Ciężki początek sezonu dla Polaków w Bundeslidze. Jakub Kamiński mógł zostać bohaterem
Krzysztof Gaweł
06 sierpnia 2022, 18:09·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 06 sierpnia 2022, 18:09
Jakub Kamiński mógł strzelić gola w swoim debiucie w Bundeslidze, pomocnik VfL Wolfsburg potrzebował dwóch minut po wejściu na murawę, by oddać groźny strzał na bramkę Werderu Brema. Ostatecznie gola nie było, a Wilki zremisowały z beniaminkiem na swoim boisku 2:2 (1:2). Fatalnie rozpoczął rozgrywki FC Augsburg, od porażki 0:4 (0:0) z SC Freiburg. Rafał Gikiewicz tym razem drużyny nie ocalił przed klęską.
Reklama.
Reklama.
Jakub Kamiński zadebiutował w Bundeslidze, wszedł w drugiej połowie
Polak mógł strzelić bramkę dla VfL Wolfsburg, która dałaby zwycięstwo
Od wygranych sezon rozpoczęły Borussie Dortmund i Moenchengladbach
60. sezon Bundesligi na start. Już w pierwszym meczu rozgrywek sporo się działo, a Bayern Monachium bez litości (i bez Roberta Lewandowskiego) zlał Eintracht Frankfurt aż 6:1 (5:0). Ale to był dopiero przedsmak emocji, które czekały nas w sobotę. Liga niemiecka wróciła z przytupem, niestety nie dla większości reprezentantów Polski. Za wyjątkiem Jakuba Kamińskiego, który zadebiutował w ekipie Wolfsburga.
Polak wszedł na boisko w 67. minucie, gdy Wilki przegrywały 1:2. Wynik otworzył na Volkspark Stadion Lukas Nmecha, ale wracający do Bundesligi Werder Brema jeszcze przed przerwą odpowiedział golami Niclasa Fullkruga oraz Marvina Duckscha. Goście potrzebowali raptem trzech minut, by wyjść na prowadzenie i uciszyć kibiców Wolfsburga na trybunach. To nie był jednak koniec emocji.
Po przerwie miejscowi ruszyli do ataku, a Polak w 67. minucie został wysłany do boju przez trenera Nico Kovaca. I już dwie minuty później oddał groźny strzał, z którym poradził sobie jednak Jiri Pavlenka. Remis uratował Wilkom w 84. minucie Josuha Guilavogui, który trafił po rzucie rożnym. Jakub Kamiński może cieszyć się z debiutu, ale jego zespół na pewno nie będzie zadowolony z wyniku na inaugurację.
Tak samo jak FC Augsburg Rafała Gikiewicza i Roberta Gumnego. Ekipa Polaków dostała srogie lanie od SC Freiburg, a "Giki" musiał cztery razy sięgać do własnej siatki po piłkę. Niestety, tym razem bohaterem nie został, a pokonywali go kolejno: Michael Grigoritsch, Vincenzo Grifo, Matthias Ginter oraz Ritzu Doan. Robert Gumny wszedł na boisko w 82. minucie, gdy jego ekipa dostała już srogie lanie od rywali.
Nie pomogli swoim drużynom Jacek Góralski i Krzysztof Piątek. Ten pierwszy leczy uraz, a jego VfL Bochum zainaugurowało sezon porażką na swoim boisku z FSV Mainz (1:2). Ten drugi znalazł się całkiem poza składem Herthy Berlin, która w derbach stolicy dostała lanie od Unionu. Miejscowi wygrali ze Starą Damą 3:1 (1:0), a Tymoteusz Puchacz wypadł ze składu meczowego przez uraz. Piątek tymczasem szuka nowego klubu, w Niemczech go nie chcą.
Udanie w sezon weszły Źrebaki, czyli piłkarze Borussii Moenchengladbach. Na swoim boisku BMG ograło TSG 1899 Hoffenheim 3:1 (1:1), choć do przerwy nic nie wskazywało na to, że gospodarze zdominują ekipę Wieśniaków i wypunktują. Kluczowa okazała się jednak czerwona kartka dla Stefana Poscha, który wyleciał z boiska za dwa żółte kartoniki. Gospodarze wykorzystali problemy rywali i po przerwie nie mieli dla nich litości.
Wieczorem w meczu kolejki, Borussia Dortmund podejmowała na Signal Iduna Park Bayer Leverkusen. W starciu dwóch kandydatów do podium nie brakowało spięć i wielkich emocji, ale padła tylko jedna bramka. Marco Reus w 10. minucie wepchnął piłkę do bramki rywali w wielkim zamieszaniu pod bramką Aptekarzy. Autorem zwycięskiej akcji okazał się być Karim Adeyemi, nowy gwiazdor BVB.
Do końca meczu sporo się działo, ale w głównych rolach wystąpili obaj bramkarze. Gregor Kobel zatrzymał Paricka Schicka, a Lukas Hradecky grał bardzo dobrze, ale w końcówce wyleciał z boiska za zagranie ręką poza polem karnym. Po mocnym początku rozgrywek w wykonaniu Bayernu Monachiumnikt nie chce gubić punktów, a walka o tytuł zapowiada się bardzo ciekawie.