim w składzie zwyciężyła 2:0 (1:0) z New York Red Bulls. Polak spędził na boisku ponad 70 minut, miał kilka świetnych okazji, ale na pierwsze trafienie dla Barcy musi jeszcze poczekać.
FC Barcelona zwyciężyła 2:0 (1:0) z New York Red Bulls
Gole dla Dumy Katalonii zdobyliOusmane Dembélé i Memphis Depay
Oprócz Roberta Lewandowskiego na boisku wystąpił Patryk Klimala
Powtórzył się scenariusz z poprzednich meczów sparingowych z udziałem FC Barcelony. Szkoleniowiec Dumy Katalonii od pierwszych minut postawił na środku ataku na Roberta Lewandowskiego, a ten zakończył pojedynek bez gola. W meczu przeciwko New York Red Bulls "Lewy" dostał od Xaviego Hernandeza ponad 70 minut na boisku, ale choć sytuacji do trafienia nie brakowało, Polak na końcu miał po stronie zdobyczy okrągłe zero.
Lewandowski w decydujących momentach strzelał... jak nie on, tj. zupełnie inaczej, aniżeli miało to miejsce w barwach Bayernu Monachium. Widać było, że "Lewemu" bardzo zależy na trafieniu i zamiast spokojnie umieścić piłkę w siatce, najczęściej strzały były mocne - ale prosto w bramkarza amerykańskiej drużyny.
Warto dodać, że w barwach NY Red Bulls 45 minut rozegrał polski napastnik Patryk Klimala. W zespole z Nowego Jorku po boisku biegał także były piłkarz Legii Warszawa, ofensywny pomocnik Luquinhas. Obaj nie mieli jednak zbyt wiele szans na zdobycie goli, Barcelona w pełni kontrolowała bowiem wydarzenia na boisku.
Trzeba przyznać, że ofensywa Dumy Katalonii wykreowała dla Lewandowskiego sporo okazji, żeby ten mógł przełamać swoją niemoc. Na skrzydłach bardzo aktywni byli zarówno Ousmane Dembélé, jak i sprowadzony latem z angielskiego Leeds United Raphinha. Brakowało jednak trochę więcej spokoju oraz szczęścia po stronie polskiego snajpera.
Niektórzy internauci w trakcie meczu zaczęli kpić z "Lewego", wyliczając kolejne zmarnowane sytuacje przez kapitana reprezentacji Polski. Coś, od czego z pewnością odzwyczaił swoich kibiców mający 33 lata supersnajper, autor wielu rekordów w niemieckiej Bundeslidze.
Trener Barcelony chcąc pomóc Polakowi w przełamaniu, pozostawił Lewandowskiego na boisku najdłużej spośród wszystkich wcześniejszych okazji podczas tournée po USA. "Lewy" zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie miał kilka sposobności, żeby wpisać się na listę strzelców. Im więcej było jednak prób, tym bardziej można było odnieść wrażenie, że tego dnia Polak gola po prostu nie zdobędzie.
Trener Barcelony wspominał o grze Polaka już po niedzielnym spotkaniu.
- To normalne, że Lewandowski jest już trochę sfrustrowany brakiem gola. Ale to samo przydarzyło się Luisowi Suarezowi, gdy trafił do Barcelony. Bardzo w niego wierzę, a on o tym wie. Nie martwię się, to tylko mecze towarzyskie - powiedział szkoleniowiec Barcelony.
Co ciekawe, ostatecznie Barcelona zwyciężyła po kolejnym - już trzecim podczas pobytu w USA - golu Dembélé. Lewandowski może również z podziwem spoglądać na człowieka, który nadal nosi "jego numer" na plecach w Barcelonie. Polak został zmieniony w 73. minucie przez Memphisa Depaya.
Holender potrzebował nieco ponad kwadransa, żeby ustalić wynik spotkania na 2:0. Po trafieniu nie było jednak widać na jego twarzy specjalnej radości. Najwyraźniej historia Depaya i Barcelony dobiega właśnie końca, a latem Holender zmieni pracodawcę. Zainteresowani usługami napastnika są m.in. w Juventusie Turyn.
Kiedy nadarzy się kolejna okazja do zobaczenia Lewandowskiego w akcji? Barcelona kończy dwutygodniowy pobyt w USA i wraca do Katalonii. W najbliższy piątek 5 sierpnia o godzinie 11:00 na słynnym stadionie Spotify Camp Nou odbędzie się oficjalna prezentacja Lewandowskiego. Dwa dni później, tj. 7 sierpnia Duma Katalonii zagra przed swoimi kibicami w meczu przeciwko meksykańskiemu UNAM Pumas.
A 13 sierpnia oficjalny start ligi hiszpańskiej. W pierwszej kolejce Barcelona mierzyć się będzie z Rayo Vallecano.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.