Mateusz Morawiecki nie przestaje zaskakiwać. Tym razem na Twitterze zachwala wakacje kredytowe, które pomagają Polakom w "walce" ze "światową inflacją". Od razu wytknięto mu, że nie byłyby one potrzebne, gdyby rząd PiS zrobił swoje. Podkreślono też absurdalność posta premiera na innych poziomach.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Szybko przypomniano premierowi, że to działania rządu napędzają inflację, a wakacje kredytowe to żadne rozwiązanie
To nie pierwszy raz, kiedy rząd reklamuje się w tak absurdalny sposób
"Światowa inflacja dotyka dziś wszystkich. Szczególnie trudno zaplanować dziś domowy budżet, gdy mamy kredyt. Dlatego rząd przygotował mechanizm, który jest realną odpowiedzią na tę sytuację – wakacje kredytowe" – słyszymy w spocie, który udostępnił na Twitterze premier Mateusz Morawiecki.
Szef rządu opatrzył swój wpis wymownym komentarzem. Stwierdził w nim, że "Rządowe wakacje kredytowe to pomoc dla milionów Polaków w walce z ogólnoświatową inflacją". Poinformował także, że "do tej pory skorzystało z nich aż 500 000 polskich rodzin".
"To wsparcie, które pozwoli lepiej zaplanować domowe budżety w tym trudnym czasie" – twierdzi we wpisie Mateusz Morawiecki.
Wręcz przeciwnie – napędzają ją i osłabiają działanie banku centralnego, który w tym czasie podnosi stopy procentowe. Innymi słowy, rząd swoimi działaniami, zamiast pomagać, to przeszkadza NBP.
W komentarzach pod postem zwrócono uwagę, że wakacje kredytowe nie są pomysłem PiS, tylko istniały już od dawna i nie są remedium na wysoką ratę kredytu. Podczas wakacji i tak trzeba zapłacić ubezpieczenie kredytu, a ratę przesuwa się w czasie i nie jest wykluczone, że przyjdzie ją zapłacić, kiedy będą obowiązywały jeszcze wyższe stopy procentowe.
Wyższa rata to oszczędność wg. Morawieckiego
To kolejny tak kuriozalny wpis szefa rządu. Przypomnijmy, że w sobotę 30 lipca premier Mateusz Morawiecki opublikował post dotyczący wakacji kredytowych. W opisie przekonuje, że rządowy pomysł to "wielka oszczędność dla milionów polskich rodzin, które dzięki wsparciu rządu w latach 2022 i 2023 mogą oszczędzić dziesiątki tysięcy złotych".
Do publikacji dołączył także infografikę. Nie byłoby w niej nic zaskakującego, gdyby nie stwierdzenie, że "większa rata kredytu to większa oszczędność". Na premiera błyskawicznie wylała się fala krytyki. "Kto im to wymyśla" - zastanawia się Patryk Słowik, dziennikarz "Wirtualnej Polski".
Identyczną narrację, jak szef rządu, przyjęła posłanka PiS Anna Krupka. Do wpisu dołączyła grafikę, z której wynika, że wzrost raty z 1500 zł do 2400 zł to "oszczędność". Na jej publikację zareagował poseł PO Aleksander Miszalski. "To nie fejk, to oderwanie się władzy od rzeczywistości".
Słów krytyki nie szczędzą premierowi i posłance także zwykli obywatele. Pod postem Morawieckiego użytkownicy zwracają uwagę, że to właśnie rząd PiS doprowadził do inflacji. Niektórzy zasugerowali mu, aby sam premier zrobił sobie "wakacje od polityki".
Wśród komentarzy pojawiają się także głosy, że program uderza w osoby, które nie zaciągnęły kredytu. "Oszczędność dla milionów rodzin. Za którą zapłacą pozostałe polskie rodziny. Rząd pełni funkcję jedynie pompy przelewającej pieniądze od jedynych do innych Polaków" - czytamy w jednym z nich.
Inni użytkownicy podkreślają, że wakacje kredytowe to tylko pozorne wsparcie. "Przecież to tylko przesunięcie problemu w czasie! Wróci w dwójnasób po tych kredytowych wakacjach" - czytamy.