"Konfederacja Korony Polskiej miała w 2020 roku aż 43 rachunki bankowe. Jakie wykonywano na nich operacje? W większości nie wiadomo – to jedno z ustaleń kontroli finansów tej partii przez Państwową Komisję Wyborczą" - czytamy na stronie dziennika "Rzeczpospolita", który opisuje sprawę.
Jak informuje PKW, "partia przesłała historie operacji wyłącznie czterech jej rachunków bankowych, a w przypadku pozostałych 39 jedynie potwierdzenie sald na koniec 2020 roku". Dlatego też 1 sierpnia sprawozdanie partii Grzegorza Brauna zostało odrzucone przez PKW.
Braun słynie z wielu bardzo kontrowersyjnych wypowiedzi i zachowań. I tak na przykład w połowie lipca Konfederacja Korony Polskiej przedstawiła, jak sama to określiła, broszurkę "Stop ukrainizacji Polski". Grzegorz Braun tłumaczył wówczas, że to projekt rozwiązań ustawowych, przygotowanych przez zespół ekspertów.
Jego zdaniem Ukraińcy, którzy znaleźli w Polsce schronienie przed wojną, nie są uchodźcami. Mówi natomiast, że są "przybyszami". – Mamy do czynienia z masowym, systemowym przesiedleniem – oświadczył poseł.
Czego zatem dowiadujemy się 60-stronicowego "dokumentu ustawowych rozwiązań pozytywnych"? Na przykład tego, że Ukraińcy stwarzają zagrożenie dla Polaków, ponieważ wg danych ONZ liczba zabójstw w Ukrainie jest "8-10 razy wyższa niż w Polsce". Dodatkowo – jak wskazano – "dochodzi do tego ryzyko przemytu szeroko dostępnej na Ukrainie broni".
Braun słynie też antysemickich zachowań. Bronił na przykład skandalicznego marszu w Kaliszu. 11 listopada w Kaliszu odbył się antysemicki wiec, podczas którego wykrzykiwano m.in. takie hasła jak "Śmierć Żydom". Wprost namawiano do zabijania Żydów i wypędzania ich z Polski. Obecni byli tam m.in. kontrowersyjny aktor i reżyser Wojciech Olszański oraz Piotr Rybak. Ten drugi był karany za spalenie kukły Żyda na wrocławskim rynku.
To, co się stało w Kaliszu, spotkało się m.in. z reakcją polskiego prezydenta i szefa MSWiA. A te nie przypadły do gustu Braunowi, czemu dał wyraz na Twitterze. "Pan Olszański vel Jabłonowski ani mi brat, ani swat, ale grożenie mu "konsekwencjami" przez m.in. bezpieki Mariusza Kamińskiego i psychiatrykiem przez v-marsz. Zgorzelskiego, to jest co najmniej zamiar ewentualny przestępstw p-ko wolności zgromadzeń i wypowiedzi" – stwierdził wówczas.
Na tym jednak nie skończyła się jego obrona organizatorów antysemickiego wiecu. "Rytualne oburzenia, potępienia, asekuranckie 'odcinanie się' i domaganie śmierci cywilnej dla ww. delikwenta - z powoływaniem się na prawnie niezdefiniowany 'paragraf anty-antysemicki' - to dopiero jest barbarzyństwo i totalniactwo w czystej postaci" – dodał.